Koniec z hamowaniem przed fotoradarem i gwałtownym przyspieszaniem tuż za nim
Nawet jeśli sami tak nie robicie, to na pewno macie teraz przed oczami liczne przypadki, których byliście świadkami. To sznur jadących bardzo wolno pojazdów, które z regulaminową prędkością zbliżają się do żółtej skrzynki fotoradaru.
Tuż za nią następuje przedziwna przemiana odpowiedzialnych kierowców w szalonych "Mad Maxów". Kolejni zawodnicy startują jakby właśnie brali udział w nielegalnym wyścigu na ¼ mili i musieli koniecznie wygrać. Z tym już koniec. Przynajmniej w Hiszpanii, gdzie pojawił się nowy rodzaj fotoradaru.
Hiszpanie, a w zasadzie tamtejsze służby drogowe, zainstalowali 26 bardzo nowoczesnych urządzeń, które działają na nieco innej zasadzie niż dotychczas. Fotoradary sprawdzają nie tylko, z jaką prędkością pojazd się zbliża, ale również, jak szybko odjeżdża. Właściwie nie chodzi o jedno urządzenie, tylko kilka kamer zainstalowanych przy drodze i połączonych w jeden cyfrowy organizm, co może przypominać nieco odcinkowy pomiar prędkości, ale nim nie jest. To coś pomiędzy OPP a klasycznym fotoradarem, który śledzi poczynania kierowców.
Zjawisko "kangurowania" w okolicach masztów z żółtymi skrzynkami nie doczekało się co prawda jeszcze swego naukowego opracowania, ale mamy za to całkiem pokaźną bazę danych aplikacji łączącej opcje antyradaru, CB i nawigacji. Mowa oczywiście o Yanosiku. Analizując zachowania tysiące kierowców Yanosik podaje, że hamowanie rozpoczyna się mniej więcej 500 metrów przed fotoradarem.
Kierowcy chyba nie bardzo ufają precyzji elektroniki, bo jadą średnio o 20 km/h mniej niż wynika z ograniczeń prędkości na danym odcinku. Co ciekawe, różnica w prędkości rośnie wraz z kolejnymi granicami. W przypadku ograniczenia do 70 km/h, zmotoryzowani zwalniają aż o 30 km/h względem wartości podanej na znaku.
Cały proceder z gwałtownym zwalnianiem i przyspieszaniem po minięciu fotoradaru jest niekorzystny z wielu względów. Nie chodzi jedynie o zakłócenie płynności jazdy, ale również ryzyko kolizji, zwiększone zużycie paliwa a co za tym idzie, zanieczyszczenie powietrza, większy hałas i podobne sprawy. Wszystko po to, żeby nadrobić kilkanaście "straconych" sekund.
Jeśli przyjrzeć się sprawie z uwzględnieniem powyższych problemów, nowy rodzaj fotoradarów może rzeczywiście ukrócić szkodliwą dla wszystkich praktykę, ale z drugiej strony… To kolejne narzędzie do karania kierowców. Wiem, co zaraz powiecie. Wystarczy jeździć przepisowo, prawda?
Komentarze 6
Pokaż wszystkie komentarzeBadania Cheng Keat Tanga!! Ten gostek prowadził badania na temat "efektu kangura"
OdpowiedzFotoradar? Czy skarbonka! Bo raczej skarbonka. Nie ma tu nic w związku z bezpieczną jazdą! Ci co chcą to xmienia tablice i jadą. A reszta hamuje i jak dojdzie do zderzenia wina kierowcy A Tu ...
OdpowiedzFotoradar? Czy skarbonka! Bo raczej skarbonka. Nie ma tu nic w związku z bezpieczną jazdą! Ci co chcą to xmienia tablice i jadą. A reszta hamuje i jak dojdzie do zderzenia wina kierowcy A Tu ...
OdpowiedzHamowac przed fotoradarem na motocyklu? Dobre :). Ja zawsze przyspieszam ;)
OdpowiedzJa...lewą ręką jeszcze pokazuje ile chce zdjęć 🤣
OdpowiedzBezsensowne ograniczenia i jazda na 3 czy 4 biegu bo 40 km/h na prostym odcinku drogi bez przeszkód. Ja bym był nawet za zwiększeniem dopuszczalnych prędkości o 10 czy 15 km/h
OdpowiedzDokładnie tak. Chora walka systemu z kierowcami, a przepisy przystosowane do Fiata 125 i 126.
OdpowiedzTak, tak, wystarczy jeździć przepisowo. Jak wam ustawią ograniczenie do 30km/h na czteropasmówce bez przejść dla pieszych i obowiązkowo fotoradar to też będziecie zadowoleni? Traktujecie ...
Odpowiedz