Indy GP - Podsumowanie
Valentino Rossi bije kolejne rekordy i nieuchronnie zbliża się ku szóstej koronie mistrza królewskiej klasy wygrywając deszczowy wyścig o Red Bull Indianapolis Grand Prix.
Pierwsza wizyta motocyklowych mistrzostw świata na legendarnym, amerykańskim torze była naprawdę wyjątkowa. Władze Indianapolis Motor Speedway zainwestowały ogromne pieniądze w promocję i nagłośnienie całego wydarzenia, a także w odpowiednie przygotowanie obiektu.
Przez ostatnich kilka lat IMS było co roku areną rozgrywania rundy Formuły 1, ale w tym sezonie to motocykle zastąpiły cztery koła i miały ścigać się dokładnie na tej samej, lekko zmodyfikowanej konfiguracji... ale w odwrotnym kierunku!
Już wiele miesięcy temu z ziemią zrównano całą pierwszą część okrążenia, a sekwencję zakrętów od linii start/meta do tylnej prostej wylano od nowa, zmieniając przy tym układ większości łuków tak, aby spełniały wymogi bezpieczeństwa FIM, a przy tym oferowały więcej możliwości wyprzedzania.
To był podstawowy błąd IMS. Asfalt w pierwszej połowie okrążenia miał tym sposobem zupełnie inną (mniejszą) przyczepność niż ten w drugiej połowie a do tego znacznie gorzej odprowadzał wodę. W treningach, zarówno na suchym jak i na mokrym torze, zawodnicy mieli problem z przystosowaniem się do nietypowych warunków, ale w piątek sytuację wykorzystał najszybszy w obu sesjach Anthony West. „W Australii często ścigałem się na torach, które w każdym zakręcie oferowały inną przyczepność, więc nie było to dla mnie problemem." - powiedział ekspert od jazdy po mokrym torze, który karierę zaczynał właśnie od wyścigów dirt-track.
W sobotę wszystko wróciło już jednak do normy. Zawodnicy wiedzieli doskonale w których miejscach muszą uważać, a suchy tor sprawił, że West także znalazł się na swoim standardowym, ostatnim miejscu w stawce. Niestety dzień później motocykliści znów musieli ścigać się w deszczu.
Tak samo jak w miesiąc wcześniej w czeskim Brnie, pogoda nie ułatwiła przygotowania ustawień motocykli. Wydawało się także, Michelin znów odzyskał formę, choć tak naprawdę po zawodach to Japończycy z Bridgestone przyznali, że mieli problemy z mokrym torem. Już za niecałe dwa tygodnie zapadnie najprawdopodobniej decyzja o wprowadzeniu jednego dostawcy opon w sezonie 2009.
Gentlemen, start your engines!
Tej komendy nie mogło zabraknąć na starcie wyścigu, który ostatecznie przerwany został przedwcześnie, po dwudziestu z dwudziestu ośmiu okrążeń, z powodu pogarszających się niebezpiecznie warunków pogodowych.
Nie ma nad czym dyskutować, przerwanie wyścigu było najlepszą możliwą decyzją i nie chodzi to wcale o deszcz, ale bardzo silny wiatr który po prostu uniemożliwiał dalszą jazdę! „Za każdym razem gdy zmieniałem bieg, odciążone na moment przednie koło tańczyło po asfalcie i przesuwało motocykl na wszystkie strony." - powiedział Stoner, a Rossi dodał: „Ewentualne rozegranie pozostałych okrążeń byłoby jak gra w rosyjską ruletkę." Prowadzący przez większość dystansu Hayden przyznał, że w końcówce bardziej niż na walce z Valentino koncentrował się na obserwowaniu pobocza i wpadających na tor śmieci, a najbardziej doświadczony w stawce, ścigający się w Grand Prix prawie od dwóch dekad Loris Capirossi wyjaśniał, że w niedzielę doświadczył najgorszych warunków atmosferycznych na torze w życiu. Wszyscy zawodnicy byli zgodni - dalsza jazda była niemożliwa.
Choć zwycięzcą Red Bull Indianapolis został Valentino Rossi, odnosząc swój czwarty triumf z rzędu i bijąc rekord ilości sukcesów w królewskiej klasie, to dla wielu głównym bohaterem całego weekendu był Nicky Hayden.
