Ścigacz.pl

Święta dosłownie jutro. Powoli wkręcamy się w klimat ciastek, potraw wigilijnych, Kevina, światełek, świeczników i goździków w pomarańczy. Wśród całej tej cudownej, Bożonarodzeniowej atmosfery w głowie przewija się myśl, jaki motocykle fajnie byłoby znaleźć pod choinką. Przedstawiamy nasze propozycje, jak zawsze podłożone solidną, akademicką argumentacją. Taa, jasne…

Horex VR6 Supercharged

Jak w ogóle można nie chcieć motocykla z silnikiem VR6, który jest pobłogosławiony kompresorem? Wskrzeszony niemiecki koncern chce powrócić na rynek z wielkim kopniakiem z półobrotu. Horex co prawda ma problemy z wyzbyciem się skojarzeń z dębowym fotelem bujanym i staruszkami palącymi fajki, ale z technicznego punktu widzenia stwarza poważne zagrożenie dla złych chłopców pokroju Diavela czy V-Maxa. Co swoją drogą potwierdzają liczby: ok. 240 kg masy, niemal 200KM i świszczący kompresor akompaniujący się ze złowrogim jazgotem sześciu cylindrów rozchylonych pod kątem 15 stopni. I właśnie z powodu świadomości jazdy motocyklem z silnikiem, którego nikt inny nie ma chcemy zobaczyć Horexa pod naszą choinką.

Ducati Panigale

Strasznie chcieliśmy poudawać profesorów i w sposób profesjonalny i rzeczowy udowodnić, dlaczego Panigale jest idealnym prezentem, ale zaczęliśmy się ślinić, zeszklonymi oczami patrząc na nową piękność z Bolonii i cały plan szlag trafił. No tylko spójrzcie na nie. Kobiety powinny je ubierać zamiast bielizny. Włochom można kilka rzeczy zarzucić, np. to, że ich motocykle czasami nie odpalają, ale z Panigale im po prostu wyszło. Oczywiście to nie tylko wygląd, ale stratosferyczna technika. Pomijając już samą konstrukcję silnika i jego monstrualne tłoki, na których koronie można jeździć na łyżwach, mamy tu do czynienia z mocą 195 KM przy mokrej masie 188 kg, co w świecie motocyklowym jest równie podniecające jak bitwa na poduszki między aniołkami Victoria’s Secret. Panigale sztuk jedna, prosimy pod drzewko.

BMW K1600GT

Zastanawiasz się, czy za pieniądze można kupić motocykl najbardziej zbliżony do ideału? Można. I zwie się on K1600GT. Pomyśl o nim jak o Goldwingu, ale lepszym, lżejszym i szybszym. Bawarczycy mają kontrakt z panem ciemności, bo nie mam innego wytłumaczenia na fenomenalne właściwości jezdne K1600. Motocykl o nadal sporej masie prowadzi się jak sześćsetka. No i ten silnik… W każdym z sześciu cylindrów zamiast mieszanki pracuje lawa wulkaniczna. Bardzo fajnie jest też przyspieszać od 80 km/h do 130 km/h w sekundę. A to wszystko w najwyższym komforcie, podgrzewanej kanapie i rewelacyjnym systemie stereo.

Triumph Bonneville

Bonnie, i nie można tego określić inaczej, jest jednym z najseksowniejszych motocykli w historii. Za jego pomocą można godzić wrogie nacje, kończyć wojny i siać ogólny pokój. Wszyscy go lubią. To ten motocykl, którym chcesz się przejechać przed śmiercią, w niedzielne, sierpniowe popołudnie, przy słonecznej pogodzie, przez chwytające za serce tereny Cotswolds. Fabryczny motocykl jest bezczelnie stłumiony przez urzędasów i wydaje dźwięk podobny do kaszlącego chomika, ale wystarczy pozwolić rzędowemu twinowi oddychać przez akcesoryjny komin, aby poczuć we własnych uszach ciężki jedwab dwucylindrowego silnika. I czy jest coś lepszego na prezent dla dziadka, który chce sobie przypomnieć czasy, kiedy to robili prawdziwe motocykle?

Honda NR750

Prawdę mówiąc nie chodzi nam o motocykl, ale o jego silnik. Chcielibyśmy go przeciąć na pół i wstawić w gablotę na jedwabnej, czerwonej poduszce. Już czytanie danych technicznych jest śmieszne. Cztery cylindry w układzie V. Owalne tłoki. Po dwa korbowody na tłok. Trzydzieści dwa tytanowe zawory. Dwie świece na gar. Ten sprzęt to po prostu Albert Einstein wyposażony w dwa koła. Oprócz tego, NR miała moc 125 KM. W 1992 roku! Obecnie na świecie jest około trzystu sztuk. Jesteśmy przeciwni spłycaniu motocykli do funkcji eksponatu, ale tutaj jest to absolutnie zrozumiałe.

Honda Super Cub

Uznana przez wielu jako najwspanialszy pojazd dwukołowy wszechczasów. Sprzedana w wulgarnej ilości 60 milionów egzemplarzy Honda zmotoryzowała ludzkość. Była tania, uniwersalna, niezawodna, prosta i można ją było naprawić przy pomocy  sznurowadła. Obecnie większość tych sprzętów wiedzie swój żywot w Azji i nikt nawet nie myśli, aby nazwać je legendarnymi, bo nadal wożą one całe rodziny, meble, bydło i wiele innych rzeczy. W Polsce Super Cub jest w zasadzie niespotykana, ale zdecydowanie fajnie byłoby mieć motocykl, który odcisnął na dwukołowej motoryzacji tak wyraźne piętno.

Buell XB12S

Erik Buell miał karkołomną ideę. Postanowił, że zrobi Harleya, który skręca. I zrobił. Lightning i Firebolt pokonywały zakręty w sposób chirurgiczny. W tych Buellach najbardziej interesująca jest korelacja ogromnego, dudniącego, wibrującego kowadła Harley-Davidson z nietuzinkową i nigdzie indziej niespotykaną techniką. Te motocykle stworzono tylko do jednego – dawania frajdy. A z tego założenia genialnie się one wywiązywały. Precyzja w zakrętach połączona z wrażeniami silnikowymi Harleya jest nie do podrobienia. Co ciekawe, po śmierci rynkowej Buella motocykle te nadal można nabyć w sensownych pieniądzach. Ale ta sielanka kiedyś się skończy, a wtedy liczby wystrzelą w górę jak prom kosmiczny. Jeśli chcesz budzić sąsiadów, którzy będą myśleli, że jesteś bad boyem i masz Harleya, a w rzeczywistości będziesz na serpentynach objeżdżał Gixxery, spraw sobie Buella.

KTM 250EXC

Maksymalna dawka enduro. Dla entuzjastów jazdy po bezdrożach 250EXC jest tym, kim Bob Marley stał się dla miłośników Reggae, a Karol Wojtyła dla katolików. Lekki i mocny dwusów wciąż przypomina lalusiowatym czterosuwom o co tak naprawdę chodzi w ciężkim terenie. Niepowstrzymany na bezdrożach, prosty w budowie i obsłudze, niezawodny. Przyjaciel, który zawsze sprawdza się wtedy, gdy sprawy stają się naprawdę skomplikowane. Zahartowany w niezliczonych starciach z niedostępną przyrodą, wielokrotny pogromca góry Erzberg, uwielbiany przez zawodowców i amatorów. Który z miłośników enduro nie chciałby znaleźć go pod choinką?

Aprilia SXV4.5

Nie ma lepszego synonimu dla supermoto, niż „odjechana zabawa na maksa”. Taka też jest Aprilia SXV4.5 – stworzona z myślą o oddawaniu się hedonistycznym rozrywkom na torach kartingowych, ale także górskich agrafkach i ciasnych miejskich uliczkach. Ze swoim absurdalnie małym zasięgiem i brakiem jakichkolwiek cech użytkowych SXV jest wyłącznie zabawką. To odpowiednik konsoli PlayStation3. Zero funkcji i maksimum frajdy. Czy to źle? Wprost przeciwnie, to wspaniale! Właśnie dlatego chcielibyśmy zobaczyć ją pod naszą choinką.

KTM 990 Adventure R

Przy okazji rozmów o podróżowaniu motocyklem dookoła świata prędzej czy później dyskusja zahacza o to, czym najlepiej wyruszyć w drogę. Choć prawdą jest, że przemierzać świat można absolutnie wszystkim, to jednak niektóre sprzęty nadają się do tego lepiej, inne trochę gorzej. Jedną z maszyn najlepiej przygotowanych na dalekie wyprawy z pewnością jest 990 Adventure R. Mocny, solidny sprzęt z prawdziwym, a nie stylistycznym potencjałem offroadowym. Przełęcze w Maroko, bezdroża wschodniej Azji, stepy Kazachstanu, rejony zniszczone konfliktami, Wałbrzych? Wszędzie tam będziecie czuli się pewnie i bezpiecznie właśnie za sterami KTMa. Co ważne, Austriacy nie robią motocykli, które cechuje w terenie jedynie sprawność (wtedy stosowaliby napęd gąsienicowy), ale także przyjemność z jazdy. Z bananem na twarzy dookoła świata? My chcielibyśmy dostać taki prezent pod choinkę!