Polski offroad zdziczeje dzięki urzędnikom
Zobaczcie poniżej co dostałem na skrzynkę pocztową w piątek po południu. Właśnie przygotowywałem się do wypadu na trening enduro, gdy dopadła mnie wiadomość, że jestem wyjętym spod prawa szkodnikiem i utrapieniem zdrowej społecznej tkanki. W sumie to dowiaduję się takich rzeczy nie pierwszy raz, ale jeśli jeździsz motocyklem lub quadem poza drogami publicznymi – lepiej zobacz o co chodzi.
Sprawa rozbiła się o organizowany na początku kwietnia rajd Północ Południe. Impreza miała formę offroadowego maratonu, w którym wygrywał najszybszy zawodnik, który znad morza dotarł na południe Polski do Zakopanego. Na obecnym etapie nie jest już ważne, kto wygrał i jak przebiegło to wydarzenie. Istotne są konsekwencje rabanu, jaki podnieśli wszelkiej maści pseudoekolodzy w związku z przebiegiem trasy imprezy. Faktem jest, że zorganizowanie w 100% legalnej imprezy offroadowej jest w Polsce praktycznie niewykonalne. Czasem organizatorzy takich imprez korzystają z pomocy lokalnych leśników, którzy pomagają wyznaczyć trasy i miejsca przejazdu, tak aby nie szkodziły one ludziom i przyrodzie. „Ekolodzy” znając jednak treść zapisów w Ustawie o Lasach wymogli na Ministerstwie Środowiska interpretację zapisu ustawy pod kątem możliwości organizacji imprez na terenach leśnych. Oto ona:
Szanowna Pani Marszałek! W odpowiedzi na interpelację poselską, znak: SPS-023-606/11, posła Jana Burego dotyczącą organizowania i przeprowadzania rajdów sportów motorowych na drogach leśnych przedstawiam poniższe stanowisko.
Zasady udostępniania lasów są wyraźnie uregulowane w ustawie o lasach z dnia 28 września 1991 r. Zgodnie z art. 29 ww. ustawy ruch pojazdem silnikowym w lesie dozwolony jest jedynie drogami publicznymi, natomiast drogami leśnymi dozwolony jest tylko wtedy, gdy są one oznakowane drogowskazami dopuszczającymi ruch po tych drogach. Oznacza to, iż poza drogami dopuszczającymi ruch pojazdów silnikowych ruch takich pojazdów po drogach leśnych jest zabroniony. Wyłączenia od tego zakazu dotyczą jedynie osób wykonujących czynności służbowe lub gospodarcze, co ze zrozumiałych względów nie związane jest z formą wykorzystywania pojazdów silnikowych do celów sportowych. Właściciele (zarządcy) lasu, nie wydając zgody na urządzanie rajdów samochodowych, powołując się na brak oznakowań dopuszczających ruch pojazdów silnikowych po drogach leśnych, działają w zgodzie z przepisami prawa, ponieważ nie mogą zezwolić na przeprowadzenie rajdu samochodowego po drogach leśnych, które nie dopuszczają ruchu pojazdów silnikowych. Następstwem zakazu z art. 29 są zapisy art. 30 zabraniające wprost hałasowania, niszczenia dróg, drzew i krzewów oraz płoszenia dziko żyjących zwierząt, co jest trudne do uniknięcia podczas uprawiania każdej formy sportów motorowych. Powyższe zakazy zawarte w ustawie o lasach zgodne są ponadto z przepisami prawa zawartymi w regulacjach z zakresu ochrony przyrody.
Ust. 4 art. 29 ustawy o lasach traktujący o wymogu uzyskiwania zgody właściciela lasu na organizację imprez sportowych lub innych imprez o charakterze masowym tyczy się każdej formy imprezy, nie ograniczając się tylko do rajdów sportów motorowych, stąd jego doprecyzowanie w przewidywanej nowelizacji ustawy o lasach nie wydaje się konieczne.
Z poważaniem
Podsekretarz stanu
Janusz Zaleski
Warszawa, dnia 5 stycznia 2012 r.
Po interpretacji ministerstwa różne oszołomione pseudoekologiczne organizacje, fora i portaliki popadły w bezgraniczny zachwyt – teraz już nie będą mogli jeździć tymi motokrosami i piekielnymi kładami po lasach. Obawiam się, że ciasnota umysłowa ilustrowana przez radość z wypocin ministerialnych urzędników nie pozwala zrozumieć wielu miłośnikom przyrody, że taka postawa państwa i Lasów Państwowych da skutki odwrotne od oczekiwanych.
Ustalmy – nie mówimy tutaj o niszczeniu lasu, runa, jazdy po rezerwatach. Mówimy o leśnych drogach, które i tak są wytyczone i wykorzystywane. Jakie szkody może wyrządzić na leśnej drodze lekki quad? Nie mówcie mi też o hałasie, bo jeśli dzikie zwierzęta nie wyprowadziły się z lasów na skutek jazgotu pił motorowych, jazdy po lesie gazikami i ciągnikami, to znaczy że poradzą sobie także z okazjonalnym odgłosem przejeżdżającego quada. Wyłączenie z definicji leśnych dróg z możliwości jakiegokolwiek wykorzystania, nawet warunkowego, nawet pod specjalnym nadzorem, nawet przy wykorzystaniu tymczasowych oznaczeń i drogowskazów musi ograniczyć możliwości imprez w terenie praktycznie do zera.
Tymczasem imprezy offroadowe przyciągają coraz większe grono uczestników. To oczywiste, nie mamy torów, gdzie można jeździć motocyklami szosowymi, wiele osób przesiada się na maszyny terenowe. Offroad staje się coraz bardziej popularny, bo w Polsce jest gdzie go uprawiać. W przypadku imprez z którymi miałem okazję się zetknąć trasy wyznaczano tak, aby były jak najmniej uciążliwe dla przyrody i postronnych mieszkańców. Co ważne pomóc mogli w tym sami leśnicy, bo oni doskonale wiedzą które obszary są cenne przyrodniczo, a które są zwykłymi leśnymi uprawami, monokulturami posadzonymi z myślą o produkcji desek. W wielu przypadkach leśnicy, aby ograniczyć nielegalny offroad deklarowali chęć wyznaczenia tras. Choć mówię za siebie, to myślę że większość motocyklistów i quadówców chętnie zapłaciłaby za możliwość wjazdu na taką trasę, bo nikt nie lubi przecież szarpać się ze strażnikami leśnymi, albo wyciągać gwoździe z opon. Wszyscy byliby zadowoleni, a Lasy Państwowe miałby z tego dodatkowy grosz. Teraz, gdy leśnicy dostali odgórny zakaz jakiejkolwiek współpracy przy tego typu imprezach - nie będzie można nic legalnie zorganizować. Czy ludzie dzięki temu przestaną jeździć po lasach a także obszarach chronionych, czy w inny sposób cennych przyrodniczo? Nie, teraz będą robili to na własną rękę. Wszystko pójdzie na żywioł i nie ma szansy, aby strażnicy leśni byli w stanie zrobić skuteczną łapankę na ogarniętą grupę endurowców. Po prostu nie ma takiej szansy. Sytuacja w której stan prawny uniemożliwia osiągnięcie jakiegokolwiek porozumienia pomiędzy różnymi grupami społecznymi jest patologiczna i nie przyniesie korzyści ani przyrodzie, ani leśnikom, ekoterrorystom, ani miłośnikom offroadu.
Krótkowzroczność urzędników wynika w moim odczuciu z kilku przyczyn. Mogę się mylić, ale o ile znam ministerialne klimaty to dobrze opłacani z naszych podatków ludzie tam siedzący nie mają żadnego związku z rzeczywistością w której żyjemy. Są bardzo słabo przygotowani, albo zupełnie nieprzygotowani merytorycznie do tego czym się zajmują, wszystkie tematy gdzie trzeba by zadziałać nieszablonowo traktują jako zagrożenie (bo a nóż jeszcze trzeba by było coś robić) i tak naprawdę głęboko w lewym zakolu jelita grubego mają troskę o środowisko naturalne. To oznacza, że gdy pojawia się taki temat jak rajdy offroadowe – decyzja jest prosta. Zakazujemy wszystko jak leci i problem jest „rozwiązany”. Nie trzeba nic robić, bo wszystko zostaje zakazane. Nie trzeba bawić się w żadne poprawki w prawie, dodatkowe przepisy, konsultacje, itd. Nic nie trzeba robić. A to jakie są konsekwencje takiej postawy? Urzędnicy mają to o jedno zakole w jelicie grubym głębiej.
Sprawa jest poważna, bo stawia nas na celowniku różnych mundurowych instytucji, które z braku lepszych zajęć będą widziały w nas największe zagrożenie dla polskich lasów. Choć nasze lasy mają o wiele większe zmartwienia niż pojazdy mechaniczne to offroad wydaje się być przeciwnikiem najłatwiejszym do wskazania i piętnowania. Co gorsza szaremu obywatelowi wbija się do głowy że motocykl enduro to największe zagrożenie dla przyrody, w tym samym czasie przymykając oko na wywózkę tysięcy ton śmieci do lasów, zrzut szamb, kłusowanie, dziką wycinkę i takie tam kosmetyczne problemy. Nie będę się już rozwijał o postępującej chemizacji środowiska, nieskutecznej polityce mającej na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych i różnych gazów wyziewanych przez niezliczone kominy.
Na zachodzie miłośnicy offroadu przegrali i z ich porażki płynie dla nas ważna lekcja. W takich Niemczech czy Francji osoba wyjeżdżająca w teren postrzegana jest jako bandyta i tak jest traktowana przez organy ścigania. My powinniśmy głośno mówić o tym, że w tym kraju podatki płacą nie tylko grzybiarze i też mamy prawo do korzystania ze środowiska w wybranej przez siebie formie rekreacji. Selektywnie rozumiana „ochrona przyrody” oraz chęć zapewnienia spokoju „normalnym obywatelom” wykorzystywane są jako wytrychy do ograniczania swobód obywatelskich ludzi, którzy las chcą wykorzystać inaczej niż zwałowisko albo zlewnię dla szambiarki.
Podsumowując. Bez zdrowego rozsądku i myślenia ze strony Ministerstwa Środowiska nie da się osiągnąć porozumienia w sprawie organizacji imprez offroadowych i generalnie uczynienia offroadu nieuciążliwym dla reszty społeczeństwa. Teraz ministerstwo dało linijką po łapach także tym leśnikom, którzy potrafili spojrzeć szerzej na sytuację i którzy chcieli pogodzić różne potrzeby różnych ludzi. W miejscu gdzie mieszkam przez ostatnie 50 lat stacjonował duży garnizon wojskowy, wokół którego poszczególne jednostki wojskowe posiadały własne mniejsze lub większe poligony. Po zmianie systemu wszystkie natychmiast oddano pod jurysdykcję lasów państwowych, na części wyznaczono rezerwaty. To samo dotyczy wielu nieużytków, byłych terenów przemysłowych. Czy choć jednego z tych miejsc nie można by oddać pod park offroadowy? I tak w ostatnim okresie podnieśliśmy zalesienie kraju, oddaliśmy przyrodzie wiele miejsc wcześniej zabranych, zrewitalizowaliśmy i zrekultywowaliśmy wiele zniszczonych ludzką ręką obszarów, znacząco ograniczyliśmy emisję gazów, pyłów i zrzut nieoczyszczonych ścieków. Nie można zostawić trochę miejsca dla ludzi? Pewnie by się dało, ale kto miałby się tym zająć, a co jakby ktoś zrobił sobie krzywdę w wypadku, kto by wziął odpowiedzialność, kto miałby tym zarządzać? Same kłopoty. Lepiej zamknąć i zakazać. Niech siedzą na dupie i oglądają reklamy w przerwach serialowych…
Komentarze 42
Pokaż wszystkie komentarzeDo kogo te pretensje macie? A te prawa, to kto wam ustanowił, kosmici? Ustanowili je ci, którzy zostali wybrani do rządzenia, co kilka lat urządza się wybory, jak sobie lud wybrał, tak teraz ma, ...
OdpowiedzTotalna bzdura, jak to "sobie wybraliście"? kto wybrał? Demokracja to rządy większości a większość to idioci. Polityka to sterowanie masami i nie ma znaczenia jaką mordę z jakiego pudełka wybierzesz. chodzi tylko o władzę. Tym bardziej przeszkadzają im jakiekolwiek odłamy własnego myslenia, nonkomformizmu. Państwo nienawidzi ludzi wstających od telewizora od czasu do czasu. Płacisz, albo nie robisz nic - taka jest zasada, a za korzystanie z lasów nie ma jak ściągnąć opłat, więc trzeba tego zakazać. Od interesowania polityką tylko się wkurwiam jak słyszę ten bełkot i bandę oczerniających się nawzajem popaprańców... i ja im oddaję za to połowe mojej pensji do rozdysponowania.... super.
Odpowiedzech co tu gadac jestem z mazur i plakac sie chce jak widze piekne nieuzytki lezace odlogiem. a mozna by je tak pieknie zagospodarowac i dac wiele radosci potrzebujacym. a wam polecam, skaczcie ...
OdpowiedzWy sie oburzacie, ze motorem nie mozna, bo tu argumenty smrodzi, halasuje niszczy runo ( na lesnej drodze), ten przepis o lasach panstwowych jest mi doskonale znany ale z zupelnie innej strony, ...
OdpowiedzTo Ci powiem coś lepszego :P W tamtym roku zabronili nam jeździć po wałach Wiślanych bo konie je rozdeptują i niszczą przez co wały pękają i przeciekają... większej bzdury w życiu nie słyszałam :P. Co jest w tym najlepsze, nie było żadnej opinii człowieka który się na tym zna tylko po prostu ludzie tak mówili więc wójt zakazał..
OdpowiedzA może po prostu warto byłoby sprawdzić kto i na jakiej podstawie mógłby oznakować wybrane drogi leśne i w ten sposób dopuścić użytkowanie ich przez Quady, motocykle czy samochody terenowe. Jest na...
OdpowiedzDobra panowie off-radowcy, nie ma siezbytnio co martwic, i tak nie będą tego w jakiś znaczący sposób kontrolować bo nie ma pieniędzy na to,to jest Polska. Jak by co to redukcja w dół, wyższe ...
OdpowiedzRedukcja w dół ogon pod siebie i spieprzaj gdzie debile zimują. Doskonała rada. Nienawiść- tak się nazywa uczucie które potęgujesz nie tylko pośród leśników. Dlatego każdy zatrzymany dostanie max. karę, a uciekający podwójną. Quady już wchodzą na wyposażenie Straży Leśnej. Tasery też. Prąd zatrzyma słonia i bandziora też. To będzie przyjemność. >:)
Odpowiedztaaaa, jasne, na pewno jesteś strażnikiem leśnym:P ich nie stać na internet...
Odpowiedzto już jest przegięcie. chcą wojny to będą mieć. teraz motocykliści będą więcej jeździć i bardziej ryć żeby pokazać im że mają te zasady w d***. ja sam też tak będę robił. jak będę chciał to sobie ...
OdpowiedzZgadnę... masz 15 lat, pryszcze na gębie, neostradę, jesteś wąchaczem kleju, masz plakat Dody w pokoju... bo tylko ktoś taki mógł wypisać takie brednie...
Odpowiedz