KTM Duke 125 - tylko dla wymagających
Zjawiskowy, urzekający, oryginalny i… soczysty, jak dojrzała pomarańcza. Takimi przymiotnikami można w skrócie opisać nowego KTMa Duke 125 - najmniejszego członka „książęcej rodziny”.
KTM Duke 125 znów podniósł konkurencji poprzeczkę. Tym razem, poza ciekawym wyglądem, agresywną stylistyką, świetnym podwoziem i precyzyjnymi hamulcami, może się pochwalić dodatkowo wielkim, kolorowym wyświetlaczem na kierownicy. To pierwsze tego typu rozwiązanie w motocyklu klasy 125 ccm, więc nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że Duke 125 wyznacza w swojej klasie nowe trendy.
Zmieniony wygląd i nowe zabawki
Pierwszym elementem, odróżniającym nowy model Duke 125 od poprzedniego, jest przednia, dzielona lampa w technologii LED. Podobne rozwiązanie pojawiło się najpierw w olbrzymim 1290 Super Adventure R, później w najpotężniejszym z „książęcej” rodziny, czyli w 1290 Super Duke R, a teraz również w modelach Duke 390 i Duke 125. Poprzednia wersja pomarańczowej stodwudziestkipiątki, która na pierwszy rzut oka wyglądała przecież groźnie i całkiem agresywnie, przy tej nowej sprawia wrażenie grzecznego chłopczyka w szkolnym mundurku.
Kolejny nowy element to duży, kolorowy wyświetlacz TFT zamontowany na kierownicy (identyczny w wersji 125 oraz 390). Jednocześnie Duke 125 jest pierwszą w historii stodwudziestkąpiątką z tak bajeranckim pulpitem. Choć to wszystko wygląda szalenie nowocześnie, działa bardzo prosto i intuicyjnie. Wyświetlacz pracuje w dwóch trybach - dziennym i nocnym, przełączając się pomiędzy nimi automatycznie, dzięki czujnikowi światła. Problemów z widocznością nie ma nawet podczas jazdy w ostrym słońcu.
Jako opcja możliwa jest funkcja „parowania motocykla ze smartfonem”, za pośrednictwem połączenia Bluetooth i korzystania z podstawowych funkcji (np. zmiana utworów przełącznikami na kierownicy, jeśli słuchamy pod kaskiem muzyki ze smartfona…). Teoretycznie nie byłoby problemem udostępnienie kierowcy także bardziej zaawansowanych funkcji, lecz producent nie chce tego robić ze względów bezpieczeństwa. I całe szczęście, bo nawet nie chcę myśleć, co by się wyprawiało, gdyby dać kierowcy możliwość tworzenia wiadomości sms podczas jazdy…
Co jeszcze z ciekawostek dotyczących wyświetlacza? Po wyłączeniu systemu ABS przed naszymi oczami pojawia się duży napis „No legal”. Poza tym, średnie spalanie jest wyświetlane z dokładnością do dwóch miejsc po przecinku. To chyba kompletnie bezużyteczne, ale na pewno ciekawe i dotąd niespotykane…
Duke 125 – moc silnika i prędkość maksymalna
W przypadku klasy 125 ccm nie spodziewajcie się rewolucji w silniku. Przepisy mówią jasno, że jeśli chcecie jeździć motocyklem, mając jedynie prawo jazdy kategorii B, wasz sprzęt może generować maksymalnie 15 KM i dokładnie tyle ma Duke 125. Za mało? Pozostaje zrobić prawo jazdy kategorii A i sięgnąć po model Duke 390. Jeśli chcecie, żeby sprzęt brzmiał trochę groźniej, możecie dokupić akcesoryjny wydech Akrapovic. Silnik w nowej wersji przystosowano do normy emisji spalin Euro4. Maksymalna prędkość, jaką osiąga Duke 125, to okolice 120 km/h. Satysfakcjonująca kultura pracy zaczyna się powyżej 4 tys. obr./min, co w praktyce oznacza, że na 6-biegu nie powinniśmy zwalniać poniżej 60 km/h, bo pojawią się wibracje i nerwowe szarpanie. Jeśli chodzi o średnie spalanie to podczas testu osiągnąłem średni wynik ok. 3 l/100 km, czyli standardowo dla klasy 125 ccm.
Podwozie i hamulce
Rama pomocnicza jest teraz przykręcona, a nie przyspawana do ramy głównej, jak to było dotychczas. O blisko dwa i pół litra wzrosła pojemność zbiornika paliwa i wynosi obecnie 13,4 l. Zawieszenie, zarówno przedni amortyzator upside-down, jak i tylny amortyzator centralny, to dzieło WP. Jeśli chodzi o stabilność podwozia podczas szybkich zmian kierunków jazdy i precyzję prowadzenia, to Duke 125 gra w zupełnie innej lidze, niż większość znanych mi motocykli klasy 125 cm. Jako godny rywal do głowy przychodzi mi w tej chwili tylko Yamaha MT 125.
Kolejną rzeczą, za którą można pokochać małego księcia, są hamulce. Bardzo precyzyjne, mocne i przy tak lekkim motocyklu (na sucho tylko 137 kg) potrafiące po prostu zdziałać cuda.
Bojowa pozycja
Jeśli myśleliście, że pozycja za kierownicą stodwudziestkipiątki nie może być już bardziej agresywna, niż ta, którą oferował poprzedni Duke 125, nowy model ma dla was niespodziankę. Tak, jest jeszcze bardziej agresywnie i bojowo. Siedzi się blisko kierownicy, na pokładzie nie ma zbyt wiele miejsca. Motocykl jest zwarty i krótki. Choć nie jest to do końca wygodne, kierowca czuje doskonałą kontrolę nad pojazdem, w pewnym sensie tworząc z nim jedną całość. Jeśli choć raz siedziałeś za kierownicą modelu Duke 125, 390, czy nawet 690, doskonale wiesz, co mam na myśli. To taka specyficzna pozycja, która początkowo wydaje się dziwna i nienaturalna, ale po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów po zakrętach, zaczynasz się zastanawiać, dlaczego na wszystkich motocyklach nie siedzi się właśnie w taki sposób. Nie każdemu się to spodoba, ale warto spróbować. Dodajmy tylko, że pozycja i ilość miejsca na pokładzie jest identyczna dla wersji 125 i 390. Na pierwszy rzut oka w ogóle trudno je odróżnić.
Mały Duke do miasta
Siodełko zamontowano dość wysoko (830 mm), co oznacza, że niskie osoby będą mieć problem z dosięgnięciem do ziemi całymi stopami. Motocykl jest jednak na tyle lekki, że można go bez problemu utrzymać, nawet dosięgając do ziemi samymi palcami. Siedząc za kierownicą Duke’a szybko stajesz się królem miasta. Przeciskanie się pomiędzy autami to naturalna, instynktowna czynność, do której ten motocykl został stworzony. Poza miastem, przy większych prędkościach, zaczynają doskwierać braki mocy, ale w codziennej, miejskiej gorączce, fenomenalna zwrotność i niewielkie rozmiary tego pojazdu robią świetną robotę. Stabilność podwozia stoi na poziomie, którego nie powstydziłby się większe i mocniejsze motocykle.
Nie dla każdego
Nie wszyscy do codziennej jazdy po mieście potrzebują aż tak dobrego i wyspecjalizowanego narzędzia z rzucającym się w oczy wyglądem, precyzyjnymi hamulcami, fantastycznym podwoziem i bajerami typu kolorowy wyświetlacz. Za to wszystko trzeba przecież zapłacić, w tym przypadku blisko 20 tys. zł. KTM Duke 125 to stodwudziestkapiątka dla wymagających. Jeśli tylko zaakceptujesz jej dość wysoką cenę, specyficzną i agresywną pozycję za kierownicą oraz sam fakt, że to tylko 125 ccm pojemności i 15 KM mocy, nic innego nie powinno ci przeszkadzać w dobrej zabawie i czerpaniu ogromnej frajdy z jazdy.
Dane techniczne
SILNIK I PRZENIESIENIE NAPĘDU | |
Pojemność skokowa | 124,7 cm³ |
Typ silnika | jednocylindrowy, czterosuwowy |
Moc maksymalna | 15 KM przy 10 000 obr./min. |
Maksymalny moment obrotowy | 12 Nm przy 7500 obr./min. |
Zasilanie | elektroniczny wtrysk paliwa Bosch EFI |
Rozruch | Elektryczny |
Chłodzenie | Cieczą |
WYMIARY i MAsa | |
Waga na sucho | 139 kg |
Rozstaw osi | 1357 mm |
Wysokość siodła | 830 mm |
Prześwit | 185 mm |
PODWOZIE | |
Rama | stalowa, kratownicowa |
Hamulec przedni | pojedynczy tarczowy, 4-tłoczkowy zacisk |
Hamulec tylni | pojedynczy tarczowy |
Zawieszenie przód | widelec teleskopowy upside-down 43 mm marki WP |
Zawieszenie tył | wahacz wleczony, pojedynczy amortyzator marki WP |
Skok zawieszenia przedniego | 142 mm |
Skok zawieszenia tylnego | 150 mm |
Kąt główki ramy | 65° |
Prędkość maksymalna | Około 120 km/h |
Zużycie paliwa na 100km | Około 3 l |
Pojemność zbiornika paliwa | 13,4 l |
CENA | 19 390 zł |
|
Komentarze 3
Pokaż wszystkie komentarzeJakim cudem on osiąga 120 w ktorym miejscu? Chyba jak go sie rzuci z górki bez nikogo kto by na nim siedział. Ledwo do 100 cisnął na jezdzie testowej
OdpowiedzZarówno ten nowy model 125-tki DUKEa jak i poprzedni, Yamaha MT 125 bije na głowę jakością wykonania. A ten wyświetlacz w DUKEu wygląda jarmarcznie.
OdpowiedzZ tym biciem na głowę to lekka przesada. Te motocykle są na zbliżonym poziomie ale plusem ktm jest z 2017 wygląda świetnie i jeśli nie wyjdzie nowy model od yamahy to ktm się będzie sprzedawał:)
OdpowiedzTrue, wyświetlacz jak z chińskiej zabawki :)
Odpowiedzheh... ale koincydencja... wczoraj oglądałem jakiś odcinek programu prowadzonego przed jednego z dawnego zespołu Top Gear - opowiadał o starym Fiacie 124. I pokazywał tor testowy Fiata na dachu. ...
OdpowiedzWszystko się zgadza, to ten dach :) Obecnie w budynku mieście się hotel. Sam dach fajny, chociaż bardzo tam nierówno na tych zakrętach... Ciężko było się bardziej napędzić Pozdr / Barry / Ścigacz.pl
Odpowiedz