Choroba wysoko¶ciowa dopad³a... quada Sonika
Rajdowy, dwudniowy maraton nie bez zakłóceń znalazł swój finisz na mecie w argentyńskim Tucuman. Zawodnikom i organizatorom plany pokrzyżowały ulewne deszcze. Zmiany wysokości i znaczne wahania temperatury sprawiły również sporo problemów Rafałowi Sonikowi, który z powodu kłopotów technicznych dotarł do mety z 10. czasem, spadając na czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej.
Zarówno kiedy Rajd Dakar jechał przez Afrykę, jak i teraz, po przeprowadzce na kontynent południowoamerykański zawsze był synonimem upałów, piasku, pyłu i kurzu. Wodę zawodnicy widzieli przy okazji startów lub mety nad dwoma oceanami. Tym razem otrzymali jej w nadmiarze. Oberwanie chmury w Argentynie zaskoczyło nawet organizatorów, którzy musieli odwołać sobotni odcinek specjalny dla ciężarówek i znacznie skrócić oesy dla pozostałych pojazdów. Trasa w dużej mierze miała prowadzić korytami rzek, które w zaistniałej sytuacji byłyby po prostu nieprzejezdne, bo zamiast 40 cm, ich głębokość sięgała nawet 1,5 m.
Rafał Sonik rozpoczynając niemal 400-kilometrową dojazdówkę do skróconego odcinka specjalnego od razu zauważył, że w jego quadzie coś jest nie tak. - Kiedy wyruszyliśmy dziś rano z biwaku było około 30 stopni, a mój czujnik temperatury w silniku pokazywał -15... Temperatura powietrza pierwszego dnia wahała się od -3 do 43 stopni Celsjusza, co w połączeniu ze zmianami wysokości sprawiło, że to małe, ale bardzo ważne urządzenie kompletnie zwariowało - powiedział na mecie krakowianin.
Ta prozaiczna wydawałoby się awaria oznaczała, że SuperSonik musiał oszczędzać quad w bardziej suchych i gorących partiach trasy, by zapobiec przegrzaniu się silnika. - kiedy zaczynałem mocniej dociskać, płyn chłodniczy lał mi się na buta i wiedziałem, że muszę zwolnić. Obawiałem się, że nie dojadę do końca oesu, za którym była jeszcze przecież długa dojazdówka do biwaku - przyznał kapitan Poland National Team, który ostatecznie ukończył etap z 10. czasem. Wygrał Sarel Van Biljon z RPA, który tym samym zepchnął Sonika na czwarte miejsce w "generalce". Łukasz Łaskawiec był szósty, utrzymując siódmą pozycję po ośmiu etapach.
W Tucuman zawodników czeka jeden dzień na złapanie oddechu, a potem każdy etap będzie mieć kolosalne znaczenie dla końcowej kolejności. - Jeszcze przed rajdem założyłem sobie jazdę swoim tempem, bez żadnych "wygłupów". Zobaczymy jaki to da rezultat. Mam już sporo doświadczeń. Co prawda co roku mówi się: "mam nowe doświadczenia", ale trzy, cztery lata temu ich brak kosztował mnie straty godzin. W ostatnim Dakarze były to już kwadranse, a teraz są to minuty - dodał Sonik.
Pogoda płatała figle do samego końca ósmego etapu. Po jej kolejnym załamaniu na mecie była tylko niewielka część samochodów. Organizatorzy postanowili więc "wywiesić czerwoną flagę" i zakończyć oes przed czasem, przyznając wszystkim będącym wciąż na trasie, najgorszy czas spośród tych zawodników, którzy cały odcinek zdołali pokonać, czyli 2:07.21. Taki rezultat otrzymały więc wszystkie polskie załogi z Adamem Małyszem, Piotrem Beaupre i Dariuszem Żyłą. Jakub Przygoński spadł znów na ósmą pozycję w "generalce" po tym, jak na ósmym etapie był na mecie 59. Jacek Czachor uzyskał 57. czas, a Marek Dąbrowski, który oddał swój sprawny silnik Cyrilowi Despres w zamian za jego uszkodzony, dojechał 115.
Niedziela dla wszystkich zawodników jest dniem wyczekiwanej przerwy. Mechanicy będą mieli pełne ręce roboty, przy naprawie szkód, jakie do tej pory wszystkim pojazdom wyrządziła ostra jazda po bezdrożach. Zawodnicy będą odpoczywać, bo w poniedziałek czeka ich najdłuższy etap tegorocznego Dakaru - 852 km. Na krótszym dystansie rywalizować będą tylko ciężarówki (699 km). - Śmiejemy się zawsze z Krzyśkiem Hołowczycem, że największy stres na Dakarze jest zawsze na pierwszym etapie oraz tym, następującym po dniu przerwy. Każdy kierowca, wyruszając zastanawia się, czego jego mechanicy mogli nie dokręcić, gdzie zabrakło pół obrotu śruby. Wówczas najdrobniejsze szczegóły - niedopatrzone, lub zrobione na wyrost zaczynają odgrywać kluczową rolę. Dlatego swoich mechaników nigdy nie popędzam i nie tworzę im stresującej atmosfery pracy. Oni wiedzą co trzeba zrobić - zakończył Rafał Sonik.
Wyniki 8. etapu
1. Sarel Van Biljon (ZAF) E-ATV 02:28.13
2. Marcos Patronelli (ARG) Yamaha +01:45
3. Sebastian Palma (CHL) CAN-AM +02:36
...
6. Łukasz Łaskawiec Yamaha +09:47
...
10. Rafał Sonik (POL) Yamaha +14:47
Klasyfikacja generalna Quadów:
1. Marcos Patronelli (ARG) Yamaha 22:38.35
2. Ignacio Nicolas Casale (CHL) Yamaha +01:23.55
3. Sarel Van Biljon (ZAF) E-ATV +02:00.29
5. Rafał Sonik (POL) Yamaha +02:03.44
...
7. Łukasz Łaskawiec (POL) Yamaha +03:06:54 ( 15 min. kary )
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze