tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Kosowo 2007 - strona 3
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka podroze 950
NAS Analytics TAG
motul belka podroze 420
NAS Analytics TAG

Kosowo 2007 - strona 3

Autor: Darek Habrat "M³ody" 2008.01.25, 12:00 5 Drukuj

Robimy krótką przerwę, prostujemy nogi i teraz czeka nas najlepszy odcinek. Praktycznie same zakrętasy, gdzie będzie można pozamykać opony. Pamiętam tą drogę z ubiegłego roku i wiedziałem, że jest nowiutki asfalt i przepiękne widoki, które można podziwiać lecąc z winkla na winkiel. Po drodze mijamy czarnego Transalpa z rejestracją KNT - jak się później okazało, był to klubowy kolega.

Droga mija nam bardzo fajnie, pozdzierałem buty, opony poszarpane i pozamykane - super. W pewnym momencie zobaczyłem dwóch ludzików w czapeczkach i koszulach przy samochodzie. Okazało się, że strzelają do mnie raderem - ja w ostatniej chwili dałem po heblach i z 120 zrobiło się 50-60km/h - całe szczęście, że zdążyłem. Jak ich mijaliśmy, pokiwali tylko głowami i pogrozili palcem.

NAS Analytics TAG

Docieramy na most KRK. Przed wjazdem na drugą stronę tankujemy motocykle, płacimy 4 euro za przejazd i ruszamy w poszukiwaniach noclegu. Kierujemy się do miejscowości KRK i tam znajdujemy przyzwoity pokoik z łazienką i kuchnią za 30 Euro. Jemy obiadek i ruszamy pieszo do centrum miasta.

Kręcimy się trochę po mieście, jemy na kolację przepyszne kalmary i wracamy spać, ponieważ jutro mamy zamiar wracać do domu. Na KRK nie byłem wcześniej, był to mój pierwszy raz tutaj i bardzo mi się spodobało. Jest w miarę blisko i jeśli ktoś chciałby pojechać do Chorwacji, niekoniecznie daleko, to KRK jest propozycją godną polecenia.

Następnego dnia ruszamy na objazd wyspy. Przelatujemy przez piękne małe miasteczka, następnie Punat i docieramy do Baśki. Tutaj jemy śniadanie i poznajemy Szwajcara na GS 1200, który przyłączył się do nas po drodze. Bardzo sympatyczny gość, kierował się w stronę Morza Czarnego, po drodze zwiedzając Chorwackie wyspy.

Objechaliśmy praktycznie całą wyspę dookoła i postanowiliśmy poszukać jakiejś spokojnej miejscówki przy wodzie, żeby sobie odpocząć przed powrotem do domu. Po drodze zrobiliśmy dłuższą przerwę spowodowaną wielką atrakcją, czyli parkiem wodnym, gdzie można było spróbować swoich sił na desce lub nartach wodnych. Niektórzy naprawdę nieźle pocinali. Jedziemy dalej i przedzieramy się wąskimi uliczkami w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca. W końcu udało nam się znaleźć coś, o czym myśleliśmy. Cicha, spokojna zatoczka w cieniu. Położyliśmy się na matach przy wodzie i byczyliśmy się tak do godziny 17. Było super. Ostatnie chwile relaksu, pięknych widoków, wysokich temperatur i z pewnością ostatni wyjazd tego roku. Można było się wykąpać, jednak prysznice były nieczynne, a "posolonym" nie jechałoby się komfortowo.

Jest około godziny 18-tej. Postanowiliśmy już wcześniej, że wracamy do domu. Przed nami długa droga i całonocna jazda. Super, pierwszy raz przejadę całą noc motocyklem. Tak, więc ubieramy się, ostatnie zdjęcie i ruszamy. Do pokonania mamy około 1000 km. Ostatnie chwile w Chorwacji, widok na Rijekę z mostu KRK i lecimy krętymi drogami w kierunku autostrady. Autostrada, na którą wjechaliśmy, była po części remontowana tak, więc początkowe odcinki przejechaliśmy spokojnie.

Dalej to już tylko jedziemy i jedziemy, robi się ciemno, a my połykamy kilometry, niczym przepyszny placek babci Kazi. Robi się coraz zimniej, temperatura początkowo wynosiła 20 stopni, następnie 15 i bardzo szybko się obniżała. Po drodze nie było restauracji (a chciałem ostatni raz zjeść kalmary), więc za ostatnie blaszaki kupiliśmy po kanapce na CPN-ie, ubraliśmy się cieplej, czyli wsunąłem ciepłe kalesony, podpinki i jazda. Ciuchy BMW, które mam, są idealne na wysokie temperatury, bardzo dobra wentylacja i jasny kolor, który tak bardzo nie przyciąga słońca. Jednak, kiedy robi się zimniej, nie są one, mimo podpinek, wystarczająco ciepłe. Jedziemy jak w transie, autostrada praktycznie pusta, tylko co jakiś czas kogoś wyprzedzamy albo ktoś dosłownie przelatuje obok nas. W pewnym momencie Grześkowi zaświeciła się rezerwa, ale CPN-u jak nie było, tak nie ma. Zwolniliśmy trochę, żeby smok tyle nie ciągnął i na ostatnich resztkach paliwa dotarliśmy na stację. Tankujemy pod korek i ruszamy dalej. Jest bardzo zimno, jednak jedziemy przed siebie i docieramy do granicy z Węgrami, gdzie spotykamy dwa sąsiedzkie autokary z Rzeszowa i z Leska.

Postanowiliśmy jechać w nocy m.in. dlatego, żeby zobaczyć oświetlony Budapeszt, zrobić zdjęcie dużego mostu i pokręcić się po mieście. Jak się później okazało, wpakowaliśmy się do centrum, nawigacja zgłupiała, my tak samo. Kręciliśmy się z godzinę po mieście, żeby znaleźć most, jednak się nie udało, nawigacja cały czas pokazywała, że znajdujemy się właśnie na nim, a my byliśmy zupełnie gdzie indziej. W końcu daliśmy sobie siana i zatrzymaliśmy się w przydrożnej knajpce na kebab. Była 4 w nocy, a ludzi w mieście pełno - widać, że w Budapeszcie nie można się nudzić nocą.

Dalej to już nudna droga do granicy ze Słowacją. Za Budapesztem temperatura spada do 5-ciu stopni i pojawiają się mgły. Jest mega zimno i w moim przypadku polary i podpinki nie pomagają. Co innego jest na trasie 100 km, a co innego 1000 km. Postanowiliśmy wejść do „kondomów", które nie przepuszczały największego zimna. Pomysł okazał się bardzo dobry i wkrótce docieramy na Słowację. Szybka odprawa i jesteśmy po drugiej stronie. Manetki nie stygną, jednak ręce przemarznięte pomimo grubych rękawiczek i manetek włączonych na maxa - strach pomyśleć, co by było bez nich. Zajeżdżamy na pobliski CPN, który okazuje się, nieczynny. Grzesiek pierwszy raz podczas wyjazdu dolewa olej do Beemki, a ja ubieram drugie skarpetki oraz „kondomy" na buty. Przed nami w moim przypadku ostatnie 140 km, ale dla Grześka jeszcze gratisowe 60 km do Rzeszowa. Temperatura spadła do 3 stopni, na drodze nie ma żywej duszy. Jedziemy w bardzo dużej mgle i widoczność jest bardzo słaba. Na ostatnim odcinku przed granicą Grześkowi wybiegło stado sarenek tuż przed motocykl - ja tego nie widziałem, ale z tego co opowiadał, naprawdę było gorąco i w ostatniej chwili zdążył zahamować.

