Husqvarna Enduro 2017 - pierwsze wra¿enia prosto ze Szwecji
O endurowej gamie Husqvarny prosto ze Szwecji. Dokładnie po całym dniu jazdy w piachu.
Husqvarna na miejsce międzynarodowej premiery endurowych modeli 2017 wybrała szwedzką miejscowość Huskvarna. Dokładnie tą samą, w której w 1903 roku powstał pierwszy motocyklu szwedzkiej marki. Dużą częścią prezentacji poświęcono historii marki, jej korzeniom, nakierowaniu na innowacyjność (bez względu na ewentualne skutki), ale także problemom na przestrzeni dziejów. Bo sama Husqvarna ma ponad 300 lat i wywodzi się z przemysłu zbrojeniowego. Nawet jeśli motocykle Husqvarny są dziś dużo bardziej austriackie niż szwedzkie, to podoba mi się fakt, że wspomina się tradycję i sami Szwedzi z Husky zajmującej się piłami motorowymi (nadal w fabryce, która 300 lat temu produkowała broń) w stronę Austriaków patrzą raczej ciepło.
Wracając do konkretów: nowe endurowe Husqvarny dzielą platformę z zaprezentowanymi niedawno endurówkami KTM-a. Różnic jest sporo. Husky posiadają kompozytową ramę pomocniczą, dedykowany wahacz, amortyzator WP mocowany systemem dźwigniowym i bogate wyposażenie. W standardzie dostaniecie chociażby kontrolę trakcji ze zmiennymi mapami zapłonu, osłony ramy, listki i płytę pod silnik.
Próba przygotowana dla międzynarodowego towarzystwa (od Kanady po Australię) była wymagająca przede wszystkim z perspektywy kondycji kierującego. Długie, piaskowe proste pełne ogromnych dziur, miękkie podłoże w lesie poprzecinane koleinami, krótka sekcja extreme i piaskowy tor motocrossowy. W tych warunkach osobiście najbardziej, ku mojemu zdziwieniu, podobały mi się duże czterosuwy, z FE450 na czele. Standardowa mapa zapłonu, włączona kontrola trakcji i konieczność korzystania z może dwóch biegów. To jest to!
Czy jednak różnice względem KTM-a są na tyle duże by mówić o zupełnie innych motocyklach? Na to bardzo ważne pytanie odpowiemy w pełnym raporcie z jazdy, który pojawi się na stronach Ścigacz.pl już w przyszłym tygodniu.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze