Zwiedzający Ludzi przybyło bardzo dużo. Bardzo fajną tradycją staje się fakt, że na wystawy motocykli przychodzą całe rodziny, ludzie starsi, kobiety oraz dzieci. Widać wyraźnie, że świat motocykli przestaje być powoli zarezerwowany dla wąskiego grona zapaleńców. Dziś motocykle zaczynają trafiać „pod strzechy", a bogata lista wystawców jest tego świetną ilustracją. Imprezy typu Motor Bike Show to świetna okazja do uzupełnienia ekwipunku i dokupienia w atrakcyjnych cenach różnych gadżetów. Wielu z odwiedzających skwapliwie z takiej możliwości korzystało.
Przeciskając się między stoiskami spotkaliśmy się z utyskiwaniami, że na dużych wystawach coraz więcej miejsca zajmują nieznane nikomu tanie marki skuterów i quadów. To chyba jednak dobrze, ponieważ sprzyja to konkurencji, a ponadto ludzie dziś jeżdżący skuterami za kilka lat usiądą na motocykle. Właśnie dlatego daleki byłbym od szufladkowania dostawców tanich skuterów, jako konieczne zło pojawiające się przy okazji prezentacji znanych i cenionych brandów. Organizacja Wspomniałem wyżej, że ciekawi byliśmy, czy organizatorzy wyciągnęli wnioski z poprzednich edycji imprezy. Szybko okazało się, że moja wiara w ludzi często okazuje się bardzo na wyrost. Gdy w sobotnie przedpołudnie przedzierałem się przez totalnie zakorkowaną ulicę Łazienkowską, doszukać się mogłem rejestracji samochodowych z całej Rzeczpospolitej. Gdy po półgodzinnym szukaniu w miarę znośnego miejsca na zaparkowanie samochodu podszedłem do wejścia, oczom mym ukazała się kolejka do kasy, która swoim rozmachem mogłaby śmiało konkurować z tymi, jakie widziałem w kronikach PRL. Gdy już udało mi się przedrzeć na teren targów, w środku zastałem znany z wcześniejszych edycji totalny tłok. Przejście między stoiskami wymagało cierpliwości, mocnych barków oraz determinacji, aby cokolwiek zobaczyć. Wytyczone alejki okazały się zdecydowanie za wąskie, dlatego aby przedostać się gdziekolwiek w miarę sprawnie, konieczne było przechodzenie centralnie przez stoiska, co tylko potęgowało chaos. Gdyby nie wskazówki znajomych - w życiu nie domyśliłbym się, jak dotrzeć na drugą halę wystawienniczą. Sposób organizacji „przejścia" między halami nie dość, że prowokował gości do głośnych żartów, to jeszcze sprawiał, iż motocykle Kawasaki pokrywały się od zimna szronem. Zresztą przerażająco zimno było w wielu miejscach targów. Nie chodzi o to, że jestem czepialski, ale moim zdaniem płyty pilśniowe i ścianki z gipso-kartonu nie licują z poziomem należnym imprezie tej rangi. A właśnie taki widok zastałem na lodowisku Torwaru, gdzie zgromadzono część ekspozycji. Do tego wąskie przejścia, leżące pod nogami kable i odręcznie nabazgrany w przejściu napis: „Proszę zamykać drzwi, dziękujemy :-)". Normalnie full profeska, gdzie tam Europie do nas - przebiegło mi przez myśl... Aby dowiedzieć się, jak wydostać się z Motor Bike Show, konieczne było skorzystanie z poczty pantoflowej. Informacji na temat tego, gdzie jest wyjście nie znalazłem nigdzie. Podobnym przejawem naiwności było szukanie oznaczeń toalet. Do tego stoiska z bigosem i dropsami rozstawione przy przejściach oraz tłumy ludzi. Jak to mówi dziś młodzież - „żenua". Wnioski Wnioski jakie wyciągnęliśmy z ubiegłorocznej imprezy wydawały się nam oczywiste i z nieukrywanym zdziwieniem odkryliśmy, że organizator tegorocznej edycji Motor Bike Show niewiele skorzystał z tej lekcji. Sprawa najważniejsza to sam obiekt. Na Torwarze co jakiś czas udają się imprezy sportowe, przy czym najlepiej, jeśli nie wykraczają one poza skalę krajową. Organizacja wystaw tak dużych, jak targi motocyklowe musi skończyć się lipą. Nawet, jeśli w tym roku udostępniono dwie hale, to ilość miejsca jest mimo wszystko za mała. Przybyło wystawców oraz przybyło zwiedzających, przez co alejki wypełnione były po brzegi ludźmi, próby zobaczenia czegokolwiek na spokojnie skazane były na niepowodzenie. Wiem, że światem rządzi kasa, ale w moim odczuciu na takich imprezach najważniejsza jest publiczność. Tak sobie myślę, że przejawem braku szacunku dla tejże publiczności jest zmuszanie ludzi do czekania po bilet w irracjonalnie długiej kolejce przez ponad godzinę na mrozie. To wszystko po to, aby zapłacić 20 zł za tzw. wjazd... A taka sytuacja miała miejsce. Czy to na prawdę taki wielki koszt zorganizowanie dwóch dodatkowych okienek? Tak samo sprawa wyglądała z parkingiem. Ja zaparkowałem o dobre dziesięć minut marszu od Torwaru, bo nie było nigdzie wolnych miejsc, a płatny parking był już pełny. Aby było śmieszniej, tuż obok, przy terenach Legii stał cały puściutki i bardzo duży parking. Czy nie można było się dogadać? Pewnie nie, bo to przecież kasa, a kasa jak wiadomo jest najważniejsza... Nie zawiodłem się w dwóch punktach. Dopisali wystawcy. Nawet w tak ekstremalnych warunkach, jak lodowisko Torwaru przygotowali ciekawe i ładne stoiska z odpowiednią oprawą modelek oraz materiałów informacyjnych. Nie zawiodła także przede wszystkim publiczność. Rzesza odwiedzających przelała się przez tą imprezę tworząc atmosferę luzu i pikniku. To właśnie dzięki temu jestem optymistą, jeśli chodzi o rozwój rynku motocyklowego w Polsce. |
Komentarze 2
Poka¿ wszystkie komentarzeNo w³asnie s³ysza³em ze ogolnie by³o nie zaciekawie.....
OdpowiedzKicha na maksa z tymi targami ... w zyciu tam wiecej nie pojde :(
OdpowiedzTargi nawet mog³y by,æ lecz jak dla mnie kula³a na nich informacja co sie bêdzie dzia³o i o której, a wystarczy³o do biletu dodawaæ program imprezy, ju¿ nie wspomnê o zapleczu gastronomicznym które by³o ale przed hal±, jak dla mnie ma³o przyjemne jest jedzenie na zimnie . Mam nadzieje ze organizatorzy wyci±gn±³ jakie¶ wnioski z tej imprezy i nastêpna zostanie zorganizowana lepiej, mo¿e i pokusza sie o zrobienie strony internetowej gdzie bêdzie mo¿na uzyskaæ wyczerpuj±ce informacje np o cenie biletu. Pozdrawiam wszystkich co stali ze mn± w sobotniej kolejce po bilet, a dodam ze ciep³o nie by³o :]
Odpowiedz