Kto zabija motocyklistów?
Według danych KGP, ponad 55% wypadków z udziałem motocyklistów jest powodowanych przez kierowców samochodów osobowych. Okazuje się także, że statystycznie motocykliści są bezpieczniejszymi kierowcami. Ze świateł startują szybko, bo mają takie samo przyśpieszenie jak Ferrari.
Muszę zasmucić wielbicieli plakatu "zabija nas to, co najbardziej kochamy", ponieważ większość motocyklistów nie ginie ze swojej winy. W roku 2009 w Polce było 2575 wypadków z udziałem motocyklistów, 1 151 z ich winy. Na 194 zabitych, co najmniej 150 uśmiercili kierowcy aut i nie mniej niż 624 zranili.
Motocykliści są także o wiele bardziej rozważni, gdy jeżdżą z pasażerami. Na jeden motocykl przypada 0,036% wypadków, gdzie na samochody 0,10%, w stosunku do liczby danych pojazdów. Oznacza to, że pasażerowie samochodów mają o 73% większą szansę wziąć udział w wypadku, niż pasażerowie motocykli. Dodatkowo pasażerowie mają 2,5 razy większą szansę zginąć w aucie (0,005% na jeden samochód, 0,002% na motocyklu). Wynika to głównie z faktu, że motocykliści z pasażerami jeżdżą wolniej i bardziej zachowawczo. Dlatego znacząca większość wypadków motocykli z pasażerami jest powodowana przez innych użytkowników ruchu.
Pomimo, że motocykliści bardziej dbają o życie innych, sami są o wiele bardziej narażeni na śmierć na drodze. Statystycznie na jeden motocykl przypada 0,23% wypadków, gdzie na jeden samochód 0,105%. Oznacza to, że samotny motocyklista ma 68,5% większą szansę na kontuzję lub śmierć w wypadku, niż kierowcy w pasach.
Gdy jednak przyjrzymy się danym bliżej i od ilości wypadków odliczymy te, które powodują samochody, pozostając jedynie przy motocyklistach, uzyskujemy szokujące dane. Okazuje się, że gdyby w motocyklistów nie uderzały samochody to na jeden motocykl przypadałoby 0,102% wypadków, czyli różnica w stosunku do samochodów wynosi 0,003%! Pozwala to stwierdzić, że motocykliści nie powodują znacznie więcej wypadków niż kierowcy, w stosunku do liczby pojazdów, a jedynie biorą udział statystycznie w większej ilości wypadków, ale nie ze swojej winy.
Co w takim razie robią źle "zabójcy motocyklistów"... ehm, znaczy się kierowcy samochodów, że powodują większość wypadków motocyklowych? Najprościej można by odpowiedzieć, nie przestrzegają przepisów. To jednak nie wystarczy.
Oczywiście nie należy zapominać, że wśród motocyklistów także są wariaci. Jednak jest ich mniej niż by się wydawało. Widoczni są, ponieważ motocykli jest po prostu mniej, a to, co jest rzadkie bardziej się rzuca w oczy.
Najbardziej głośnym problemem jest martwy punkt i lusterka. Wiele motocykli bez problemu przyśpiesza od 0-100 km/h w niecałe 5 sekund. Co oznacza, że motocykliści o wiele szybciej pojawiają się obok auta niż samochód. Do tego motocykliści filtrują w korkach, czyli jeżdżą między samochodami. Jest to zgodne z prawem, jednak wielu kierowców o tym nie wie. Czasem specjalnie zajeżdżają, lub nie patrzą w lusterka i martwy punkt. Skutkuje to wypadkiem.
Oprócz sprawdzania lusterek i martwego punktu, również patrzenie na boki jest istotne np. na skrzyżowaniach. Wiele wypadków jest powodowanych przez kierowców, którzy nie spojrzeli w prawo lub lewo wystarczająco uważnie na zbiegu ulic. Wyjeżdżając zahaczyli motocyklistę, który miał pierwszeństwo. Dzieje się tak, ponieważ kierowcy poświęcają ułamek sekundy by sprawdzić czy coś nie jedzie. Zamiast poświecić 3 sekundy i się przyjrzeć dokładniej. Może się okazać, że to "coś" na drodze to nie pieszy 2 kilometry dalej, a motocykl, który za 2 sekundy będzie na kolizyjnej. Nie masz Ferrari, poczekaj. Masz Ferrari też poczekaj, bo droga dziurawa.
Może się także zdarzyć wypadek na światłach. Kierowcy samochodowi startują ze świateł czasem nawet z opóźnieniem 2 sekund od pojawienia się zielonego światła, motocykliści w te dwie sekundy są już po drugiej stronie skrzyżowania. Dzieje się tak, ponieważ motocyklowi wystarczą 2 sekundy by rozpędzić się do 50 km/h. Problemem są ludzie, którzy przejeżdżają na "ciemnozielonym". Większość motocyklistów, których znam, nie zna tego koloru. Nie znają, bo wiedzą jak szybko motocykl (a na nim motocyklista) reaguje na zielone światło. Niestety samochodowi nie zawsze zdają sobie sprawę, że motocykl ma o wiele lepsze przyśpieszenie niż większość samochodów.
By uzmysłowić wam, jaką mocą dysponują motocykliści, przedstawiam wam motocykl szkoleniowy. Suzuki GS 500. Moc 46KM. Waga niezatankowanego to 160kg. Od 0-100, jest bardzo wolny, bo potrzebuje, aż 6 sekund. Taki sam czas osiągają auta takie jak, Lotus Elise Sport, TVR Chimaera 400, Audi RS2. O 0,1 sekundy szybsze są: Subaru Impreza WRX, Ferrari 348 Tb lub Porsche 911 Carrera z czasem 5,9 sekundy.
Gdy przedstawię wam inny dosyć popularny rodzaj motocykla, jak ścigacz, okaże się, że 6 sekund to rzeczywiście dużo. Dzisiaj reprezentować go będzie Yamaha R1 rocznik 2009. Ma zaledwie 172 kucy przy wadze 172 kg (suchy).
Od zera do setki potrzebuje 2, 9 sekundy. Takie przyśpieszenie stawia go na równi z... no właśnie, tu mam problem. McLaren F1 - 3,3s., Ferrari Enzo 3,5 sekundy. Tak. Dobrze widzicie, Enzo jest wolniejszy od motocykla, który jest tańszy od Mondeo. Bugatti Veyron, jest nieco szybszy, bo potrzebuje zaledwie 2,5 sekundy do setki (wersja 1001 KM).
Jeśli już wiecie, jaką mocą dysponują motocykliści, warto spytać się siebie: Czy gdybyście mieli Ferrari to startowalibyście wraz ze Skodą obok, czy oglądalibyście ją w lusterku? Dlatego następnym razem, gdy będziecie widzieli motocykl, to pomyślcie o nim jak o Ferrari. Uświadomcie sobie, że startujący motocykl jest 3 razy szybszy od startującej osobówki. Pamiętajcie, że gdy motocykl przyłącza się do ruchu na trasie, to dla niego 120 km/h jest równe pięciu sekundom, nie dwunastu. I gdy następnym razem będziecie widzieć motocyklistę w waszym lusterku, nie zajeżdżajcie mu drogi. Gdy zmieniacie pas użyjcie migaczy i sprawdźcie martwy punkt i lusterka. Na skrzyżowaniu spójrzcie w bok z otwartymi oczami. Bo w końcu ilu z nas jest w stanie żyć ze świadomością, że kogoś zabiło?
Materiał pochodzi z portalu Interia360.pl
Komentarze 53
Pokaż wszystkie komentarzeMotocyklista całą odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo powinien brać na siebie. Jeździjmy tak jakbyśmy byli niewidzialni- tylko wtedy będziemy bezpieczni. Trzeba myśleć za innych. Jeśli ktoś ...
OdpowiedzMotocyklisto! Masz duzo szybszy pojazd niż wszyscy dookoła! Może zamiast pouczać innych kierowców pomyśl sam co robisz!!! Może nie startuj jak idiota bo to nie tor wyścigowy! Wyprzedzanie w ...
Odpowiedzwiększość motocyklistów jest przede wszystkim kierowcami samochodow , . co ty piszesz idioto
OdpowiedzNic ci się nie stanie, jak zrobisz w korku miejsce dla motocyklisty. I tak czekasz. Może warto się trochę pomęczyć i zrobić prawko na motor - uwierz, spojrzysz na ruch drogowy w zupełnie inny sposób.
OdpowiedzPrawko na motocykl mam od 1972 roku. Zajeździłem trzy. Aby mieć oczy z tyłu, to chyba należy mieć idealnie rozwinięty zmysł podzielności wzrokowej. Albo poczekajmy, aż ewolucja wykształci w nas dodatkowe oko! Z tyłu. A ewolucja i tak dużo dla nas uczyniła.
OdpowiedzP.,s. Może jakaś elektronika przyszłości, będzie ostrzegała, przed nadjeżdżającym z tyłu szaleńcem?
OdpowiedzKiedy nasze motocykle były z natury powolniejsze, nie było takiej ilości winnych kolizji, z samochodów osobowych. Jeśli kierowcy sam.osob. są takimi gapami, a są, (przed chwilą, dziewczyna w polo, ...
OdpowiedzTo że ktoś jedzie za szybko to raz, ale niestety puszkarze mają tendencję do leczenia swoich kompleksów "przyśpieszenia" przez utrudnianie jazdy innym kierowcom (w szczególności mniejszym od siebie).
OdpowiedzJazda motocyklem, powinna być identyczna, jak jazda samochodem. Kto dał prawo motocyklistom, do tkzw. brylowania między pojazdami, wbrew zdrowemu rozsądkowi?
OdpowiedzPo tym co napisałaś uważam, że brak Ci zdrowego rozsądku. Co Ci przeszkadza motocykl przejeżdżający obok Ciebie kiedy stoisz w korku?
OdpowiedzNie napisałem,- (kiedy pojazdy stoją w korku). Pisałem o jeździe. Za moich czasów, nie było aż takich korków. Ale, przecież nie pojedziesz szybko, gdy wszystko stoi, bo jeden na dziesięć tysięcy świeżo upieczonych samochodziarzy, nagle wyskoczy i wjedzie przed (lub w) Ciebie. To będzie ten, który przyczyni się do zasilenia częściami, tych biednych ludzi, którzy czekają.
OdpowiedzJazda motocyklem, powinna być identyczna, jak jazda samochodem. Kto dał prawo motocyklistom, do tkzw. brylowania między pojazdami, wbrew zdrowemu rozsądkowi?
OdpowiedzWszystkie dane statystyczne zaprezentowane w artykule sa calkowicie blednie interpretowane. Nie mozna brac pod uwage ilosci wypadkow na ilosc pojazdow, gdyz trasa przejezdzana rocznie przez ...
OdpowiedzZajeżdziłem trzy motocykle, trzy maluchy, jednego Mercedesa i jedną Felę. To, co teraz "wyprawiają" jednośladowcy, "przechodzi ludzkie pojęcie". Jest tkzw. temperament - są ofiary.
OdpowiedzI tu się nie zgodzę z ilością przejechanych kilometrów. Motocykliście w "sezonie" są w stanie przejechać więcej kilometrów niż samochody w ciągu całego roku.
OdpowiedzHAHAHAHA PAJACE ZAWSZE BĘDĄ PAJACAMI! fakt jest taki że jak ja jadę 70 na ograniczeniu 50 i ja zajadę drogę pajacowi na motorze który mnie wyprzedzał... to ja jestem zabójca bo to ja mu kazałem jechać 90!! oki.... ale jak ja jadę swoim pasem i chcę skręcić w lewo na skrzyżonwaniu a mnie motor wyprzedza w tym momencie... to kto jet winien?? na skrzyżowaniu wolno wyprzedzać czy nie???????????????????? czy pajacom na motorach się już totalnie popajacowało?? Przepisy muszą zostać zmienione i tyle.... motory nie mogą wyprzedzać tam gdzie jest niedozwolone i nie mogą jechać szybciej niż dozwolona prędkość tak czy nie???
OdpowiedzMalutki człowieczku widzę że jesteś jednym z tych co myślą " ja jestem super wyjątkowy to mogę sobie przepisy trochę łamać ale innym podludziom to już takie coś nie przysługuje " A to co najbardziej Cie boli moim zdaniem to ta chwila gdy widzisz tył oddalającego się motocykla i nic nie możesz z tym zrobić, a ego boli. Więc siadasz i wypisujesz taki bzdury a brakuje jaj lub kasy do pomykania na moto .Moja rada wstąp do drogówki tam się spełnisz jako struż przepisów.
OdpowiedzAutora mogę okreslić mianem złośliwego paranoika, a z praktyki medycznej wiem, że to niestety nieuleczalne.
OdpowiedzNo, ale wiesz, winy szuka się wszędzie tylko nie u siebie.
Odpowiedz