Husqvarna Devil S Concept. Motocykl przysz³o¶ci Haochena Wei
Próby połączenia zalet motocykli i samochodów w jednym pojeździe trwają od dekad, ale koncepcja chińskiego projektanta znacznie różni się od innych pomysłów. Przede wszystkim wciąż przypomina motocykl i nie ma… dachu. Dlaczego wspominam o tym szczególe?
Kiedy 22 lata temu na rynku pojawiło się BMW C1, to wydawało się, że wreszcie udało się znaleźć platformę, która połączy zalety dwóch i czterech kół. Nie dosłownie, bo BMW C1 wciąż był po prostu skuterem o skromnej mocy 15 lub 18 koni mechanicznych - co było uzależnione od wersji silnika. To co decydowało o wyjątkowości tego pojazdu, widać było na pierwszy rzut oka. BMW C1 miał kompletny dach i szeroką przednia szybę, na której nie zabrakło nawet wycieraczki i spryskiwacza.
Tego typu konstrukcja, obejmująca również strefy zgniotu oraz pasy bezpieczeństwa oznaczała, że kierowca BMW C1 nie musiał zakładać kasku i rzeczywiście był dość skutecznie chroniony nie tylko przed kaprysami pogody. Tego przywileju nie miał co prawda pasażer, siedzący z tyłu poza kabiną pilota, ale to szczegół.
Jak upadł BMW C1?
Jak na dość karkołomny projekt, C1 był jednak dość przyjemny dla oka i rzeczywiście mógł stać się ambasadorem nowej rodziny pojazdów. Tak się nie stało. Dlaczego?
Powodów było wiele. Co prawda sprzedano ponad 12 tysięcy egzemplarzy zadaszonego skutera BMW, ale po zaledwie trzech latach do premiery produkcja została zakończona. Gwoździem do trumny nietypowego pojazdu była wysoka cena, duża waga i kiepskie osiągi, związane z niekorzystną relacją masy do mocy. C1 jeździł jak taczka i właściwie nie wiadomo, do kogo był skierowany.
Mimo wszystko BMW odniosło połowiczny sukces, bo przecież rzeczywiście przeniosło wizję zadaszonego motocykla z desek kreślarskich na asfaltową drogę. Niemiecki koncern udowodnił, że to możliwe i zanim C1 przeszedł do lamusa, zdążył nawet zyskać konkurenta w postaci francuskiego Fulltime’a - zbliżonej konstrukcji ,wyprodukowanej przez Renault, a w zasadzie przez włoska markę Adiva znajdująca się w portfolio Benelli.
Francuzi popełnili ten sam błąd, co Niemcy
Wstawili w ramę Fulltime’a słaby silnik i zażyczyli sobie za słaby skuter tyle pieniędzy, ile kosztował nowy samochód. Główna różnica pomiędzy C1 a Fulltime polegała na tym, że dach tego ostatniego można było ściągnąć. To mu w sprzedaży nie pomogło. Zadaszony skuter Renault skończył tak samo, jak jego niemiecki prekursor.
Po co w ogóle ten wykład z historii? Niemcy i Francuzi ponieśli porażkę, ale przecież idea jest wciąż żywa. Może rozwiązaniem jest konstrukcja pośrednia?
Być może podobne rozważania zainspirowały Haochena Wei do stworzenia nowego rodzaju motocykla, który stanowiłby pomost pomiędzy światem samochodów, a społecznością motocyklową, oferując bezpieczeństwo bez utraty swobody odczuwania wrażeń z jazdy na motocyklu.
Przypominający samochód dwukołowiec, nazwany Husqvarna Devil S Concept, ma połączyć to, co najlepsze z obu światów. Jest bezpieczny, dziki i wystarczająco stylowy, aby pasował do mody młodych ludzi.
Jak rozwinie się mobilność?
Haochen Wei ma obszerne portfolio prac, poczynając od koncepcji Rolls-Royce Erebusa, po wnętrze pickupa Lexusa. Projekty chińskiego projektanta łączy futurystyczny sznyt i luksusowy high-tech. Motocykl projektu Wei nie odbiega od tego stylu.
Wei zaczął od wyobrażenia sobie, jak w najbliższych latach rozwinie się mobilność. To doprowadziło go do zmiany kształtu motocykla tak, aby pasażer siedział wewnątrz czegoś w rodzaju kokonu ze skrzydłami, a w zasadzie drzwiami, które otwierają się jak w Lamborghini. Kiedy drzwi są uniesione, motocykl wygląda, jakby miał się zaraz unieść w powietrze. Ten projekt z pewnością przyciąga wzrok.
Kabina posiada wnętrze, inspirowane czterokołową motoryzacją z czerwonymi diodami LED i pasami bezpieczeństwa. Ponadto po obu stronach kabiny znajdują się panele, na których wyświetlane są dane telemetryczne i informacje dotyczące jazdy: prędkość, procentowa zawartość baterii, GPS, Bluetooth i łączność internetowa.
Aerodynamiczne nadwozie pojazdu zostało stworzone, aby zapewnić nie tylko prędkość na prostych, długich odcinkach, ale aby sprawdziło się w także w trudniejszych warunkach miejskich. Chodzi głównie o poprawę bezpieczeństwa kierowcy. Ponieważ pozycja siedząca jest zabezpieczona przez lekką, ale wytrzymałą konstrukcję motocykla, kierowca siedzi dość nisko. Kabina ma spełniać rolę klatki bezpieczeństwa.
To piękny i bezsensowny projekt?
Projekt Wei to oczywiście tylko ładne rendery i nic więcej, więc nie powinniśmy być zbyt dociekliwi, ale trudno nie pomyśleć o kilku minusach prezentowanego rozwiązania. Skoro boczne panele są nieruchome, to zamknięta ze wszystkich stron, ale otwarta z góry, kabina jest w zasadzie beczką na wodę. Pozostaje jeszcze problem wysiadania.
Jeśli nogi pasażera znajdują się wewnątrz pojazdu, którego burty uniemożliwiają podparcie, Husqvarna Devil S Concept musi posiadać rozwiązanie, oparte na mechanizmie samopoziomującym. Na przykład podobnym do patentu, który zobaczyliśmy kilka lat temu, jako system Riding Assist w motocyklu Hondy. Ale mechanizm żyroskopowy zapobiegający upadkowi to jedno. Druga sprawa to możliwość kierowania Devil S. Zauważyliście jakąś kierownicę? Bo ja nie.
Zdaje się, że Husqvarna Devil S Concept ma samodzielnie zajmować się jazdą i dotarciem do celu, sprowadzając motocyklistę do roli biernego obserwatora widoków za oknem. Nie tego oczekujemy od motocykla przyszłości.
BMW C1 wiecznie żywy
To już chyba wolałbym starożytny, zadaszony skuter C1 od BMW. Swoją drogą, to wcale nie jest zamknięty rozdział historii. W ujawnionym jakiś czas temu wniosku patentowym BMW umieszczono maszynę o podobnej konstrukcji, zbudowaną na bazie elektrycznego skutera C-Evolution.
Priorytetem ma być, a jakże, bezpieczeństwo kierowcy - chroniąca go klatka ma precyzyjnie obliczone strefy zgniotu. Ponownie pojawią się wielopunktowe pasy bezpieczeństwa oraz poduszka powietrzna. Konstrukcja dachu ma być wykonana z aluminium i karbonu, a także łatwo zdejmowana po odkręceniu kilku śrub.
Wniosek patentowy na zadaszony skuter, złożony przez BMW już w 2018 roku, został ujawniony dopiero pod koniec 2020 roku. To może oznaczać, że prace nad następcą C1 są obecnie na wysokim poziomie zaawansowania. Jak wysokim? Bez wątpienia nieporównanie wyższym niż mało realna wizja chińskiego designera.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze