Tylko w ostatnich dziesięciu latach na naszych drogach przybyło 9 milionów pojazdów. Ich liczba wzrosła przez dekadę z 23 do blisko 32 milionów! Od 2004 roku, w którym laweciarze z Polski ruszyli po używane auta naszych zachodnich sąsiadów, sprowadziliśmy już 16 mln starszych samochodów. Niestety wiele z nich to jeżdżące złomy.

W przypadku samochodów osobowych przekroczyliśmy już granicę 24 mln egzemplarzy. Tyle jest zarejestrowanych w Polsce. Czy to dużo na tle innych państw UE? Pod względem liczby aut na 1000 mieszkańców Polska znajduje się aktualnie na drugim miejscu, zaraz za Luksemburgiem.

Zgodnie z danymi Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA), w Polsce na 1000 mieszkańców przypada 747 pojazdów. W niewielkim Luksemburgu jest to 781 aut. Warto zauważyć, że pojazdów przybywa bardzo szybko. W 2018 roku na 1000 mieszkańców mieliśmy "zaledwie" 617 pojazdów.

Ale Luksemburg jest stosunkowo daleko, natomiast o wiele ciekawsze jest porównanie z naszymi najbliższymi sąsiadami. Okazuje się, ze bogaci Niemcy mają 622 samochody na 1000 obywateli, Czesi 637, Litwa 487 auta na tysiac osób.

Mocne gospodarczo Szwecja, Finlandia i Holandia odpowiednio 545, 472, 587 samochody. Belgia 592 a Grecja 598. Średnia dla całej UE wynosi 628 aut na 1000 mieszkańców.

Samochodów mamy bardzo dużo, ale jednocześnie należą do najstarszych w Europie. Przy średniej wynoszącej dla całej Unii Europejskiej 11,5 roku, średni wiek aut w Polsce przekracza 14 lat. Spośród państw należących do Wspólnoty, pod względem wieku najnowsze samochody posiadają… Luksemburczycy. Ich samochody mają średnio 6,5 roku.

Z kolei wynik Niemiec zaniżają mieszkańcy dawnej Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Średnia dla całego kraju to 9,6 roku. Jedne z najstarszych aut w Europie posiadają obok Polaków, Litwini i Estończycy, odpowiednio 16,8 i 16,7 roku.

Dlaczego samochody Polaków są stare? Powodów jest kilka. Oczywiście jesteśmy wciąż społeczeństwem o wiele biedniejszym od obywateli państw, które nie zostały zatrzaśnięte za żelazną kurtyną i miały szansę na zrównoważony rozwój gospodarczy. Po drugie chodzi o naszą mentalność. Wciąż wolimy kupować starsze pojazdy znanych marek niż nowsze, ale nie tak renomowane.

W Europie silnie odczuwany jest też trend proekologiczny, który sprawia, że nasi sąsiedzi kupują droższe samochody niskoemisyjne. Polacy o ekologii bardzo lubią mówić, ale gdy przychodzi od osobistego wyboru, nie chcą "przepłacać".

Osobną kategorią są młodzi ludzie na dorobku, dla których kilkuletni, a nawet kilkunastoletni samochód sprowadzony zza granicy, bywa często jedynym sensownym rozwiązaniem.

Te i inne powody sprawiają, że po naszych drogach jeżdżą tysiące samochodów, których pozbywają się zapobiegliwi Niemcy lub Austriacy. Często rozbitych lub uszkodzonych aut, które zostały naprawione chałupniczymi metodami i stanowią zagrożenie w ruchu drogowym. Czy coś z tym można zrobić?

Pocieszający jest jedynie fakt, że Polacy starają się kupować samochody o udokumentowanym stanie technicznym i przebiegu, co deklaruje 80 proc. osób decydujących się na zakup auta z drugiej ręki. Jednocześnie, połowa badanych w ankiecie Kantar przyznaje, że w przypadku zakupu kolejnego auta ponownie będzie to kilkuletni pojazd używany. 

Eksport starych samochodów będzie zatem trwał dalej i nie widać końca tego procederu. Dla kieszeni Polaków to dobrze, ale czy jest się z czego cieszyć?