Prywatne kontrole fotoradarowe zaleją Francję - rząd zachęca firmy do łapania piratów drogowych
Francuski rząd rozszerzył listę regionów, w których będą mogli działać prywatni operatorzy fotoradarów. Według zapewnień polityków, taki ruch ma spowodować odciążenie żandarmerii.
Francja jest ciekawym krajem, jeśli spojrzymy na niego pod względem metod represji stosowanych wobec kierowców. Znajdziemy tam fotoradary umieszczone w barierach energochłonnych, a także można zostać nagranym przy pomocy helikoptera bądź awionetki, a mandat przyjdzie pocztą, bez możliwości uprzedniego zobaczenia momentu, w którym zostało popełnione wykroczenie. W 2018 roku pilotażowo wprowadzono program prywatnych kontroli fotoradarowych, a teraz ma się on rozrosnąć na kolejne regiony.
Jak podaje serwis Connexion, w 2020 roku na francuskich drogach zginęło 2550 osób, a w 2019 roku wystawiono 876 990 mandatów na podstawie zdjęć z fotoradarów. Dodatkowo szacuje się, że cały fotoradarowy "interes" przyniesie skarbowi państwa 801 milionów euro, a to dopiero początek. Nieoznakowane samochody prywatnych firm pojawią się między innymi w Alpach oraz na Lazurowym Wybrzeżu. Do końca 2022 roku na drogach ma być 400 takich pojazdów, a w 2023 roku liczba ta ma wynosić 450 samochodów, chociaż niektóre źródła mówią, że taki wynik jest możliwy do osiągnięcia jeszcze przed końcem tego roku.
Jak zawsze, takie rozwiązanie ma swoje plusy i minusy. Niewątpliwym plusem jest fakt, że prywatnej firmie bardziej będzie zależało na ściągnięciu należności z mandatów i będzie mogła zrobić to skuteczniej zajmując się tylko tym rodzajem działalności. Z drugiej strony - niesione chęcią zysku firmy mogą zalać drogi nieoznakowanymi samochodami i zbierać srogie żniwa, chociaż francuscy politycy zapewniają, że wynagrodzenia dla prywatnych operatorów nie są zależne od liczby wystawionych mandatów.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze