Zeszłoroczny dwukrotny zwycięzca wyścigów TT na wyspie Man opowiedział o swoim podejściu do kariery zawodniczej oraz o tym, jak nie dać się zabić w najbardziej niebezpiecznych wyścigach na świecie.

Na całym globie nie ma nic porównywalnego z wyścigami TT na wyspie Man. Dla mieszkańców tego niewielkiego skrawka lądu pomiędzy Irlandią i Wielką Brytanią to doroczne święto państwowe. Z kolei dla startujących tam zawodników to nobilitacja i potwierdzenie ich klasy. Jednocześnie za każdym razem, kiedy przerzucają nogę nad siodłem i zajmują miejsce za kierownicą, są oni świadomi ogromnego ryzyka. Muszą je jednak zaakceptować.

Peter Hickman to 32-letni angielski zawodnik, który w zeszłym roku triumfował w kategoriach Superstock TT i najbardziej prestiżowej Senior TT. Dzierży również kilka rekordów, w tym absolutny rekord średniej prędkości na okrążeniu - 217,989 km/h. W jednym z wywiadów opowiedział, dlaczego zaczął brać udział w wyścigach ulicznych i dlaczego wystartował w nich stosunkowo późno oraz w jaki sposób uratowały one jego karierę.

Zacząłem się ścigać na ulicach, ponieważ po prostu chciałem dalej brać udział w profesjonalnych wyścigach. Moim celem było pozostanie w torowych Mistrzostwach Wielkiej Brytanii, lecz w tamtym czasie nie było to łatwe. Nie miałem grubej książeczki czekowej od żadnego z zespołów. Jedną z opcji, by pozostać na motocyklu, w dodatku najtańszą, było wzięcie udziału w wyścigach ulicznych.

Od początku jednak nie chciałem brać udziału w lokalnych brytyjskich i irlandzkich zawodach. Moim celem były wielkie imprezy: North West 200, TT, Macau. To była dobra decyzja, która opłaciła mi się na wielu frontach. W tej chwili mam zapewniony dobry motocykl w mistrzostwach British Superbike, na którym jestem w stanie wygrywać wyścigi i nie patrzeć do tyłu.

Hickman podkreśla jednocześnie, że trafił do wyścigów ulicznych w odpowiednim czasie, kiedy był już dojrzałym i doświadczonym zawodnikiem, przygotowanym na niebezpieczeństwa czające się między krawężnikami:

Kiedy po raz pierwszy wystartowałem na drodze, byłem wystarczająco dojrzały. Miałem 27 lat i ścigałem się na ciężkich motocyklach od 10 lat. Jeździłem w klasach Superbike i Superstock i czułem, że moje doświadczenie jest więcej niż wystarczające, by nie jeździć jak idiota i utrzymać się przy życiu.

Czy zdecydowałbym się wcześniej na te starty? Prawdopodobnie nie i szczerze mówiąc, nie polecałbym tego nikomu. Nauczyłem się jeździć wyczynowo na zamkniętych torach, które były niemal w pełni bezpieczne. Z 99% wypadków, w jakich brałem tam udział, wyszedłem bez żadnych uszczerbków na zdrowiu.

Młodzi zawodnicy startujący na drogach płacą ogromną cenę za swoje błędy. To jest trudne. Nie ma barier bezpieczeństwa, które pozwalają na poznanie i przekroczenie limitów, na upadek i zrozumienie, dlaczego do niego doszło. Nie możesz się uczyć na własnych błędach, bo ich konsekwencje są zbyt ciężkie.

Na szczęście coraz większa grupa zawodników wraca na tory, ściga się w British Superbike. Tam musisz dociągać do limitu, dowiedzieć się, gdzie on leży. Udział w BSB bardzo pomaga w wyścigach ulicznych, ponieważ w obu przypadkach nie jeździsz na 95%, tylko na 100, a nawet więcej.

Z drugiej strony wyścigi uliczne mają swoją niepowtarzalną specyfikę. Musisz być ostrożniejszy z przednim zawieszeniem, nie kładziesz się tak mocno w zakrętach, jest dużo niższa przyczepność. Musisz znaleźć swój limit w inny sposób.

Trwają właśnie treningi przed tegoroczną edycją wyścigów TT na wyspie Man. Czy Peter Hickman powtórzy ogromny sukces z sezonu 2018? Przekonamy się już w przyszłym tygodniu.