Moto Guzzi California 1400 - trochê inny cruiser [TEST]
Świat potężnych turystycznych cruiserów to nie tylko Ameryka i Japonia udająca Amerykę. Również Włosi mają swój parowóz, który od 47 lat jest doskonałą alternatywą dla zamorskich wzorców. Moto Guzzi California 1400 zapewnia wszystko, czego w tym segmencie potrzeba, lecz robi to w totalnie unikatowy sposób.
“A teraz coś z zupełnie innej beczki!”, jak powiedzieliby zawodnicy od Monty Pythona. Opisywany dziś Moto Guzzi California 1400 z pewnością nie jest kabaretowy, jest natomiast totalnym unikatem. Pokazuje, że temat luksusowego turystyka o klasycznych liniach nie został wyczerpany i wciąż jest w tej grupie motocykli miejsce na wyraziste projekty.
California wygląda jak owoc wakacyjnego romansu muskularnego Amerykanina i delikatnej Włoszki. Znajdziemy tu wszystkie elementy niezbędne tego typu pojazdom, są one jednak naznaczone tym rodzajem elegancji, który znaleźć można tylko na słonecznym półwyspie. Wciąż jest długo i nisko, jest szeroka kierownica, jest kształtny zbiornik i szeroka kanapa, jest też silnik typu V2, ale wszystko to jest jakieś inne. W pozytywny sposób.
Silnik w centrum
Na dzień dobry wzrok przykuwa oczywiście ogromny blok silnika z mocno wystającymi na boki cylindrami. Na temat układu jednostek napędowych Moto Guzzi odbył się już szereg akademickich dyskusji, z których wiele przeszło w mordobicie. Poprzeczne V czy wzdłużne V? Właściwą odpowiedź znajdziecie w naszym oddzielnym artykule na ten temat, ja natomiast lubię określenie “niepowtarzalne V”. Silnika tego typu nie znajdziecie po prostu w żadnym innym seryjnym motocyklu na świecie.
Dwucylindrowa jednostka, chłodzona powietrzem i olejem oraz pięknie ożebrowana, ma 1380 cm3 pojemności i cylindry rozwarte pod kątem 90 stopni. Aby dostrzec charakterystyczny kształt litery V, trzeba stanąć z przodu motocykla - coś pięknego! Rozruchowi i wejściu na obroty towarzyszy mocne bujnięcie, w moim odczuciu dużo silniejsze niż w bokserach BMW. To, co w języku inżynierów jest niedoskonałością, dla mnie jest dużą atrakcją. W tym silniku po prostu czuć życie!
Danie główne i dodatki
Reszta elementów motocykla wygląda jak świetnie wystylizowane przybudówki do potężnego napędu. Przód jest masywny i wyposażony w wielką lampę, której towarzyszą dwie mniejsze. Kształt głównego reflektora to kompromis między klasyką, a nowoczesnością. Nie jest okrągły, nie jest też zbyt udziwniony. Jest bardzo ciekawy i podkreśla majestat motocykla. Standardowym wyposażeniem Moto Guzzi California jest również wysoka i szeroka przednia szyba.
Rozrośnięta elegancja
Bardzo podoba mi się zbiornik paliwa, który ma kształt płaskiej łezki z podcięciami na cylindry. Jest opływowy, elegancki, ozdobiony bardzo stylowym orłem Moto Guzzi i wykończony przepięknym, dwukolorowym lakierem. Tuż za nim wyrasta rozłożysta kanapa, która co prawda nie ma pikowań, przeszyć i całego tego baroku, znanego z amerykańskich krążowników, ale jest bardzo wygodna - zarówno dla kierowcy, jak i dla plecaka. Co więcej, oparcie pasażera nie psuje według mnie linii motocykla, co jest akurat rzadkością.
Walizki z butiku
Niezbędnym dodatkiem turystycznym są oczywiście boczne kufry. W przypadku Californii 1400 bardzo pieczołowicie zadbano o ich kształt, który w żaden sposób nie zaburza linii pojazdu. Wpłynęło to niestety na ich pojemność i funkcjonalność. Mieszczą co prawda po 35 litrów, ale ich wykorzystanie utrudnia spłaszczony kształt i system zamykania, z klapami na górze. Górna część kufra jest krótsza niż dolna, co uniemożliwia zastosowanie wewnętrznych toreb, które wykorzystają całą dostępną pojemność. Cena stylu - moim zdaniem do przełknięcia, jeśli nie wybieramy się na miesięczny wypad w dzicz.
Jest za co złapać
Kokpit motocykla to również klasyka, ale doprawiona dużą dawką XXI wieku. Bardzo podoba mi się kierownica, jest szeroka, ale bez przesady i świetnie leży w dłoniach. Trzeba tylko zadbać o jej właściwą regulację. Ja odebrałem motocykl z kierownicą mocno pochyloną w dół, w stylu dawnych soft chopperów. Bardzo utrudniało to prowadzenie motocykla, nie mówiąc o ciasnych nawrotach.
Podniesienie kierownicy dało znakomity efekt - pozycja kierowcy zrobiła się naturalna, wyprostowana i zrelaksowana - dokładnie taka, jakiej zyczyłbym sobie od turystycznego krążownika na długie dystanse. Osobna pochwała należy się także lusterkom wstecznym. Są to przepiękne, chromowane elementy, które nie tylko świetnie wyglądają, ale też dokładnie pokazują sytuację za plecami.
Budzik z wkładką
Bardzo dobre wrażenie zrobiły na mnie również przełączniki na kierownicy. Są zamknięte w bardzo estetycznych, chromowanych obudowach i mają przyjemny, lekko zaokrąglony kształt. Ciekawie rozwiązano zestaw zegarów. Jest to w zasadzie pojedyncza, masywna, metalowa puszka, w której po obwodzie pracuje analogowy obrotomierz, a cała reszta parametrów pojawia się na elektronicznym wyświetlaczu w centralnej części. Zaletą tego rozwiązania jest dosyć oszczędny design całości, przy jednoczesnej dobrej czytelności i mnogości dostępnych parametrów.
Hydraulik i kowal
Ostatnie elementy do omówienia pod względem estetycznym, to tłumik i koła. Tu również zdecydowano się na miks tradycji z nowoczesnością. Długaśny wydech ma dosyć prosty kształt i podcięte końcówki. Składa się z trzech segmentów, których łączenia są wyraźnie widoczne. Czy to wygląda dobrze, musicie ocenić sami - mnie taki zabieg nie przekonuje.
Idealnie natomiast trafiono moim zdaniem z kołami. Są to aluminiowe odlewy, złożone jednak z dużej ilości dosyć cienkich ramion, co jest znakomity kompromisem między tradycyjnymi szprychami, a ciężkimi wizualnie felgami z kilkoma szerokimi ramionami. Średnica przedniego koła to 18 cali, a tylnego 16.
Olbrzym do opanowania
Po nacieszeniu oczu, bo ewidentnie jest czym, czas zająć miejsce kierowcy i się przejechać. Moto Guzzi California 1400 jest motocyklem przyjaznym nawet dla niższych osób - kanapa położona jest na wysokości 74 cm i pewne podparcie na calych stopach nie stanowi problemu. Nie potwierdziła się moja obawa o miejsce na nogi w sąsiedztwie wystających cylindrów. Jest naprawdę wygodnie, a jedyny element, z którym stykają się nogawki spodni, to chromowana osłona, która jednak nie nagrzewa się nadmiernie.
Tak jak wspominałem wcześniej, masywna kierownica świetnie leży w dłoniach, a lusterka pokazują więcej, niz rękawy kurtki. W Californii zastosowano szerokie i wygodne podesty dla kierowcy, pasażer ma natomiast do dyspozycji duże podnóżki. Bardzo pasuje mi dźwignia zmiany biegów typu palce-pięta. Jedyny irytujący element to wykończenie podestów grubą warstwą miękkiej gumy, przez co miałem wrażenie, że moje stopy na nich “pływają”.
Włoski mur
Wielka przednia szyba nie posiada niestety jakiejkolwiek regulacji i przy moim wzroście 185 cm okazała się bardzo kłopotliwa. Jej wysokość powodowała spore zawirowania wokół kasku, więc na pewno zdecydowałbym się na konkretny deflektor lub wręcz szybe akcesoryjną. Dla nieco niższych kierowców będzie idealnie - wystarczyło nieco opuścić głowę, żeby powietrze się momentalnie uspokajało. Z drugiej strony, ile można jeździć z garbem…
Moto Guzzi California nie jest oczywiście filigranową maszyną - jej masa bez paliwa to 346 kg. Na szczęście środek ciężkości jest tu bardzo nisko, więc ciasne manewry nie powodują zimnych potów i drżenia powiek. Dla mniej umięśnionych kierowców przydałby się wsteczny bieg, choć z drugiej strony darmowa siłownia zawsze w cenie.
Potężnie, lecz delikatnie
Silnik odpalił, nastąpiło charakterystyczne bujnięcie i słucham, co dzieje się na wolnych obrotach. Czuć bardzo przyjemne wibracje, a tłumiki, obłożone unijnymi normami jak baba chrustem, wydają z siebie fajny, chociaż cichy pomruk. Producent chwali się, że jednostka napędowa Californii 1400 umieszczona jest w ramie na elastycznych mocowaniach. Działają tak, jak mają działać - tuż po ruszeniu wibracje znikają, a mi robi się smutno. Jak to, to już? Niestety, w czasie jazdy silnik Gutka chodzi równo jak odkurzacz, choć dla niektórych z nas będzie to zaleta. Ja wolałbym jednak czuć drżenie maszyny przez całą podróż.
Silnik ma 96 KM mocy i aż 121 Nm momentu obrotowego, dostępnego już przy 3 tysiącach obr/min. To więcej niż wystarczająco - California potrafi być bardzo szybkim uczestnikiem ruchu drogowego. Sprzęgło i 6-biegowa skrzynia działają bez zarzutów. Całość jest bardzo elastyczna, więc biegów nie trzeba zmieniać zbyt często, a ruszenie spod świateł z trójki też nie jest problemem. Jedyny minus to wspomniany brak wibracji i ciche fabryczne tłumiki - o dojściu do obrotów granicznych informuje często dopiero odcięcie zapłonu.
Szczypta RTV
Moto Guzzi California 1400 jest jednym z pierwszych motocykli w segmencie turystycznych cruiserów, wyposażonych w trzy mapy zapłonu (szybka, turystyczna, deszczowa) i kontrolę trakcji. W stylu jazdy, do jakiego został stworzony ten motocykl, najbardziej przydaje się jednak inny dodatek - elektroniczny tempomat. Jego obsługa jest intuicyjna, a na autostradzie jest prawdziwym zbawieniem. Nie tylko odciąża prawą dłoń, ale pozwala zmniejszyć apetyt na paliwo. Zbiornik o pojemności 20,5 litra powinien wystarczyć na ponad 300 km, choć zużycie paliwa gwałtownie rośnie w mieście. Nie jestem w stanie przytoczyć konkretnych wartości, ale w czasie przepychanek na warszawskich ulicach rezerwa pojawiała się zastraszająco szybko.
Odrzutowa sofa
Zawiasy zestrojone są dosyć miękko, typowo turystycznie, nie powodują jednak nerwowości w zakrętach. Motocykl po prostu płynie po nierównościach jak partyjny działacz lewicowy, a kierowca, siedzący na miękkiej i szerokiej kanapie osiąga kolejne stany relaksu. Tak ma być! Jeśli zabierzemy pasażera i dołożymy trochę fikuśnego bagażu do fikuśnych kufrów, twardość tylnego zawieszenia można wyregulować łatwo dostępnym pokrętłem.
Muszę wspomnieć o jeszcze dwóch elementach, które zrobiły na mnie pozytywne wrażenie. Pierwszym są hamulce Brembo - czterotłoczkowe zaciski na dwóch tarczach z przodu i dwutłoczkowy na tylnej. Działają znakomicie i nie dają odczuć, że kierujemy naprawdę ciężkim motocyklem. ABS jest skuteczny i dyskretny. Znakomite jest również oświetlenie Californii, będące połączeniem tradycyjnych żarówek i LED-ów.
"California Dreaming"
Nie jest to oczywiście motocykl wyprawowy, choć na pewno będzie znakomity na spokojne wyjazdy, nawet na duże odległości. Zdecydowanie proponuję jednak zwiedzanie winnic i noclegi w hotelach, niż szukanie guza z dala od cywilizacji.
Moto Guzzi California 1400 to klasyczna “trzecia droga” w świecie motocykli turystycznych. Łączy klasyczny wygląd z nowoczesnymi akcentami. Jeśli komuś H-D Road King wydaje się zbyt toporny, a nowoczesne turystyki wieją sklepem z elektroniką, to California jest rozwiązaniem wartym przemyślenia, a na pewno chociaż jazdy próbnej.
Cena: 83900 zł, w promocji 77900 zł
Jeździł: Konrad Bartnik |
Dane techniczne:
Silnik: | dwucylindrowy, czterosuwowy, V2 z kątem rozwarcia cylindrów 90 stopni |
Pojemność skokowa: | 1380 cm3 |
Średnica x skok tłoka: | 104 x 81,2 mm |
Moc: | 71 kW / 96 KM przy 6500 obr/min |
Mment obrotowy: | 121 Nm przy 3000 obr/min |
System paliwowy: | wtrysk elektroniczny |
System chłodzenia: | powietrzno-olejowe |
Rozrusznik: | elektryczny |
Skrzynia biegów: | manualna, 6-biegowa |
Przeniesienie napędu: | wał |
Rama: | stalowa, kąt główki 32 ̊ |
Zawieszenie przednie: | amortyzator hydrauliczny, rury o średnicy 46 mm |
Zawieszenie tylne: | wahacz aluminiowy, dwa amortyzatory z regulacją napięcia wstępnego sprężyny |
Hamulec przedni: | Dwie tarcze pływająca Ø 320 mm, zaciski czterotłoczkowe Brembo mocowane radialnie |
Hamulec tylny: | Tarcza Ø 282 mm, zacisk dwutłoczkowy Brembo |
Koło przednie: | 130/70 felga aluminiowa 18" |
Koło tylne: | 200/60 felga aluminiowa 16" |
Systemy dodatkowe: | ABS, kontrola trakcji MGCT |
Długość: | 2445 mm |
Wysokość kanapy: | 740 mm |
Masa: | 346 kg bez paliwa |
Zbiornik paliwa: | 20,5 litra |
|
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarze"Silnika tego typu nie znajdziecie po prostu w ¿adnym innym seryjnym motocyklu na ¶wiecie". Znajdziemy w seryjnych Hondach CX 500 /650 z lat 80-tych. Byla nawet wersja Turbo.
OdpowiedzFakt, powinno byæ "nie znajdziecie ju¿".
Odpowiedz