Nie bêdzie ju¿ wódki stacjach? Alkoholowa rewolucja Ministerstwa Zdrowia
Ministerstwo Zdrowia postanowiło rozprawić się z problemem alkoholowym w Polsce, celując… w stacje paliw. Pomysł zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach podzielił opinię publiczną - niektórzy politycy popierają inicjatywę, natomiast Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN) mówi: "STOP!".
Według POPiHN, zabronienie sprzedaży alkoholu na stacjach nie zmniejszy liczby pijanych kierowców ani nie rozwiąże problemów związanych z nadużywaniem alkoholu. Przedstawiciele organizacji podkreślają, że zakaz może przynieść więcej szkód niż korzyści. Zamiast poprawić bezpieczeństwo, zmusi klientów do zakupów w miejscach, gdzie kontrole są słabsze, a dostęp do alkoholu równie łatwy.
Minister zdrowia, Izabela Leszczyna, ogłosiła, że resort pracuje nad analizą, która miałaby wesprzeć wprowadzenie zakazu. Poparcie dla tego pomysłu wyraził również były premier, Mateusz Morawiecki, oraz przedstawiciele resortu zdrowia, sugerując, że ograniczenie sprzedaży alkoholu na stacjach może poprawić sytuację na polskich drogach. Rząd szacuje, że nowe przepisy mogłyby wejść w życie już na początku 2025 roku.
Jednak POPiHN jest zdania, że problem leży nie tyle w dostępności alkoholu na stacjach, ile w podejściu do jego konsumpcji. Stacji, na których można kupić napoje wyskokowe, jest w Polsce 5,5 tysiąca, podczas gdy wszystkich punktów sprzedaży alkoholu aż 121 tysięcy! Z tego względu POPiHN argumentuje, że zakaz na stacjach paliw to jak próba ratowania tonącego statku przez zaklejenie jednej małej dziury.
Rzeczywiście trudno spierać się z faktami, w tym, że stacje paliw to jedne z najlepiej monitorowanych miejsc sprzedaży w kraju. Kamery i obsługa dbają o to, by zakupów dokonywali wyłącznie dorośli, a do tego znaczna część klientów to kierowcy, którzy i tak nie mogą pozwolić sobie na spożywanie alkoholu "w trasie". Zakaz może jedynie przenieść klientów do sklepów, w których zasady nadzoru są mniej rygorystyczne.
Dla POPiHN taka decyzja to także ewidentna dyskryminacja branży paliwowej, która ich zdaniem wcale nie zasługuje na to, by obarczać ją odpowiedzialnością za problemy alkoholowe Polaków. Ograniczenie oferty stacji paliw nie tylko zmniejszyłoby ich zyski, ale również mogłoby odbić się na cenach paliw - a to już uderzyłoby w portfele wszystkich kierowców. Jednym z głównych argumentów POPiHN jest to, że zabranie stacjom dochodów z "dodatkowych" produktów, takich jak alkohol, może doprowadzić do podniesienia cen paliw. W konsekwencji kierowcy mogą spodziewać się wzrostu kosztów nie tylko przy dystrybutorze, ale także ogólnej inflacji.
Co na to Polacy? Chociaż blisko połowa respondentów pozytywnie ocenia pomysł ministerstwa, POPiHN ostrzega, że zakaz ten nie przyniesie oczekiwanych efektów. Można przypuszczać, że jeśli plan Ministerstwa Zdrowia wejdzie w życie, być może czeka nas nie tylko droższe paliwo, ale i większe kolejki do osiedlowych sklepów.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze