Motocyklowa wyprawa do Gruzji i Armenii
Szóstka motocyklistów ma przed sobą 9000 kilometrów
Ścigacz.pl objął patronatem wyprawę motocyklową do Gruzji i Armenii szóstki motocyklistów z Bielska-Białej. W skład wyprawy weszli: Małgorzata Homa, Magda Cembala, Mikołaj Copija, Bartek Krywult, Mariusz Antonik oraz Robert Sirek.
Wyruszają 11. czerwca z rodzinnego miasta. Ich trasa prowadzi przez Rumunię (Trasą Transfogarską, zazdrościmy) - Bułgarię – Turcję - Gruzję (przez północną górską część kraju, potem Kachetię, Tibilisi i na południe) – Armenię (wokół jeziora Sewan, w stronę góry Ararat na pograniczu ormiańsko-irańskim, Karabach, Erewań) – Gruzję – Turcję (przez Kapadocję, Ankarę, Stambuł, wzdłuż wybrzeża morza Marmara) – Grecję – Jugosławię – Węgry.
W ciągu 3 tygodni pokonają 9000 kilometrów na motocyklach Honda XRV 750 Africa Twin, BMW R1100GS i KTM LC8. Uczestnicy nie są nowicjuszami. Zjeździli Bałkany, Skandynawię i północną Afrykę. Robert i Mariusz mają za sobą wyprawę przez Syberię do Władywostoku i po bezdrożach Mongolii w 2010 roku. (7 tygodni, 24 310 km, 1400 litrów benzyny x 2, 4 x komplet opon oraz 1 x zestaw napędowy).
Obiecali nam częste relację, a po powrocie masę zdjęć i filmy oraz długą podróżniczą spowiedź o górskich krajobrazach, spotkanych ludziach, smakach lokalnej kuchni i – co tu dużo mówić – aromacie gruzińskiego koniaku i wina (przecież Gruzja jest kolebką uprawy winorośli). Czekamy więc na zdjęcia z Gruzji: zapierające dech w piersiach górskich widoki, twierdze, kościoły, baszty obronne, uliczki Tibilisi i Batumi... Na zdjęcia z Armenii: świątynie wokół turkusowego jeziora Sewan, górskie wioski, łagodne zbocza i ośnieżone szczyty. Czekamy na opowieści o niezwykłej gościnności mieszkańców tych regionów. Wcześniej też poznacie wrażenia z niedawnej wyprawy Roberta i kolegów do Maroka.
Zanim jednak zaczniemy trzymać za nich kciuki, poznajmy uczestników i ich poprzednie wyprawy. Trzymajcie się mocno komputera, byście ogarnięci nagłą tęsknotą za przygodą nie wskoczyli nagle na motocykl i ruszyli w drogę.
Robert Sirek:
Ma 44 lata, na motocyklach jeździ od czasów szkoły podstawowej. Najpierw były motorowery: komarki, romety i oczywiście kultowa motorynka. Z biegiem lat zmieniały się motocykle oraz trasy wypraw z tych krajowych na zagraniczne. Na co dzień pracuje w sektorze usług medycznych, kierując placówką szpitalną. Od 10 lat mieszka w Bielsku-Białej.
Mariusz Antonik:
Ma 34 lata, mieszka w spokojnej miejscowości graniczącej z Bielsko-Białą od strony północno-zachodniej. Trudni się wiertnictwem horyzontalnym, jest też kierowcą zawodowym. Miłość do motocykli wyssał, można powiedzieć, z mlekiem matki. Jako 2-3-letnie dziecko był wożony (między rodzicami) na motocyklu WFM 125 i na Jawie 250. Podróże motocyklowe zafascynowały go 10 lat temu po przeczytaniu kilku ciekawych opisów wypraw motocyklowych i po pierwszych "motocyklowych wakacjach" na południowym wschodzie Europy. Urlopu spędzonego inaczej niż na motocyklu sobie nie wyobraża.
Mikołaj Copija:
Ma 38 lat. Mieszka w Bielsku-Białej, pracuje w branży usługowej. Od 11 lat realizuje bliższe i dalsze podróże motocyklowe. Pierwszą wyprawę motocyklową do dziadków odbył w wieku 15 lat - 2 dni, 2 województwa, 110 km, Romet Ogar. Preferuje podróże z dala od uczęszczanych szlaków, czyli sprawdzona ekipa, namiot i solidny motocykl enduro.
Bartłomiej Krywult:
Ma 30 lat, mieszka w Mazańcowicach koło Bielska-Białej, pracuje w branży budowlanej. Motocyklami pasjonuje się najwcześniejszego dzieciństwa. W jego najstarszych wspomnieniach jest Romet Ogar taty i Jawa 350 wujka. Jego młodzieńczą pasję motocyklową podsycał ojciec, opowiadając o swoich podróżach na MZ TS 250 nad Morze Czarne i po Polsce. Pierwszy raz wyjechał na motocyklowe wakacje na Mazury w wieku 17 lat motocyklem Yamaha XJ 750. Potem poznawał cudowne miejsca, wspaniałych i otwartych ludzi oraz niezawodnych motocyklowych przyjaciół. Nie słuchając tzw. dobrych rad, jeździł do Irlandii (nie lepiej samolotem?), na Ukrainę (przecież kradną, no i mafia), na Kretę (tak daleko?), do Bośni (przecież tam świeżo po wojnie). Cieszy się, że odkrył motocyklową pasję. Trudno mu wyobrazić sobie siebie bez motocykla.
Małgorzata Homa:
Tłumacz języka chorwackiego, licencjonowany pilot, koneser wina i czekolady, który wszystkie swoje oszczędności wydaje na podróże i paliwo. Pochodzi z księstwa M. (dziś dzielnica willowa Bielska-Białej). Motocyklistka w trzecim pokoleniu. Miłość do dwóch kółek i ciekawość świata odziedziczyła po rodzicach. Pierwszy motocykl nabyła w wieku 17 lat. Od tego czasu nieprzerwanie kolekcjonuje kilometry, moto-emocje i wrażenia. Przez 12 lat w jej kolejnych maszynach zmieniały się gabaryty i pojemność, zawsze jednak musiały być one lekkie, niskie i szybkie. Obecnie porusza się plastik-rakietą ze stajni Yamahy, którą pieszczotliwie nazywa „Marysią”.
Magda Cembala:
Po raz pierwszy jedzie tak daleko. Ma na koncie najmniej kilometrów z całej ekipy, ale załapała bakcyla i nie da się wyrzucić z siodła.
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarzefajnie, i jeszcze ta jugosławia- może oni zamiast motocykli mają wehikuł czasu? ;)
OdpowiedzSuper pomysł, wpadliśmy na taki sam, ale jedziemy miesiąc później, dajcie jakiś do siebie kontakt, może wymienimy się informacjami
Odpowiedzzazdroszczę... czekam na relacje i fotki.
OdpowiedzByło ;) http://www.motopod.pl/pa
Odpowiedz