Policjanci rozpoczynają kolejny protest, który ma zwrócić uwagę rządu na fakt, że są formacją kiepsko opłacaną i wymagającą gruntownych zmian w przepisach. Jedną z form protestu jest rezygnacja z wystawiania mandatów, ale nie oznacza to, że będzie można bezkarnie łamać prawo.

NSZZ Policjantów zorganizował kolejną akcję protestacyjną. Funkcjonariusze domagają się zmian dotyczących m.in. wysokości wynagrodzeń, zmiany zasad przechodzenia na emeryturę i wskazują też, że konieczne są pogłębione zmiany w Ustawie o Policji. Protestujący oczekują podniesienia płac o 15 proc. w 2025 r.

Jak informuje "Gazeta Prawna", z danych MSWiA wynika, że od 1 stycznia do 1 listopada 2025 r. do policji przyjęto 5039 osób - to o 894 więcej niż przed rokiem. Jednocześnie NSZZ Policjantów przekazał, że tylko w grudniu szeregi formacji opuściło 146 funkcjonariuszy, a tylko w warszawskiej KSP brakuje 2475 policjantów. Ministerstwo próbuje stosować różne chwyty, żeby przyciągnąć ludzi do pracy. Wśród nich jest m.in. obniżenie wymagań i zachęty finansowe dla tych, którzy odeszli i zdecydują się na powrót do służby. Pieniądze nie są jedynym problemem.

- Ustawa o Policji ma już tyle poprawek, że zasadnym byłoby napisać ją od początku, określić wszystkie zadania i obowiązki jakie państwo nałożyło dziś na naszą formację - powiedział w wywiadzie dla portalu InfoSecurity24.pl nadinsp. Marek Boroń, komendant główny policji.

Tymczasem Portalsamorzadowy.pl podaje, że do protestu mają przyłączyć się również strażacy i funkcjonariusze straży granicznej. Jego forma ma zależeć od decyzji lokalnych komitetów. Policjanci z kolei zamierzają unikać wystawiania mandatów tam, gdzie prawo pozwala na zastosowanie pouczenia. Podobnie mają działać pogranicznicy. Mundurowi chcą też protestować przed urzędami wojewódzkimi.

Związkowcy przygotowali katalog rekomendowanych form protestu. Wiadomo, że pouczenia zamiast mandatów będą udzielane m.in. w Warszawie. Jednocześnie na 19 grudnia zaplanowano spotkanie z przedstawicielami MSWiA.