„Kentucky Kid" rozbawił dziennikarzy swoimi szczerymi i nietypowo otwartymi wypowiedziami już podczas czwartkowej konferencji prasowej. „Oczywiście choć wszyscy wiedzą gdzie będę jeździł za rok, chcę dokończyć ten sezon w barwach ekipy Repsol Honda." - wyjaśniał na kilka dni przed oficjalnym ogłoszeniem swojego przejścia do Ducati Marlboro. „Stanie się tak pod warunkiem, że nikt nie zamknie mi drzwi garażu przed nosem, choć tak naprawdę wiele osób z zespołu pewnie w ogóle nie zauważyłoby mojej nieobecności. Szczerze mówiąc nigdy nie byliśmy jednym zespołem i choć teraz pomiędzy mną a Danim jest fizyczna ściana z uwagi na jego przejście na opony Bridgestone, to taka niewidzialna ściana była pomiędzy nami od dawna."
Tuż przed niedzielnym wyścigiem Hayden przycisnął Michelin i zmusił firmę do udostępnienia bardziej miękkiej niż ta sugerowała, opony typu „wet". To właśnie dzięki niej „Kentucky Kid" mógł szybko wyskoczyć na czoło stawki, ale gdy w połowie wyścigu tor zaczął przesychać, Amerykanin zaczął zwalniać i kto wie, gdyby musiał przejechać pełny wyścig, może w ogóle nie stanąłby na podium. Z drugiej strony gdyby w połowie dystansu tor nie zaczął przesychać, Valentino być może nie dałby rady wyprzedzić zawodnika Respol Hondy. Tak czy inaczej na mecie Nicky, poruszający się po paddocku o kulach, przyznał: „To był wspaniały wynik choć póki co to najgorszy sezon w mojej karierze."
Tęgiej miny nie miał wspomniany Dani Pedrosa, który po ostatniej rundzie, Grand Prix San Marino, postanowił przeskoczyć z opon Michelin na Bridgestone. 22'letni Hiszpan został chyba po części ukarany przez los za swoją bardzo kontrowersyjną decyzję. Po piątkowych treningach zawodnik Repsol Honda znalazł się na ostatnim miejscu, a sam wyścig zakończył na dalekiej, ósmej pozycji. Nie pomogło mu także bardzo głośne wygwizdanie przez amerykańskich fanów na paddocku w czwartek rano. Pedrosa miał, tak jak wszyscy inni zawodnicy MotoGP, pojawić się później na scenie i odpowiadać na pytania fanów, ale po pierwszym kontakcie z kibicami z Indianapolis natychmiast zmienił plany, a wygwizdany został następnie także na starcie.
Choć gwizdy w kierunku Hiszpana wyraźnie bawiły przed wyścigiem Caseya Stonera (być może dlatego, że on sam został wygwizdany na Donington Park), Australijczyk także nie miał przez weekend zbyt wielu powodów do radości. Po piątkowym upadku na mokrym torze 22'latek przyznał, że stracił trochę pewności siebie w takich warunkach, w sobotę kontuzja nadgarstka bardzo utrudniła mu jazdę, a w niedzielę szansę na dobry wynik, podobnie jak wielu zawodnikom Bridgestone, odebrały problemy z tylną oponą wywołane w tym przypadku zbyt agresywną pracą silnika. Nikt, nawet on sam, nie łudzi się, że Casey obroni w tym sezonie mistrzowski tytuł. Jeśli korona faktycznie trafi w ręce Rossiego już w Japonii, Australijczyk być może opuści nawet trzy ostatnie wyścigi sezonu i zdecyduje się na zoperowanie kontuzjowanego nadgarstka, bowiem czeka go tej zimy długa rehabilitacja kości, która tak naprawdę nigdy nie zrosła się od 2003 roku.
Przyszłoroczne składy
Kolejne plotki na temat zespołowych roszad stają się faktem. Po wyścigu Ducati potwierdziło podpisanie kontraktu z Haydenem, a jeszcze przed weekendem Kawasaki z Melandrim (mówi się, że niedawno testował ZX-RR w Japonii). Wiadomo już także, że Toni Elias dołączy najprawdopodobniej do ekipy Gresini Honda, a do Alice Ducati trafią Niccolo Canepa i Mika Kallio. Do Grand Prix powróci nie tylko Sete Gibernau (Ducati Onde 2000), ale podobno także Carlos Checa (Kawasaki Aspar).
Piętnasta z osiemnastu rund tegorocznych mistrzostw świata, Grand Prix Japonii, już za niecałe dwa tygodnie na torze Motegi. Na relacje na strony portalu Ścigacz.pl zapraszamy już dziś i jednocześnie przypominamy, że już w ten weekend wyścigi WSB na torze Vallelunga oraz Puchar Europy w Poznaniu!
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze