John Hopkins i Anthony West Bez wątpienia wyniki zespołu Kawasaki były największym rozczarowaniem minionego sezonu. Ściągnięty do garażu zielonych za ogromną kasę John Hopkins nie okazał się składnikiem, który pozwoli zespołowi Michaela Bartholemy'ego na walkę o zwycięstwa. Stało się zupełnie odwrotnie.
„Hopper" nabawił się poważnej kontuzji jeszcze przed rozpoczęciem sezonu i podczas pierwszych kilku wyścigów bardziej niż na walce o pozycje skupiał się na zaciskaniu zębów i dojeżdżaniu do mety mimo ogromnego bólu. Po kontuzji pachwiny przyszła kolej na kręgosłup, który John uszkodził w Barcelonie, zaś kilka tygodniu później, po bardzo groźnym wypadku w Holandii, Amerykanin w ogóle wyeliminował się z akcji na dłuższą chwilę i musiał nawet opuścić domowy wyścig na Laguna Seca. Pech nie opuszczał Hopkinsa nawet gdy omijały go kontuzje. Na początku sezonu motocykl lubił odmówić posłuszeństwa, a zerwany w Le Mans łańcuch uniemożliwił mu zdobycie punktów w Grand Prix Francji. W San Marino w piątek „Anglo-Amerykanin" w ogóle nie pojawił się na torze po sprzeczce ze swoją żoną, a przez cały rok w pierwszej dziesiątce znalazł się tylko cztery razy. Nawet jeśli Johna opuści pech i uda mu się w pełni sił rozpocząć nadchodzący sezon, Kawasaki będzie musiał znacznie poprawić swój motocykl, który w tym roku sprawił sporo problemów zarówno Hopkinsowi, jak i Anthony'emu Westowi. Australijczyk przez cały rok zmagał się z brakiem przyczepności przedniego koła, a gdy już w połowie sezonu problem rozwiązano dzięki specjalnym testom w Japonii (zespół wrócił do ustawień z roku 2007), posłuszeństwa przestał odmawiać tył. West wyglądał na maszynie niesamowicie niezgrabnie i wyżej niż na dziesiątej pozycji finiszował tylko raz, na piątym miejscu kończąc Grand Prix Czech. Choć słabe wyniki nie były do końca jego winą, Kawasaki postanowiło nie przedłużać z nim kontraktu i wygląda na to, że postąpiło słusznie. Motocykl Kawasaki ZX-RR Od swojego debiutu w MotoGP Kawasaki robiło regularne postępy ale w minionym sezonie zapędziło się w ślepą uliczkę i zamiast rozwijać istniejący motocykl, zbyt wiele uwagi poświęciło pracy nad silnikiem w specyfikacji „screamer". ZX-RR miało w tym roku poważne problemy z wejściami w zakręt, które inżynierowie najpierw próbowali rozwiązać eksperymentując ze sprzęgłem antyhopingowym, a następnie z podwoziem. Gdy ich prace zaczęły przynosić efekty okazało się, że modyfikacje (m.in. nowy, dłuższy wahacz) utrudniły skręcanie. Kluczowy okazał się czas zmarnowany na pracach nad „screamerem". Zanim „Zieloni" dokonali niewielkich postępów z obecnym motocyklem, sezon chylił się już ku końcowi i nie dało się już dokładnie zweryfikować efektów ich prac. Choć po pierwszych testach na początku roku Hopkins zachwalał tempo prac rozwojowych nad nowym motocyklem, gdy sezon już się rozpoczął, te znacznie zwolniły, zaś sfrustrowany Kalifornijczyk zaliczył serię upadków i kontuzji. Dodatkowo inżynierowie nie mogli znaleźć wspólnego języka z Westem, który cały czas narzekał na problemy z prowadzeniem. Gdy zdali sobie sprawę, że skargi Australijczyka faktycznie miały uzasadnienie, Michael Bartholemy podziękował mu już za współpracę. Podobnie jak Suzuki, Kawasaki stoi teraz przed ogromnym wyzwaniem przygotowania znacznie bardziej poprawionego motocykla, który będzie mogło sprawdzić podczas ograniczonej liczby testów. Hopkins z pewnością szybko dojdzie do siebie po serii dzwonów i będzie szybki, podobnie jak nowy nabytek teamu, Marco Melandri, ale jeśli zawodnicy znów dostaną do swojej dyspozycji niedopracowaną konstrukcję, nie będą mieli żadnych szans. Przyszłoroczne zmagania zawodnicy MotoGP rozpoczną w połowie kwietnia na torze Losail w Katarze, zaś najbliższe testy odbędą się już na początku lutego w Malezji. Życzymy wszystkim kibicom aby w roku 2009 walka na torze była o wiele bardziej zacięta niż w obecnym, a zawodników z drugiej połowy stawki znacznie więcej szczęścia! |
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeDobra robota Mick.
Odpowiedz