MotoGP 2016 - zasady nadal niejasne
Wspólne ECU przygotowywane przez włoskie Magneti-Marelli ma docelowo ograniczyć koszty startów w królewskiej klasie. Czy jednak zmiany nie odbiją się czkawką Dornie?
Od dłuższego czasu na bieżąco informujemy Was o zmianach w regulaminach Grand Prix, zwłaszcza tych dotyczących ujednoliconej elektroniki, która zadebiutować ma już w 2016 roku. Wspólne ECU przygotowywane przez włoskie Magneti-Marelli ma docelowo ograniczyć koszty startów w królewskiej klasie oraz wyrównać szanse. Tym samym w 2016 roku znikną motocykle klasy Open.
Mimo wstępnie sporego oporu ze strony japońskich producentów (twierdzących, że wprowadzenie wspólnego ECU będzie korzystne tylko dla Ducati), ostatecznie pod koniec zeszłego roku ustalono ogólne zasady powolnego wdrażania nowych rozwiązań. W bieżącym sezonie od rundy na torze Sachsenring (12. lipca) rozwój jednostki sterującej dla fabrycznych zespołów Yamahy, Hondy i Ducati zostanie zawieszony. Wyjątkiem jest Suzuki i Aprilia, które jako debiutanci w serii mają wolną rękę. Śmiało można jednak założyć, że nie będą zwlekać i także wezmą udział w rozwoju nowego oprogramowania. Od końca lipca rozpoczną się pracę nad wspólnym ECU dostarczanym przez Magneti-Marelli.
Wstępnie zakładano, że zespołom zostanie udostępniona platforma internetowa, gdzie będą mogli zgłaszać swoje potrzeby i pomysły. Oczywiście, nowe rozwiązania wdrażane byłby dla wszystkich. Okazuje się, że na chwilę obecną nie do końca wiadomo w jaki sposób (oraz: czy w ogóle) zespoły będą mogły wpływać na kierunek rozwoju wspólnej elektroniki.
Oczywiście, będziemy słuchać producentów motocykli by rozwijać wspólne oprogramowanie - to jest jasne. Ale po pierwsze, czy możemy odmówić zaimplementowania rozwiązań żądanych przez producenta? Po drugie, czy mamy prawo narzucać kierunek ewolucji? - zastanawiał się głośno w wypowiedzi dla portalu CrashNet Dyrektor Techniczny MotoGP, Corrado Cecchinelli.
W tym momencie w klasie Open stosujemy miks. Część wprowadzanych przez nas modyfikacji jest pokierowane prośbami ze strony zespołów, część to nasze pomysły. Nie jest jasne jak będziemy działać w przypadku ECU 2016. Pewne jest, że nie będziemy rozmawiać bezpośrednio z każdym producentem. MSMA [stowarzyszenie zrzeszające producentów motocykli startujących w MotoGP - przyp. red.] wyznaczy jednego przedstawiciela upoważnionego do komunikacji z nami. To jemu producenci będą przedstawiać swoje pomysły.
Nawet jeśli powyższe brzmi nieco autorytarnie, to ostatecznie ma sporo sensu. W teorii dzięki temu nie powstanie "grupa wpływów", która lobbowałaby na swoją korzyść (np. naciskając na wprowadzenie rozwiązań ewidentnie sprzyjające jednej marce). Z drugiej strony, nawet jeśli wspólne ECU przyciągnie nowe zespoły do MotoGP lub poprawi konkurencyjność obecnych, taki "kaganiec" uderza dość mocno w wizerunek serii, która szczyci się najbardziej technologicznie rozwiniętymi motocyklami na świecie. Jak można mówić o technologicznym rozwoju, jeśli w sposób odgórny się go ogranicza?
Nieco abstrahując od tematu, kilka lat temu Ben Bowlby, twórca niesamowitego samochodu wyścigowego DeltaWing, powiedział, że jedynym ograniczeniem w motosporcie powinna być ilość paliwa dostępnego w trakcie wyścigu. W pewien sposób jest to łatwe do wyobrażenia sobie rozwiązanie. Popuszczając wodze fantazji, jeśli jedyną regulacją w regulaminie technicznym byłaby ilość paliwa dostępna w danej klasie, w przeciągu krótkiego czasu zobaczylibyśmy cała paletę niesamowitych, nowatorskich rozwiązań. Ok, nadal to bogatsze zespoły miałby łatwiej (chociażby dzięki temu, że mogłyby pozwolić sobie na skrajne obniżanie masy swoich pojazdów poprzez wykorzystanie drogich materiałów), ale przykład DeltaWinga idealnie pokazuje, że potrzeba jest matką wynalazku i nawet nieduży projekt może osiągać sukcesy. Przemilczę fakt, że DeltaWing waży 475 kg i osiąga moc blisko 350 KM.
Wracając na ziemię: sprawa rozwiąże się w tym roku, ale nie spodziewałbym się rewolucji jeśli chodzi o zespoły okupujące podium. Nadal to Repsol Honda i Movistar Yamaha będą rządzić, bez względu na regulaminowe zmiany. Pierwsze testy na torze Sepang pokazały, że mocne może być także Ducati. Włosi wczoraj zaprezentowali swój najnowszy prototyp, który będą testować przy okazji nadchodzących, oficjalnych testów pod koniec lutego (także w Malezji na Sepang).
Foto: CrashNet / Archiwum
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeJakim cudem Japoñczycy na to poszli ?
Odpowiedz