Rafa³ Sonik da³ "przyquad" na I etapie Dakaru
W gorącym peruwiańskim słońcu rozpoczęła się wielka rywalizacji o zwycięstwo w Rajdzie Dakar 2013. Poland National Team bardzo dobrze poradził sobie podczas rozgrzewki przed prawdziwym ściganiem, a dobry przykład swoim kolegom z reprezentacji dał Rafał Sonik, pokonując linię mety z bardzo dobrym, ósmym czasem.
Lima oszalała na punkcie Dakaru. Na ulicę wyległy tysiące widzów, którzy niemal zatrzymywali uczestników rajdu podczas oficjalnego przejazdu przez rampę startową. Kibice nie opuszczali rajdowców również na 250-kilometrowej dojazdówce, a zniknęli dopiero na 13-kilometrowej, pustynnej pętli odcinka specjalnego tuż przed metą w Pisco - stolicy doskonałej, peruwiańskiej brandy.
W stawce 38 quadów doskonale poradził sobie Rafał Sonik, który linię mety minął z ósmym czasem i stratą 43 sekund do zwycięzcy etapu, Portugalczyka Floresa Seminario. Choć była to tylko rozgrzewka przed prawdziwym wyzwaniem, czekającym na rajdowców na pustyni, osiągane czasy miały kluczowe znaczenie dla kolejności na starcie podczas drugiego dnia zmagań. W tegorocznym Dakarze każda sekunda straty mnożona jest przez pięć, więc nie można nawet na chwilę stracić kontaktu z czołówką, by nie zaprzepaścić swoich szans na wysoką lokatę.
Za dobrym przykładem kapitana reprezentacji poszli polscy kierowcy samochodów, którzy etap kończyli nieco później. Krzysztof Hołowczycy osiągnął świetny szósty czas, podczas gdy Adam Małysz zakończył sobotnie ściganie na 14. pozycji. Wszyscy reprezentanci Polski dotarli do mety i po pustynnym chrzcie są żądni dalszej jazdy.
Pierwszy etap był tylko przedsmakiem, rozgrzewką przed prawdziwym ściganiem, które rozpocznie się już w niedzielę. Kierowcy reprezentacji Polski przełamali już pierwsze lody w kontakcie z pustynią, więc teraz z większą pewnością siebie mogą ruszać dalej w trasę. Ta znów poprowadzi wokół Pisco, ale liczyć będzie 327 km, z czego 242 to odcinek specjalny.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze