Rafał Sonik: Najbardziej martwię się o silnik
Rafał Sonik walczy właśnie z piaskami, kamieniami i górami w rajdzie Dakar. Zapraszamy do wywiadu, w którym zawodnik wyjawi nam, czego najbardziej się obawia, jak wysoki jest jego próg bólu, co zmieniono w jego quadzie i jakie jest jego nastawienie do trwającego właśnie Rajdu Dakar.
Ścigacz.pl: Problemy regulaminowe z ubiegłego roku. Rozumiemy, że w najbliższym starcie nie będzie żadnych niejasności?
Rafał Sonik: Można powiedzieć, że nie ma już żadnych niejasności, ponieważ przeszliśmy odbiory techniczne i administracyjne. Natomiast osobistą satysfakcją było dla mnie to, że trzej sędziowie techniczni, którzy w ubiegłym roku mieli problem z naszymi quadami przyszli po odbiorach do mnie i przeprosili za to, co się stało w ubiegłym roku. Powiedzieli, że ich raport z odbiorów technicznych został przekształcony i że trzymają kciuki za wynik tego sporu, który prowadzę z sędziami. Mam wrażenie, że sędziowie dokonali nadinterpretacji protokołu, wręcz przekręcili protokół sędziów technicznych, przez co quady zostały uznane za niezgodne z regulaminem. Miałem z tego sporą satysfakcję i ta rozmowa napełniła mnie optymizmem. W tym roku nie było żadnych wątpliwości co do zgodności quadów z regulaminem.
Ścigacz.pl: Opowiedz nam zatem nieco o specyfikacji swojej maszyny
Rafał Sonik: Podstawą do budowy quada Dakarowego była dla mnie Yamaha Raptor 700, czyli jednocylindrowy, tylnonapędowy quad przeznaczony do umiarkowanego sportu. Natomiast żeby mógł wystartować w Dakarze musiał być poddany bardzo daleko idącym modyfikacjom. Po pierwsze został rozebrany na części pierwsze, musiała być w nim wzmocniona rama, wspawaliśmy do niej specjalne stalowe elementy, wzmocniliśmy również elementy aluminiowe. Wszystko to zostało zrobione na przełomie lata i jesieni. Specjalnie została wykonana instalacja elektryczna, ponieważ musi ona obsłużyć nie tylko silnik ale urządzenia nawigacyjne, ostrzegawcze, jest ona znacznie bardziej rozbudowana i skomplikowana. Są zainstalowane panele nawigacyjne, specjalne osłony, które te panele chronią od kamieni czy innego rodzaju uderzeń. Wymienione zostały także przednie wahacze, przednie drążki kierownicze i cały układ kierowniczy (wyższa i mocniejsza kolumna kierownicza). Zostały pozakładane specjalne ochraniacze na amortyzatory i panewki. Wymieniliśmy także tylną oś na znacznie wytrzymalszą. Do tego oczywiście osłony silnika, ramy i wahacza. Wymianie uległy też fabryczne podnóżki na specjalne podłogi z ochraniaczami, a na nich zostały zainstalowane baki z paliwem. Wymieniliśmy cały układ paliwowy, do tego bardzo duży bak z przodu (27 litrów), specjalną pompę do przepompowywania paliwa z baków na osłonach. Zamontowaliśmy też nowe siedzenie, które dostosowane jest specjalnie do mnie i zapewnia mi komfort i wygodę. Zupełnie zmieniony jest też tylny zderzak, który pozwala mi podnieć quada nawet na wydmie. Zainstalowaliśmy LED-owe oświetlenie z przodu i z tyłu. Za siedzeniem jest sakwa, w której są narzędzia, telefon satelitarny, wszystkie te rzeczy, które są niezbędne na pustyni. Zainstalowaliśmy także specjalne pojemniki z trytytkami, na wypadek konieczności połączenia pękniętych elementów. Quad jest mówiąc krótko bardzo mocno przerobiony, jest podobny do fabrycznego, ale jego modyfikacje są bardzo daleko idące.
Ścigacz.pl: To już kolejny Twój start w Dakarze. Masz na koncie mnóstwo wiedzy i doświadczenia, w tym podium. Co jest planem minimum na start w 2013 roku?
Rafał Sonik: W Dakarze planem minimum może być tylko dotarcie do mety i taki też jest mój plan. Samo osiągnięcie mety jest uważane za wyczyn, zresztą każdy Dakarowiec, który dojedzie o mety rajdu dostaje specjalną pamiątkę pokazującą, że to jest już wielkie osiągnięcie. Jest to uzasadnione, bowiem według organizatora 48% uczestników rajdu dojeżdża do mety. Wśród quadów ten wynik jest jeszcze niższy, a to z kolei oznacza, że Dakar dla quadów jest bardziej wymagający, niż dla innych pojazdów. Jednak nie jest fajnie dojechać do mety jako ostatni, dlatego kiedy w Dakarze 2010 po I etapie byłem na pierwszym miejscu, a następnie na ostatnich miejscach, przez cały rajd walczyłem o to, aby nie dojechać do mety na ostatniej pozycji.
Ścigacz.pl: Jak wygląda Twoje przygotowanie kondycyjne i jeździeckie do imprezy?
Rafał Sonik: Przede wszystkim – Puchary Świata, kilkadziesiąt tysięcy kilometrów startowych. Od wiosny w Abu Dhabi i poprzedniego Dakaru, Katar, Sardynia, Egipt no i oczywiście między startami sporo treningów, w tym bardzo intensywny, 7-dniowy wyjazd w Dubaju, gdzie jeździ się 6-7 godzin dziennie, codziennie, co głównie za sprawą wysokich temperatur pozwala doskonale przyzwyczaić mi się do Dakaru.
Ścigacz.pl: Trasa rajdu 2013 zapowiada się na „górzystą” i kamienistą jak nigdy wcześniej. Dużo Andów, zróżnicowane podłoża, relatywnie mało pustyń. Czy taka konfiguracja trasy odpowiada Ci?
Rafał Sonik: Przez pierwsze lata jeździłem głównie po terenach górzystych i kamienistych, wobec tego znakomicie odpowiada mi taka charakterystyka trasy i o to się specjalnie nie martwię. Oczywiście na wysokościach powyżej 3000m trudno powiedzieć o swoich możliwościach, dlatego, że są to wysokości do których w zasadzie nikt nie jest przyzwyczajony oprócz lokalnych mieszkańców, dlatego będzie to niesamowite wyzwanie. Osobiście wspominam swoje przeprawy przez Andy jako swojego rodzaju piekło, bo na wysokości 5000m zasypia się stojąc, a każdy ruch jest wielkim wysiłkiem. Kolejnym problemem na dużych wysokościach są silniki, które będą po prostu bardzo słabe. Obawą napełnia mnie też fakt, że nasze quady mają mniejszy prześwit, co na skałach może okazać się ich największą słabością.
Ścigacz.pl: Co budzi Twoje największe obawy, niepokój przed startem?
Rafał Sonik: Najbardziej martwię się o silnik. Ja jestem tak skonstruowany, że mam wysoki próg bólu i jechałem już z połamanymi palcami czy wyrwanym barkiem więc raczej myślę o quadzie, niż o sobie. Nie myślę w ogóle o tym, że bałbym się własnego zmęczenia czy niewydolności. Dużo, dużo bardziej boję się o silnik, który w tym roku spędza mi sen z powiek, bo jest to najsłabsza część naszych pojazdów, ponieważ mamy jednocylindrowe jednostki, kiedy w ubiegłych latach startowaliśmy na dwucylindrowych, znacznie wytrzymalszych jednostkach.
Ścigacz.pl: Czy powołanie Poland National Team pod egidą PZM jest świadectwem wzrostu znaczenia rajdów w naszym kraju?
Rafał Sonik: Powołanie PNT jest bez wątpienia świadectwem rozwoju naszej świadomości, a dopiero skutkiem tego może być rozwój popularności rajdów. To jest sport trudny, wymagający, trzeba być dobrym lub bardzo dobrym, aby móc w rajdach skutecznie walczyć. Myślę, że PNT ma za zadanie popularyzację rajdów, a nie jest tylko wynikiem wzrostu popularności. Reprezentacja powstała, bo rajdy są ważne i widoczne, dla mediów, dla sponsorów, dla kibiców.
Ścigacz.pl: Ekscytujemy się rajdami terenowymi takimi jak choćby Dakar, a w Polsce offroad mimo wszystko budzi w społeczeństwie złe skojarzenia. Dlaczego?
Rafał Sonik: Dlatego, że poziom edukacji naszego społeczeństwa i niestety słaba pod tym względem jak dotychczas postawa władz, powoduje, że nie są wyznaczane tereny, tory, trasy do tego celu. Kluby jeszcze z przeszłości starają się o wyznaczanie terenów i zabezpieczanie ich na potrzeby tego sportu. Nie są to jednak rozwiązania systemowe. We wszystkich rozwiniętych krajach począwszy od Kanady, Hiszpani, przez Anglię etc. urządzane są parki offroadowe. Miejmy nadzieję, że częściej będą miały miejsce sytuacje takie jak ta, gdzie władze lasów państwowych zgłosiły się do mnie o pomoc przy wytyczeniu szlaków dostępnych dla samochodów terenowych. Myślę, że jest to proces kilkuletni, ale jeśli ruszy, a wygląda, że ruszył, to z pewnością będzie to dla nas czymś bardzo pozytywnym i cywilizacyjnym
Ścigacz.pl: Dzięki za rozmowę!
Komentarze 3
Pokaż wszystkie komentarzeSympatyczny gosc... bede mu kibicowal :)
Odpowiedzrafal dajesz czadu na dakarze. 3mam mocno kciuki!!!
OdpowiedzTrzymamy kciuki:)
Odpowiedz