Konfiskata pojazdów pijanym kierowcom pozostaje po staremu. Nowelizacja nie trafiła pod obrady sejmu
Jeszcze niedawno rząd planował złagodzenie przepisów dotyczących odbierania pojazdów pijanym kierowcom, ale plany niespodziewanie się zmieniły i ostatecznie wszystko zostaje po staremu. Zdecydował o tym premier Donald Tusk.
W kwietniu pojawiły się pierwsze informacje na temat tego, że rząd pracuje nad poprawkami, które mają złagodzić przepisy dotyczące odbierania pojazdów pijanym kierowcom. Obecnie konfiskata jest obowiązkowa, a po zmianach miała stać się jednym ze środków karnych w arsenale sędziów. Zamiast tego sąd mógłby np. zdecydować, że właściciel pojazdu musi zapłacić karę w wysokości równowartości pojazdu w dniu ujawnienia przestępstwa.
Zmiany zaproponował minister sprawiedliwości, ale nie jest on jedynym, który uważa, że konfiskata może być problematyczna dla policji i skarbu państwa, jeśli samochód jest niesprawny. Do tego dochodzi kwestia, że w niektórych gospodarstwach domowych posiadanie samochodu to komunikacyjne być albo nie być, więc pozostałe osoby z gospodarstwa domowego straciłyby mobilność.
Donald Tusk odrzucił projekt zmian, zwracając uwagę, że liczba kierowców, którzy tracą samochody, wcale nie maleje. Wydawało się, że wizja utraty auta podziała na wielu trzeźwiąco, ale zamiast tego funkcjonariusze konfiskują kilkadziesiąt aut dziennie. W ciągu niecałego miesiąca od wejścia w życie nowego prawa policjanci skonfiskowali 282 samochody. Obecnie średnia wynosi ok. 20 aut dziennie. Premier obiecał, że powróci do tematu po wakacjach.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze