Marc Marquez znów to zrobi³ - LEVEL 7
Zrobił to. Spokój, odpowiednia taktyka, przygotowanie własne i motocykla. Wiele elementów złożyło się na zdobycie siódmego tytułu mistrzowskiego w karierze i piątego w klasie królewskiej. Błąd Dovizioso i miłe zaskoczenie na podium.
Watch the lights...GO! 🚦#MotoGP launch of the line in Motegi! 🚀#JapaneseGP 🇯🇵 pic.twitter.com/3x7ySRIA59
— MotoGP™🇯🇵🏁 (@MotoGP) 21 października 2018
Wyścig zaczął się dość spokojnie dla liderów. Marquez już po chwili przeskoczył na trzecia pozycję i rozpoczął walkę o tytuł. Nie obyło się bez niespodzianek startujących z pierwszej linii. Miller i Zarco lekko zderzyli się przodami, co mocno wyprowadziło z równowagi francuskiego zawodnika. JackAss kontynuował jazdę w czołówce. Dobrym tempem wykazał się Valentino Rossi i przez długi czas wypatrywaliśmy szansę na podium, lecz sił Yamahy starczyło tylko na połowę wyścigu.
Piękną batalię prowadził Marquez, Dovizioso, jak również Cal Crutchlow, który jechał swoje, nie zważając na główny cel prowadzącej dwójki. Marc zaatakował dopiero na 11 okrążeń przed końcem, lecz wyjechał lekko na trawę i musiał oddać prowadzenie. Drugi udany atak miał miejsce na cztery kółka przed metą. Dovizioso gonił, dogonił i wydzwonił.
Miękka przednia opona nie miała już przyczepności i tym sposobem kwestia tytułu mistrzowskiego sezonu 2018 została rozwiązana. Dovi wrócił na tor, ale to już nie miało żadnego znaczenia. Szkoda, że w ten sposób. Jak po wyścigu powiedział sam Marquez, Andrea powinien stać obok na podium. Wielka szkoda i DesmoDOVI staje się trochę wiecznym numerem dwa. Adaś Miałczyński w "Nic śmiesznego" powiedział, że nawet jak był pierwszy, czuł się jak drugi i coś w tym chyba jest w przypadku zawodnika Ducati.
Drugie miejsce na podium, po wspaniałym wyścigu wywalczył Cal Crutchlow. Takiego Cala właśnie chcemy oglądać. Najniższy stopień na podium i zdecydowanie ogromny sukces dla Alexa Rinsa na Suzuki. Podium trochę w prezencie, ale pojechał we wspaniałym stylu, walcząc z Iannone i Rossim.
Rossi i czwarta pozycja. Dobry, choć mocno niestabilny wyścig dla Doctora. Początek miał świetny, wykręcał najlepsze czasy, by w połowie zacząć oddawać pozycje. Piąte miejsce jest niemałym zaskoczeniem. Drugie na mecie Ducati z numerem 19, co jest naprawdę ogromnym sukcesem Alvaro Bautisty. Pokazał klasę, szkoda że na finiszu swojej przygody z MotoGP. Może jeszcze kiedyś wróci z WorldSBK?
Szósty Johann Zarco, za nim Vinales i Pedrosa. Tych panów określiłbym jako rozczarowanie wyścigu. Może to pech, może słabe ustawienie motocykli, ale od tych zawodników oczekujemy lepszego tempa i większej determinacji. Dziewiąty finiszował Danilo Petrucci, który ma za sobą słaby weekend i również wpada do grupy rozczarowań.
Dziesiątkę zamknął Hafizh Syahrin i tym samym ukończył zmagania w Japonii jako najlepszy z debiutantów.
Pechowców było wielu
Andrea Dovizioso ukończył finalnie na 18 miejscu. Linii mety nie przekroczyli Aleix Espargaro, który wykluczony został przez niedyspozycję swojego motocykla. Sam zjechał do boksu i na monitorach podziwiał GP Japonii. Jack Miller miał dobry start, lecz brak finiszu i lądowanie w piachu, podobnie jak chwilę później Karel Abraham.
Rozczarowaniem jest niestety ekipa Aprilii, której sam mocno kibicuję. Więcej spodziewałem się też po Takaakim Nakagamim. Jechał japońskim motocyklem, po japońskim torze, przed japońskimi kibicami. Można chcieć więcej? Piętnaste miejsce i jeden punkt, tylko dzięki pechowi innych zawodników.
Pozytywne zaskoczenie.
Teraz od końca stawki, żeby nie było zawsze tak samo.
Jordi Torres siedemnasty i coś czuję, że może na dłużej zagościć w MotoGP. Kierowca testowy Yamahy - Nakasuga ukończył jako czternasty, zostawiając za sobą wielu dobrych zawodników, którzy jednak nie mają takiego doświadczenia, jakim sam dysponuje. Suzuki, które znów znalazło się na podium i pewnie punktów byłoby więcej, gdyby nie wywrotka Iannone.
Mistrz jest tylko jeden
Marc Marquez w wieku 25 lat jest znów mistrzem świata i tego nikt już mu nie zabierze. Ogromna radość w zespole i celebracja wygranej. Marc podbiegł do makiety maszyny do gier, by w stylu Atari wygrać siódmy tytuł.
#Level7 ⬆️@marcmarquez93 wraps up his 7th World Championship 🏆🏆🏆🏆🏆🏆🏆 pic.twitter.com/IckYhYYypY
— MotoGP™🇯🇵🏁 (@MotoGP) 21 października 2018
Zwycięstwo w pełni zasłużone, czyste i niesamowite, a to nie było jego ostatnie słowo. Wszyscy wypatrują w hiszpańskim czempionie pogromcy historycznych mistrzów i pewnie coś w tym jest. Agostini ma na koncie łącznie 15 wygranych sezonów wyścigowych, Rossi ma 9 tytułów w wieku 39 lat, więc Marc ma jesz ze wiele do zdobycia. Jest teraz bardzo dorosłym zawodnikiem i nie widać na horyzoncie godnego rywala na najbliższe lata.
Tylko tydzień przerwy
Już za tydzień zobaczymy kolejny wyścig, tym razem na Wyspie Filipa w Australii, gdzie w ubiegłym roku zwyciężył Marquez przed Rossim i Vinalesem.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze