Polacy ze zmiennym szczęściem w Abu Dhabi
Mimo wypadku w pierwszym dniu rajdu Abu Dhabi Desert Challenge, Rafał Sonik powrócił we wtorek na trasę, by po raz kolejny udowodnić, że nigdy łatwo się nie poddaje. Polski kierowca pokonał trasę z ósmym czasem, pomimo doskwierającego mu bólu.
Wtorkowy odcinek specjalny liczył 283 km i prowadził w przeważającej części przez wysokie wydmy. To właśnie one sprawiają, że rajd Abu Zabi uważany jest za jeden z najtrudniejszych na świecie. Jak co dzień zawodnicy musieli radzić sobie z piekielnym upałem, a Rafał Sonik dodatkowo zmagał się z niewielkimi urazami, jakich nabawił się, wykonując w poniedziałek salto razem z quadem.
Mimo ciężkiej przeprawy najlepszy polski quadowiec dotarł do mety z ósmym czasem i był bardzo zadowolony z tego, że wciąż udaje mu się przeć do przodu. O niespełna minutę gorszy czas na mecie miał drugi z Polaków – Łukasz Łaskawiec, a najszybszy tego dnia okazał się przedstawiciel gospodarzy, Obaid Alkitbe.
Alkitbe prowadzi również w klasyfikacji generalnej przed swoim rodakiem Sebastianem Husseinim i Łukaszem Łaskawcem. Rafał Sonik po otrzymaniu potężnej kary czasowej za pierwszy etap, sklasyfikowany jest na 12. pozycji. W stawce znajduje się 17 kierowców.
Po wtorkowych zmaganiach quad Rafała Sonika ponownie trafił w ręce mechaników, którzy z ogromnym wysiłkiem zdołali co prawda doprowadzić go do stanu, pozwalającego na kontynuowanie ścigania, ale konieczne są kolejne poprawki. Sam zawodnik udał się na odpoczynek, gdyż kontynuowanie rywalizacji po wypadku kosztuje go wiele zdrowia.
Tymczasem kapitan ORLEN Team, Jacek Czachor zdecydował się wycofać z dalszej rywalizacji w Abu Dhabi Desert Challenge. Decyzja jest konsekwencją upadku motocyklisty, jaki miał miejsce podczas wczorajszego etapu – Jacek spadł z motocykla przy zjeździe z wydmy, mocno zbił kolano oraz nadwyrężył nogę w pachwinie. Kuba Przygoński zmniejszył wczoraj stratę do czołówki, w generalce rajdu jest siódmy. Marek Dąbrowski zdecydowanie prowadzi w klasie Open.
Jacek Czachor decyzję o starcie na drugim etapie odkładał do ostatniej chwili. Gdy osiągnął przedwczoraj linię mety był pod wpływem adrenaliny, wziął silne środki przeciwbólowe i liczył na kontynuowane ścigania. Wczoraj rano kapitan ORLEN Team wstał jednak z silnym bólem i po konsultacji medycznej zdecydował nie startować dalej.
- Wspólnie zespołem zdecydowaliśmy się, że lepiej będzie jeśli Jacek wycofa cię z rajdu, przejdzie rehabilitację i w pełni sił będzie mógł powrócić do ścigania w eliminacji w Katarze, która odbędzie się za niespełna dwa tygodnie – komentował Marek Dąbrowski. – W świetle zaistniałej sytuacji będę musiał sam kontrolować i nadawać tempo jazdy w klasie Open. Chcę nie tylko zrobić dobry wynik, ale również wypracować optymalną prędkość. W tej chwili moja przewaga nad kolejnym konkurentem jest znaczna, trzeba jednak dojechać do mety, a przed nami jeszcze dużo kilometrów.
Kuba Przygoński zmniejszył stratę do czołówki, od pozycji lidera dzieli go 11’56, jednak różnice w czasach są bardzo niewielkie. Po dwóch etapach w rajdzie prowadzi Joan Bort-Barreda, który ma wyłącznie 20 sekund przewagi nad Marcem Comą i niespełna minutę na Jordim Villadomsem.
- Drugi odcinek specjalny był trochę bardziej miękki niż rozpoczynający rywalizację. Jechaliśmy po wydmach bądź płaskim, ale bardzo kopnym piasku, przez co trzeba było pracować ciężej fizycznie. Lepiej natomiast się hamowało. Na trasie występowało jednak nadal sporo uskoków, na których można było zakończyć rywalizację. Jechałem sam, nie mając innych konkurentów w zasięgu wzroku. Ciężko w takich warunkach utrzymać odpowiednie tempo. Trochę na tym straciłem jednak nie popełniłem błędów i jestem w czołówce. Jutro będę chciał dodatkowo trochę podkręcić tempo i może to być decydujący dzień do ukształtowania się stawki - powiedział Kuba Przygoński.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeSzkoda Czachora, Dąbrowski jak zawsze udaje, że jedzie, powinien już sobie darować i zrobić miejsce dla młodych. Sonik, to klasa sama dla siebie, gość jest przezajebisty. 3mam kciuki za Sonika i ...
Odpowiedz