Po chwili docieramy do Barwinka: granicy Polsko-Słowackiej. Czujemy się, jakbyśmy byli już w domu. Jest około godziny 6 i zupełnie jasno. Przed nami ostatni etap podróży, czyli dojazd do domu. Podziękowanie za wspólny wyjazd, pożegnanie i po bałkańsku, czyli klaksonem ostatnie pozdrowienie na rondzie w Miejscu Piastowym. Tutaj się rozstajemy i ja kieruję się do domu. Po 5 minutach jestem już na miejscu. Wszyscy śpią, jest niedziela, godzina 6:50. Zostawiłem Viaderko na parkingu i po chwili leżałem już w ciepłym łóżeczku.

Był to ostatni wyjazd tego roku. Trwał on 7 dni i zrobiliśmy 3500 km. Z założenia był to wyjazd typowo globtroterski, czyli NON-STOP jazda. Byliśmy w Kosowie, przejechaliśmy Albanię, następnie przepięknym wybrzeżem Czarnogóry i Chorwacji wracaliśmy do domu.

Podsumowanie:

Bałkany niczym nowym mnie nie zaskoczyły - po prostu wiedziałem, że będzie super. W Serbii jak zwykle można liczyć na miłą, rodzinną atmosferę w dobrym towarzystwie oraz przepiękne kobiety. Kosowo zrobiło na nas ogromne wrażenie. Zupełnie inaczej sobie to wszystko wyobrażałem. Momentami była odpychająca bieda, a za chwile były najlepsze hotele i drogie restauracje. Klimat, jaki tutaj panował był bardzo specyficzny. Wszyscy ludzie bardzo mili i życzliwi. Widok pojazdów opancerzonych KFOR-u to normalna sprawa - mijaliśmy się z nimi w centrum miasta. Polaków niestety nie spotkaliśmy, najwięcej było Niemców, którzy za każdym razem nas pozdrawiali i robili zdjęcia. Nie czuliśmy żadnego zagrożenia, mimo wcześniejszych obaw. Ciągle się słyszy w mediach, że jest niebezpiecznie itd. Jednak w rzeczywistości jest zupełnie inaczej, a przynajmniej inaczej traktowani są turyści. Albania jest jeszcze bardziej extremalna. Tuż za granicą z Kosowem skończył się dobry asfalt, w Albanii w ogóle go nie było. To, co zobaczyliśmy tam, tego nie zabierze nam nikt. Przepiękne widoki, zapierające dech. Dzikość krajobrazu i piękno przyrody. Ludzie również bardzo mili i cały czas uśmiechnięci. Po prostu raj dla turystyki enduro - inaczej nie da się tego opisać. Na pewno wrócimy do Albanii na dłuższy extremalny wypad. Czarnogóra i Chorwacja, jak zwykle przepiękne. Poprzednio, jak byłem w Czarnogórze, pogoda nie za bardzo dopisała, jednak teraz mogłem zobaczyć jej prawdziwe piękno. Chorwacja i mój kochany Dubrovnik tak samo - za każdym razem, kiedy tu jestem, to miasto coraz bardziej mi się podoba i myślę o tym, żeby zostać jak najdłużej.

Informacje:

Najszybszą drogą do Kosowa jest droga na Nis i tam trzeba odbić w prawo na Prokuplje.

Opłaty za autostrady w Serbii ok 23 euro.

Opłata za ubezpieczenie na wjazd do Kosowa (nasza zielona karta tam nie obowiązuje) 20 euro na 15 dni.

Ceny poza sezonem do przyjęcia. Przeważnie za pokój płaciliśmy 30 euro, czyli po 15 na głowę. Na campingu spaliśmy tylko raz, za 7 euro.

Trochę jedzenia, jednak warto zabrać, ponieważ w Albanii w górach bardzo rzadko są jakieś sklepy czy bary.

Ludzie wszędzie są bardzo mili i życzliwi, niczego niepokojącego nie zauważyliśmy.

Zielona karta oczywiście jest niezbędna do Serbii i Albanii.

Stacje paliw w górach Albanii też są rzadkością - polecam zatankować w Kosowie przed granicą, a nawet jeśli ktoś ma mały bak, powinien zaopatrzyć się w jakiś zapas, tak samo z jedzeniem i piciem.

Policji w Albanii nie widzieliśmy, w Serbii i Czarnogórze jest ich dużo i trzeba się pilnować, szczególnie przy wjeździe do miast czy miasteczek.

 

Podziękowania:

Dla Grześka za bardzo dobre towarzystwo w czasie podróży.

Dla Dragana i jego rodziny za przenocowanie nas i mile spędzony czas.

PODSUMOWANIE SEZONU 2007

Sezon ten uważam za bardzo udany. Byłem na trzech wyjazdach i zrobiłem w tym roku 20000 km. Odwiedziłem takie kraje jak: Słowacja, Węgry, Bośnia i Hercegowina, Serbia, Macedonia, Grecja, Kosovo, Albania, Chorwacja i Czarnogóra. Oponę z tyłu zjechałem do zera. Varadero spisywało się idealnie podczas każdej podróży. Jest to motocykl, na którym zawsze można polegać, a przede wszystkim bardzo, ale to bardzo wygodny i komfortowy.

Niestety krótko po naszym powrocie z wyjazdu zginął na motocyklu nasz klubowy kolega MarQs. Człowiek, który był tak, jak my wszyscy wielkim pasjonatem podróży, miał swoje plany na przyszły sezon, był zawsze wesoły i uśmiechnięty. Dziś na pewno jeździ na niebieskich trasach i czuwa nad nami wszystkimi. Ostatnim wyjazdem była podróż na pogrzeb Marka. Pożegnaliśmy naszego kolegę razem z przyjaciółmi TRANSALP KLUB POLSKA. Kamizelkę klubową, którą miałem podczas tego wyjazdu, jak i innych zostawiłem Markowi. Niech spoczywa w pokoju...

RELACJĘ TĄ DEDYKUJĘ MARQSOWI - naszemu klubowemu przyjacielowi.

Termin: 10-16 września 2007 roku

Uczestnicy: Darek Habrat „Młody" & Grzesiek

Transalp Club Poland - mlody
Serbia - autostrada
Budapeszt noca
Dubrovnik - dzwonnica
Dubrovnik noca
Miasto noca
Miasto noca - widok z gory
Krk noca
Serbia - motel
Transporter KFOR
Trasa do Albanii
Varadero - droga w Albaniii
Varadero - pobocze
Varadero nad morzem
wiadukt
wyspa Krk
wyspa Krk - lodzie
Wyspa Krk plaza
Miasto nad woda
Varadero i Darek - trasa wybrzezem Bosanka i morze Chorwacja - krajobraz 1
Chorwacja - Krajobraz morski dom gory w sloncu
jachty miasteczko w gorach Most i statek
Most i zaglowka Panorama Pirmosten
Wyspa Krk - wybrzeze wybrzeze - widok z gory wyspa
wyspa Krk wybrzeze zaglowiec i lodzie Morze - widok z tarasu
Krajobraz 2 zjazd do wody dla niepelnosprawnych zaglowki
Krajobraz - Albania krajobraz gorski Statek na tle gory
Krajobraz morsko-gorski Krk - statek Krajobraz morski 1
miasto nadmorskie Morze Morze w sloncu
woda i gory wysepki zachod slonca
NAS Analytics TAG

Komentarze 5
Poka¿ wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze s± prywatnymi opiniami u¿ytkowników portalu. ¦cigacz.pl nie ponosi odpowiedzialno¶ci za tre¶æ opinii. Je¿eli którykolwiek z komentarzy ³amie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usuniêty. Uwagi przesy³ane przez ten formularz s± moderowane. Komentarze po dodaniu s± widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadaj±cym tematowi komentowanego artyku³u. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu ¦cigacz.pl lub Regulaminu Forum ¦cigacz.pl komentarz zostanie usuniêty.

motul belka podroze 420
NAS Analytics TAG

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualno¶ci

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep ¦cigacz

    na górê