£ukasz Lonka we wspomnieniach kolegów z toru
Dziś mija rok od śmierci Łukasza Lonki. Wielokrotny Mistrz Polski w Motocrossie zmarł 10 lipca 2019 roku na skutek urazów odniesionych w wypadku podczas East Motocross Cup w Nowodworze.
Do dziś, wielu z nas trudno jest uwierzyć, że Łukasza już z nami nie ma. Że już nigdy "Lonia" nie objedzie nikogo na torze i nie pokaże innym zawodnikom pleców. Że już nigdy, z wielkim uśmiechem, który bardzo często gościł na jego twarzy, nie wejdzie na najwyższy stopień podium.
Wiemy, że było to trudne zadanie, dlatego serdecznie dziękujemy tym, którzy zechcieli się z nami podzielić swoimi wspomnieniami o Łukaszu.
Szymon Staszkiewicz (#991, klasy MX2, MX Open): - Trudno mi uwierzyć, że minął już rok od śmierci Łukasza. Był dla mnie przyjacielem, rywalem, ale też idolem. Każde podium, na którym znajdowałem się obok Niego było wyjątkowe, magiczne. Cieszę się, że Go poznałem. Jako ośmiolatek podziwiałem Jego jazdę w MX2 Junior, wkrótce startowałem z Nim z jednej maszyny startowej... Bardzo brakuje mi wspólnych zawodów, treningów, czy pogawędek o optymalnych śladach na torze między wyścigami. Z Łukaszem można było porozmawiać o wszystkim, na każdy temat. Tęsknię za Nim.
Tomek Wysocki (#831, klasy MX2, MX Open): - Tak naprawde? Przeżyłem bardzo całą tę sytuację i cieżko jest do tego wracać, ale na pewno pamietam Łukasza jako uśmiechniętego i wspaniałego człowieka, a przede wszystkim świetnego zawodnika. Nie raz spotkaliśmy się na zawodach zagranicą. Pamietam jak jeździłem w MX2 na ADAC, a Łukasz w MX1 to zawsze się wspieraliśmy i pomagaliśmy sobie, czy to w analizie toru, wyboru linii jazdy, czy to na parkingu. Często trenowaliśmy razem w Holandi i Belgii, a po treningu siedzielismy rozmawiając i śmiejąc się. Myśle też, że motywowalismy się wzajemnie, bo każdy chciał być lepszy, ale była to zdrowa rywalizacja, bo choć na torze byliśmy rywalami i każdy walczył do końca, to poza torem byliśmy dobrymi kumplami, a może nawet i przyjaciółmi.
Maciek Więckowski (#501, klasy MX2, MX Open): - Ciężko tutaj od czegoś zacząć. Z Łukaszem znam się bardzo długo. Kiedy zacząłem jeździć na motocyklu, to Łukasz już zawsze był w tym Motocrossie. W 2008 roku, nawiązaliśmy z Łukaszem już taki bliższy kontakt, ponieważ zacząłem jeździć na Mistrzostwa Europy. W ten sam dzień startowała klasa MX 2 Junior, w której startował Łukasz. Z ciekawostek w klasie MX85 startował wtedy Tomek Wysocki. Cały sezon przejeździłem razem z Łukaszem, na tych zagranicznych zawodach. Jak wiadomo różnice językowe były wtedy duże, więc trzymałem się tylko z naszymi.
Później w roku 2011 też jeździliśmy zagranicę, on już wtedy jeździł w klasie Open, ja jeździłem w klasie 85 i też wtedy mieliśmy niezły kontakt.
No i oczywiście w Polsce, gdy już zacząłem startować w klasach seniorskich. Akurat wtedy Łukasz nie jeździł w Mistrzostwach Polski, bo startował dużo zagranicą i zdobywał czołowe miejsca w Mistrzostwach Świata MX3. Pamiętam, że to były mega dobre wyniki. Później po kilku latach wrócił do startów w Polsce, więc mieliśmy znowu częstszy kontakt ze sobą. Łukasz był zawsze życzliwy, pomocny, nie można było złego słowa o nim powiedzieć. Nigdy nie mieliśmy żadnych konfliktów między sobą, ani w życiu, ani na torze. Zawsze wszystko było w porządku i fair play.
Mega pozytywny zawodnik, tytan pracy, bo to wszystko, co osiągnął, osiągnął ciężką pracą. Łukasz nigdy sie nie wywyższał, zawsze z każdym mógł pogadać, nie było to dla niego żadnym problemem. Nigdy nie gwiazdorzył w żaden sposób, zawsze skromnie dążył do celu. Mało jest takich ludzi jak on i bardzo szkoda, że go już z nami nie ma.
Karol Kruszyński (#176, klasy: MX2, MX Open): - Łukasz to wybitny sportowiec. Legenda polskiego motocrossu. Jeden z pierwszych osiągających sukcesy w motocrossie w XXI wieku na zagranicznych torach. Od początku mojej kariery chciałem jeździć tak jak On - szybko. Zawsze tak samo uśmiechnięty, pracowity i ambitny.
Karol Kędzierski (#26, klasy: MX2, MX Open): - Pierwsze skojarzenie, jakie się nasuwa, gdy pomyślę o Łukaszu, to przede wszystkim to, że był bardzo pozytywnym człowiekiem z ciągłym uśmiechem na twarzy. Przez ostatnie lata Łukasz na torze był właściwe niepokonany. Był zawodnikiem światowej klasy, prezentującym bardzo wyskoki poziom. Po prostu wspaniały zawodnik i kolega.
Sebastian Wójcik (były zawodnik, trener, spiker, wiceprezes GAMK): - Jak wspominam Łukasza Lonkę? Hm. Ciężkie pytanie, ponieważ Łukasz Lonka cały czas jest z nami. Jest w mojej świadomości, sercu oraz codziennym życiu całej naszej rodziny Wójcików.
Nie potrafię wspominać Łukasza w takiej sytuacji. Łukasz Lonka jest jedyny i niepowtarzalny. Wzór do naśladowania dla nas wszystkich. Człowiek o wielkim sercu, otwarty dla wszystkich z ogromną dawką pozytywnych wibracji i niesamowitym uśmiechu.
Z moją żoną i córeczką Anabel "zamykamy oczy" i niemalże codziennie rozmiawiamy z Łukaszem na zawodach w Gdańsku.
Zawsze pamiętał o nas i o swoim wiernym kibicu Anabel. Znają się od kiedy córka miała kilka miesięcy. Ten uśmiech, te chwile miłej rozmowy oraz więź jaką potrafił zaszczepić w ludziach ... łezka kręci się w oku. Nasuwają się w mojej głowie takie myśli: "Żyj dziś bo wczoraj nie wróci, a jutro może nie nadejść" oraz "W życiu piękne są tylko chwile i trzeba ich mieć jak najwięcej".
Paweł Kurajk (wiceprezes GAMK, sędzia, członek GKSM PZM ds. Motocrossu): - Łukasz Lonka to wzór, jak powinien wyglądać bardzo silny rzemieślnik motocrossu. Był zawsze doskonale przygotowany fizyczne i pozytywnie nastawiony do rywalizacji. Nigdy nie narzekał, zawsze uśmiechnięty, życzliwie podchodził do ludzi. Kiedy przychodziło do startów wszystko musiało być perfekt.
Dzień wcześniej (przed wypadkiem - przyp.red.) żartowaliśmy i wygłupialiśmy się na paddocku w centrum Gdańska, kiedy zapoznawał się z torem z rozpędu wskoczyłem mu na plecy, a Łukasz nawet się nie ugiął.. Popołudniu gratulowałem mu kolejnego zwycięstwa i dziękowałem za wizytę...
zdjęcia: PZM, Sebastian Wójcik
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze