Wyobraź sobie, że motocykle są wszędzie. Wyobraź sobie, że jakbyś nie rzucił kamieniem, to na pewno trafisz w któryś z nich, albo przynajmniej w jego kierowcę. Jednym z takich miejsc jest Paryż. Gdy za oknem zimno i wietrznie, my proponujemy wycieczkę do słonecznej stolicy Francji i sentymentalny powrót do letnich dni pełnych wiatru we włosach. Skuter dla każdego
W Paryżu skuter wydaje się być równie oczywistą częścią osobistego wyposażenia jak zegarek i telefon komórkowy. Tak ogromna metropolia, to także ogromne korki i nieustanny pośpiech. Samochód nie gwarantuje dotarcia do celu na czas, zatłoczone i duszne metro potrafi być latem nieznośne, pozostaje zatem jednoślad. Na co dzień te pojazdy wykorzystywane są tutaj do wszelakich celów. Przede wszystkim na dojazdy do pracy czy też szkoły. Po godzinach przychodzi czas na rozrywki, randki i wygłupianie się. Tutaj też motocykle i skutery są niezastąpione. Para całująca się na motocyklu to dosyć powszechny widok. Ta uniwersalność zastosowań pociąga za sobą bezgraniczną różnorodność, jeśli chodzi o właścicieli motocykli i skuterów. Ludzie młodzi, starzy, poważni, niepoważni i jacy tylko przyjdą wam na myśl. Sprawą zaskakującą, szczególnie mając na uwadze zamożność paryżan, jest fakt, że większość tutejszych pojazdów to 125-tki. „Grubszych" motocykli jest relatywnie mało. Królują golasy i enduraki, co chyba w przypadku metropolii jest zrozumiałe. Bardzo mało znajdziecie tutaj „plastików", a jeszcze mniej chopperów. Stan techniczny Kondycja techniczna pojazdów jest pochodną ilości czasu, jaką ich właściciele mają na zajmowanie się zdrowiem swoich maszyn. Często spotkać się można, ze stwierdzeniami, że we francuskich metropoliach 3-4 lata rabunkowej eksploatacji doprowadzają nawet najlepsze pojazdy na złomowisko. Pewnie sporo tutaj przesady, niemniej jednak coś chyba w tym jest. Większość jednośladów na ulicach to maszyny nowe lub młode. Starszych niż kilkuletnie trudno się doszukać. Przyczyn nie trzeba długo szukać. Pourywane lusterka, potłuczone lampy i kierunkowskazy, poobrywane plastiki to standard. Wiele maszyn nosi ślady spontanicznych napraw, choć sami możecie ocenić jakie szanse powodzenia ma naprawianie połamanych pokryw silnika przy pomocy taśmy samoprzylepnej... | |
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeNas też to czeka. Wystarczy porównać liczbę samochodów w Paryżu i szybki wzrost liczby samochodów w Warszawie. Po prostu w dużych aglomeracjach jedynym rozwiązaniem problemu komunikacji jest ...
OdpowiedzSzkoda ze u nas nie ma właśnie takiego stylu jak we Francji. W Polsce jak nie jedziesz na porządnym sprzęcie albo ubrany w krótkie spodenki czy jakieś stare ciuchy motocyklwe to inni motocykliści ...
OdpowiedzMoherowe berety mają rację. Trzeba ubierać się w taki sposób, aby możliwie dobrze znieść skutki ewentualnego upadku czy wypadku. To, że w Paryżu ludzie często zapominają o porządnym stroju to jest minus, nie plus. Aczkolwiek zdrowie jest prywatną sprawą każdego z nas. Jak ktoś nie szanuje zdrowia, to jego sprawa. To tak jak z noszeniem czapki w zimie. Na pewno trzeba czapkę nosić (no chyba, że jest taka zima, jak w tym roku :) ) ale i tak sporo ludzi to olewa i jakoś żyje. Precle utrwalają kulturę motocyklową, która na pewno nie przeszkodzi, a w wielu przypadkach bardzo pomoże. Przestrzeganie tej kultury nie jest obowiązkowe. Poza tym Polska i Francja leżą w różnych strefach klimatycznych. W efekcie w Polsce dużo łatwiej przeziębić stawy, niż we Francji. Więc nie można naszych krajów porównywać bezkrytycznie. Dla nas lepszym odniesieniem jest Wielka Brytania albo Niemcy.
OdpowiedzU nas nie ma stylu bo nie ma luzu a winni sa temu motocyklisci. Bo takie mocherowe berety jak w 2oo to zjedza cie jak nie przyjedziesz ubrany wzrowo we wszystkie ochraniacze. Zamiast miec z jazdy frajde to wielu traktuje to jak misje jaka otrzymali od Boga
Odpowiedz