Isle of Man TT 2023. Najniebezpieczniejszy wyścig świata. Wszystko co musisz wiedzieć
Na wyspie Man rozpoczęła się kolejna edycja legendarnego wyścigu Isle of Man Tourist Trophy. Co czeka nas przez najbliższe dwa tygodnie, kto jest faworytem i co takiego przyciąga na 60-kilometrowy, uliczny tor zarówno kibiców, jak i zawodników?
Motocyklowe wyścigi w ramach Tourist Trophy na wyspie Man odbywają się od 1907 roku i nie bez powodu mają opinię najbardziej niebezpiecznych zmagań w świecie motorsportu.
Dziś aż trudno w to uwierzyć, ale początkowo podczas treningów, biegnącej przez publiczne drogi trasy nie zamykano nawet dla normalnego, ulicznego ruchu. Sama pętla zmieniała się zresztą na przestrzeni lat.
Pierwsze cztery edycje zawodów prowadziły przez okrążenie o długości zaledwie 24 kilometrów. Od 1911 roku trasa liczy 60 kilometrów, biegnąc przez miasteczka i wioski, łąki i lasy aż do słynnej, górskiej sekcji pod koniec okrążenia.
Przez blisko trzy dekady TT na wyspie Man wchodziło w skład kalendarza mistrzostw świata dzisiaj znanych jako MotoGP. To zresztą właśnie te zawody były w 1949 roku pierwszą w historii rundą Grand Prix. W połowie lat 70-tych Grand Prix Wielkiej Brytanii przeniesiono jednak na tor Silverstone, ponieważ Wyspa Man dla zawodników mistrzostw świata była już po prostu zbyt niebezpieczna.
Nie są to puste słowa. Od 1907 roku podczas TT zginęło aż 266 uczestników. Niestety, mimo coraz wyższych standardów ogólnie pojętego bezpieczeństwa (nad którym czuwają m.in. trzy helikoptery medyczne) i rozwoju kasków czy kombinezonów, nie można powiedzieć, że dzisiaj na wyspie jest bezpieczniej. W ubiegłym roku podczas TT zginęło sześciu śmiałków, wyrównując niechlubny "rekord" pojedynczej edycji.
Mimo wszystko TT co roku przyciąga zawodników, sponsorów i tysiące kibiców, którzy zostawiają na wyspie miliony funtów. Nic więc dziwnego, że lokalne władze wspierają imprezę jak tylko mogą.
TT na wyspie Man trwa dwa tygodnie. Pierwszy upływa pod znakiem treningów i kwalifikacji, a drugi wyścigów. W tym roku wyścigi rozpoczną się już w sobotę, 3 czerwca, i zakończą w kolejną sobotę, 10 czerwca. To ukłon w stronę kibiców, którzy nie mogą spędzić na zawodach dwóch tygodni, ale teraz mogą także wpaść na dwa osobne weekendy wyścigowe.
TT to jednak nie do końca typowy format wyścigu znany z MotoGP czy chociażby innych ulicznych zmagań, jak North West 200. Zawodnicy nie startują bowiem razem i nie walczą ramię w ramię od pierwszych metrów, a ruszają w dziesięciosekundowych odstępach.
Biorąc pod uwagę fakt, że wyścig Superbike’ów to sześć okrążeń, czyli 360 km i prawie dwie godziny jazdy, takiej walki łokieć w łokieć i tak nie brakuje, bo stawka i tak dość szybko się miesza.
Czołowa dwudziestka każdej z klas, otrzymuje tzw. "rozstawienie", czyli wybiera sobie jeden z dwudziestu pierwszych numerów, który do tej pory oznaczał także kolejność na starcie.
Zawsze był to wybór bardzo strategiczny, bo np. legendarny John McGuinness lubi ruszać jako pierwszy, choć od kilku lat nie jest już najszybszy. Z kolei Peter Hickman, który dominuje w ostatnich latach, lubi startować z dziesiątką i systematycznie wyprzedzać większość z dziewięciu zawodników jadących przed nim.
W tym roku to się jednak zmieni, bowiem czołowa dwudziestka nie będzie już startować według wybranych przez siebie numerów i preferowanej kolejności, a według czasów z kwalifikacji, które w poprzednich latach były tak naprawdę tylko dodatkowym treningiem.
Formuła zawodów
Podczas TT zobaczymy po dwa wyścigi czterech klas "solo" i dwa wyścigi sidecarów. W tych ostatnich od lat tempo narzucają bracia Birchall, których od 2015 roku nie pokonał na tej trasie nikt inny - poza jedną awarią sprzętu w 2016 roku.
Nowością w tym sezonie będzie nie jeden, a aż dwa wyścigi klasy Superstock, która jest zdecydowanie najbardziej zacięta i wyrównana. Pierwszym wyścigiem będą w sobotę, 3 czerwca, zmagania "królewskiej" klasy Superbike.
W kolejną sobotę całą imprezę zakończy teoretycznie najbardziej prestiżowy wyścig Senior TT, który tak naprawdę jest drugim wyścigiem klasy Superbike, choć czasami niektórzy zawodnicy startują w nim na swoich Superstockach.
Poza zmaganiami litrów, czekają nas także po dwa wyścigi Supersportów i klasy Supertwin, w której można zobaczyć różne ciekawe wynalazki.
Tutaj robi się interesująco, bowiem większość zawodników nie ogranicza się do jednej klasy, tylko startuje np. we wszystkich czterech kategoriach solo, a do tego w każdej z nich na motocyklu innego producenta i w innych barwach.
Tak na przykład Peter Hickman w Superbike i Superstock pojedzie BMW M1000RR ekipy FHO, ale w Supersportach dosiądzie Triumpha, a w Supertwinie przesiada się w tym sezonie z włoskiego Patona na Yamahę… R7.
Wspomniałem już, że wyścig Superbike i Senior TT to sześć okrążeń. Klasa Superstock jedzie trzy kółka, podobnie jak sidecary i Supertwiny, z kolei Supersporty to cztery okrążenia.
Na wyspie Man nie mierzy się czasów okrążeń (pokonanie szybkiego kółka to ok. 17 minut), ale średnią prędkość na dystansie całego okrążenia. Absolutny rekord to 135 mil na godzinę, czyli 217 km/h.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że co dwa okrążenia trzeba zjechać do alei serwisowej na tankowanie i zmianę tylnego koła. W praktyce więc nigdy nie zaczyna się i nie kończy jednego kółka na "pełnej bombie".
Wielka Trójka
Przyjrzyjmy się faworytom. W ostatnich latach karty na wyspie Man rozdaje wielka trójka, czyli Peter Hickman, Michael Dunlop i Dean Harrison.
Hickman jest doskonale znany kibicom także z "tradycyjnych" wyścigów British Superbike czy FIM EWC, ale ma opinię przede wszystkim specjalisty od Tourist Trophy. W zeszłym roku wygrał cztery z sześciu wyścigów klas solo, podczas gdy niepokonany w Supersportach był dwukrotnie Dunlop, który w tej klasie jest rekordzistą z dziewięcioma wygranymi.
Tak jak Hickman rzadko schodzi z motocykla, tak Dunlop, poza TT, rzadko na niego wsiada i uważa siebie samego za ostatniego przedstawiciela "starej szkoły", specjalizującej się tylko w wyścigach na wyspie Man, pomiędzy którymi jak każdy z nas chodzi do "normalnej" pracy.
Dunlop nie pochodzi jednak z "normalnej" rodziny. Jego wujek, Joey, to absolutny rekordzista, który na swoim koncie ma aż 26 wygranych w wyścigach TT. Do rekordu wujka Michaelowi brakuje tylko pięciu zwycięstw. Teoretycznie Irlandczyk może więc wyrównać, a nawet poprawić ten rekord, już podczas tegorocznej edycji TT.
To jednak nie koniec rodzinnych wątków. Ojciec Michaela i brat Joeya, Robert, także triumfował w TT i to aż pięć razy. Na wyspie przez lata razem z Michaelem ścigał się również jego brat, William.
Niestety, wszyscy trzej zginęli tragicznie właśnie podczas wyścigów ulicznych. Joey 23 lata temu w Estonii. Robert podczas North West 200 w 2008 roku. Dziesięć lat później podczas zawodów pod Dublinem zginął William.
34-letni dziś Michael ani przez chwilę nie myślał jednak o tym, aby zrezygnować z wyścigów. Dunlopowie ulepieni są zresztą z innej gliny. Trzeci z braci, Daniel, nigdy nie ścigał się na motocyklach, ale także pała się ryzykowną profesją. Jako sierżant brytyjskiej piechoty służył m.in. w Afganistanie.
Michael Dunlop wygrywał w TT 21 razy na motocyklach sześciu różnych producentów. W tym sezonie w klasach Superbike i Superstock przesiada się na Hondę, w Supersportach wystartuje Yamahą R6, a w Supertwinach włoskim Patonem. Póki co był najszybszy w pierwszych kwalifikacjach... we wszystkich czterech klasach solo!
Michael nie będzie miał jednak łatwego zadania, bo podczas gdy on zmienia motocykl, Peter Hickman zna swoje BMW jak własną kieszeń. Co więcej, dosiada maszyny w najwyższej specyfikacji M, choć miał z nią ostatnio trochę przygód.
BMW M1000RR w standardzie jest wyposażone w karbonowe felgi. Kilka tygodni temu ekipa FHO postanowiła wycofać się po treningach z innego słynnego wyścigu ulicznego, North West 200.
Jego regulamin (na szczęście inny od regulaminu TT) zabrania bowiem używania karbonowych felg. Sęk w tym, że organizatorzy nie przewidzieli, że któryś z producentów może zastosować takie rozwiązanie w homologowanym na drogę motocyklu seryjnym.
Wyjście wydaje się oczywiste, prawda? Wystarczy założyć inne felgi. Niestety, kolejny punkt regulaminu North West 200 mówi o tym, że motocykle nie mogą być w żaden sposób modyfikowane względem seryjnej specyfikacji. W przypadku BMW w specyfikacji M te dwa przepisy wzajemnie się wykluczają, przez co zespół FHO znalazł się w sytuacji bez wyjścia i musiał wycofać z zawodów.
Hickman jest więc zdeterminowany, aby na wyspie Man odbić sobie niedawne niepowodzenie. Peter to specjalista od litrów (wygrał cztery z ostatnich sześciu wyścigów Superbike/Senior TT) i górskiej części toru na wyspie Man. Co prawda wystartuje także w Supertwinach i Supersportach, ale w tych ostatnich dosiada Triumpha, na którym z uwagi na jego wzrost jest mu zwyczajnie nieco za trudno nawiązać walkę o zwycięstwo.
Trzeci z wielkiej trójki to Dean Harrison, który od kilku lat zawsze jest w czołówce i ma na swoim koncie trzy zwycięstwa w TT. W 2019 roku triumfował w Senior TT, ale od tego czasu nie stał na najwyższym stopniu podium. W Superbike/Senior TT i Superstockach ponownie dosiądzie w tym roku Kawasaki. W Supersportach przesiada się jednak na R6-kę.
Co prawda Harrison wygrywał w TT trzy razy, Hickman dziewięć, a Michael Dunlop aż 21 razy, ale żaden z nich nie jest najbardziej utytułowanym zawodnikiem w stawce.
Ten zaszczyt należy do drugiego, za Joeyem Dunlopem - najbardziej utytułowanego zawodnika w historii - czyli Johna McGuinnessa. 51-letni, popularny "McPint" to prawdziwa ikona TT, a także twarz Hondy. Wygrywał w TT 23 razy. Na szczycie podium nie stał jednak od 2019 roku, kiedy triumfował w klasie Classic. W tym roku z pewnością także nie będzie rozdawał kart, ale będzie mógł liczyć na gorący doping.
Czy więc wielkiej trójce może zagrozić ktoś jeszcze? Absolutnie tak! Przede wszystkim warto mieć oko na podopiecznych Clive’a Padgettsa. Conor Cummins mieszka na wyspie Man, gdzie od kilku lat prowadzi własną kawiarnie.
Swoją przygodę z TT zaczynał jako zaledwie 20-latek, po tym jak skończył mu się budżet na starty w Yamaha R6 Cup. Dzisiaj, jak sam mówi, wyścigi na krótkich torach strasznie go nudzą. Od 2018 roku popularny "Conrod" nie schodzi z podium Superbike / Senior TT.
Równie szybki jest jego młody kolega z ekipy, Davey Todd, który na wyspie ściga się dopiero od trzech lat, ale rok temu stanął na podium w Superstockach.
Warto mieć także oko na Jamesa Hilliera na R1-ce, czy wracającego po pięcioletniej przerwie, dwukrotnego mistrza BSB, Australijczyka Josha Brooksa, który jest partnerem Hickmana w zespole FHO.
W wyścigach Superbike i Senior TT dobrze będzie wyglądać i przede wszystkim wysłuchiwać jeszcze jednego zawodnika. Z pewnością nie będzie on jednym z najszybszych, ale na pewno najgłośniejszych.
Weteran brytyjskich wyścigów, Michael Rutter, ponownie wystartuje bowiem Hondą RC213V-S. Tak, to replika motocykla MotoGP z 2013 roku, która startowała w królewskiej klasie w kategorii CRT.
Od motocykla Marca Marqueza różni się praktycznie tylko brakiem pneumatycznego rozrządu w silniku, brakiem karbonowych tarcz hamulcowych i większym zbiornikiem paliwa.
Kilka lat temu Honda wypuściła na rynek bardzo limitowaną edycję tego modelu, kosztującą ponad milion złotych. Co trzy tysiące kilometrów wymaga ona odbudowy silnika, która kosztuje bagatela, aż 200 tys. zł! To oznacza, że każde kółko Ruttera podczas TT to koszt ok. 5 tys. zł za sam silnik!
Wśród tegorocznych debiutantów znalazł się z kolei mistrz świata w wyścigach długodystansowych FIM EWC Francuz Matthieu Lagrive. Na torze zabraknie z kolei popularnego Lee Johnstona, który ledwie uszedł z życiem z groźnego wypadku podczas North West 200.
Wszystkie treningi, kwalifikacje i wyścigi tegorocznej edycji TT możecie oglądać na żywo i z odtworzenia, z angielskim komentarzem, na oficjalnej stronie zawodów. Dostęp do relacji wideo na 12 miesięcy to wydatek nieco ponad 120 zł.
Od przyszłego tygodnia, w każdy wtorek, będziecie mogli z kolei oglądać magazyny podsumowujące kolejne wyścigi na antenie Motowizji, dla której po raz kolejny będę miał przyjemność skomentowania najsłynniejszch ulicznych zmagań na świecie.
Oby poza najbardziej emocjonującymi były one w tym roku także najbezpieczniejszymi! Patrząc na pierwsze treningi już dzisiaj wygląda z kolei na to, ze mogą być jednymi z najszybszych w historii!
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeWitam w tym artykule są jakieś bzdury . W zeszłym roku nikt nie zginął zapomnieli wspomnieć o Gay Martin a co do prędkości to też piszą bzdury bo zostały przekroczone prędkości 322 km na godz
Odpowiedz