Husaberg TE 250 2011 - Mr. Fantastic
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 Następna strona »
Jako wielki fan motocykli, które w sposób naturalny spalają olej z paliwem, byłem niezdrowo podniecony pierwszymi zdjęciami dwusuwowych Husabergów. Potem nastąpiła faza zwątpienia w istnienie tych sprzętów, którą na szczęście rozwiał oficjalny filmik. Patrząc na to, do jakiej perfekcji doprowadzono Husabergowe czterosuwy, wiedziałem, że do gry wkracza groźny zawodnik.
Jednostka napędowa
TE 250 nie różni się tak bardzo od swojej konkurencji, jak można było się spodziewać patrząc po wcześniejszych modelach tej marki. W samej konstrukcji nie odnajdziemy rewolucji, ale Husaberg posiada kilka rozwiązań, które wysuwają go na czoło stawki. Jak mówią sami twórcy, są to motocykle nie od inżynierów dla użytkowników, ale od użytkowników dla użytkowników. Szwedzi zagospodarowali każdy zakamarek konstrukcji, zwiększając tym samym pojemność zbiornika paliwa do 11. litrów, przy zachowaniu płaskiej kanapy.
Miłym akcentem jest seryjnie montowana płyta pod silnik. Jeżeli jesteśmy przy silniku to nie mamy tu autorskiej produkcji. Szwedzi posłużyli się doskonale znaną, jednocylindrową, chłodzoną cieczą jednostką napędową KTMa o pojemności 249ccm. Co ważne, seryjnie wyposażoną w elektryczny rozrusznik. Magiczny guzik nie za każdym razem od razu odpala maszynę, ale ostatecznie sprawi, że zapomnicie o czymś takim jak kickstarter. Uwagę zwraca fakt, jak żywy jest ten silnik - momentalnie wkręca się na obroty, mimo że nie trzeba go mocno kręcić, aby sprawnie się poruszać. Sposób oddawania mocy możne ustawić za pomocą sprężyn sterujących zaworem wydechowym lub zmieniając mapę zapłonu przyciskiem z kierownicy. Muszę przyznać, że zmiany nie zawsze są odczuwalne. Na pochwałę zasługuje 6. biegowa skrzynia biegów współpracująca z hydraulicznym sprzęgłem Brembo. Jedyną rzeczą jaką można jej zarzucić to ciężko wskakujący luz na postoju.
Prowadzenie
Dobry silnik byłby niczym bez równie dobrego zawieszenia, a właśnie takie znajdziemy w nowych Husabergach. Za prowadzenie odpowiada zupełnie nowy 48. milimetrowy widelec z przodu i tradycyjnie z tyłu amortyzator WP z systemem PDS. Dość twarde nastawy od razu zdradzają, że jest to wyczynowa maszyna. Mimo mojej wagi powyżej 85 kilogramów, seryjne ustawienie spisywało się świetnie i nie myślałem ani przez chwilę o żadnych zmianach. Po całym dniu jazdy po stromych podjazdach, kamienistych zjazdach, łąkach i leśnych duktach moje ręce nadal były sprawne.
Wyjeżdżam z kamienistego podwórka, kierując się na trawiastą prostą z lekkim lewym zakrętem. Motocykl jęczy na wysokich obrotach, zamykam 4. bieg. Atakuję najazd pod górę, kilka zakrętów na łące. Motocykl prowadzi się rewelacyjnie, uśmiech nie schodzi z mojej twarzy, kiedy wychodzę z zakrętu i na pełnym gazie wrzucam kolejny bieg. Przeskok przez błotnistą przeprawę i ogień na kamienisty podjazd. Czuć lekkość z jaką dwusuw pokonuje śliskie kamienie. W połowie podjazdu zaczyna robić się ciekawiej. Ktoś zalega na poboczu, ale TE 250 nie przestaje jechać. Na ten jednoślad nie ma mocnych. Na szczycie obracam się i zerkam w dół. Ale to było dobre.
Sumując…
Nie jest istotne czy powoli wspinamy się kamienistym podjazdem czy rozwijamy prędkość, jakiej nie przewiduje polski kodeks drogowy na leśnej szutrówce. We wszystkim tym Husaberg TE 250 czuje się doskonale. Czy lepiej niż KTM EXC 250, jego naturalny konkurent? To sprzęt skierowany do nieco innej klienteli. Husaberg teoretycznie jest o krok przed KTMem, ale tylko jeśli będziemy rozpatrywać obie marki w kategoriach wyczynowego sportu. W innym przypadku tańszy KTM może być lepszym rozwiązaniem, zwłaszcza, że różnice technologiczne nie są tak duże, jak w przypadku modeli czterosuwowych.
Foto: Husaberg
|
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 Następna strona »
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzee tam, przeciez to tylko bardziej dopasiony ktm... bez sensu
OdpowiedzSkoro jest lepszy niz KTM (raczej jest) to mamy najlepsze moto pod słońcem. Husabergi ostatnio wpadają mi w oko. Ale cena- straszna rzecz!
Odpowiedz