Husaberg FS 570 2010 - (nie)wyczynowe supermoto
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 5 Następna strona »
Wiem, wiem - przed chwilą sobie zaprzeczyłem, ale ja naprawdę nie lubię motocykli, które mają spełniać więcej, niż jedną funkcję. Bardziej nie lubię tylko wszystkiego z udziałem Małgorzaty Foremniak i ludzi oglądających Małgorzatę Foremniak. W jaki więc sposób mam obiektywnie ocenić miejskie supermoto zbudowane na bazie wyczynowej endurówki? Husaberg tradycje związane z motocyklami na karykaturalnie małych kołach ma spore. Jako jedni z pierwszych oferowali seryjne maszyny supermoto, a jeśli już mamy w naszym kraju spotkać Husaberga, to pewnikiem będzie to właśnie supermoto. Po krótkiej przerwie Szwedzi wracają z nowiutkim modelem. FS 570 posiada praktycznie wszystkie podzespoły modelu FE. Silnik, rama, kierownica, siedzenie, podnóżki. Zmiany dopadły hamulce, koła i zestrojenie motocykla. Sprzęt siedzi dużo bardziej przy ziemi, w główniej mierze dzięki 17" obręczom marki SAXESS. Co ciekawe, opony są bezdętkowe. Takie rozwiązanie jest rzadko spotykane w tego typu motocykla. Wyjaśniono je chęcią ... zmniejszenia masy nieresorowanej i redukcji efektu żyroskopowego kół. Husabergowe podejście do tego zagadnienia jest wręcz chorobliwe. Tak czy inaczej, ciężkiej dętce powiedziano „dziękujemy". Przednie zawieszenie WP (w systemie Closed-Cartridge) w modelu FS ma mniejszy skok, zostało także usztywnione. Widelec przymocowano do ramy nowymi półkami (Triple Clamp, takie jak w nowych KTMach), które ponoć nie tylko dobrze wyglądają, ale także są dużo sztywniejsze, niż poprzednie. Wizualnie sprzęt różni się kolorem, supermoto otrzymało ładne, biało-żółte plastiki, oraz obcięty przednim błotnik. Kopniak w twarz Pozycja za kierownicą jest wygodna. Siedzi się wysoko, z wyprostowanymi plecami. Kierownica została zamieszczona na dobrej wysokości i nawet wyżsi szoferzy nie będą czuli się jak na pocket biku. Silnik pochodzi wprost z FE 570, co znaczy że możemy liczyć na zcentralizowanie mas. Jednocylindrowiec odpala za pierwszym zakręceniem rozrusznika. Na jałowym biegu i niskich obrotach jest cichy. Wrzucam jedynkę i atakuję krótką asfaltową pętlę o mocno górskiej charakterystyce. Długie, szerokie zakręty, podjazdy, zjazdy, dobra przyczepność, ale też dziury i brud na asfalcie. Warunki, jakie można spotkać na drogach publicznych. Powoli otwieram przepustnicę, motocykl płynnie przyspiesza. Kilka łuków potrzebuję na oswojenie się z FSem. Na następnym okrążeniu odkręcam mocniej i dostaję... kopa w klatę. Nie dziewczęce muśnięcie po pysku. To seria a'la Tomasz Adamek, tylko na gołe pięści, bez arbitra. FS 570 przyspiesza rewelacyjnie. Stosunek mocy do masy (z nieoficjalnych informacji około 70KM przy 117kg wagi) wsparty typową dla jednocylindrowców ostrą charakterystyką daje imponujące efekty. Na każdym biegu, w każdej sytuacji, Husaberg kopie mnie po tyłku. I zdaję sobie sprawę, że przeciętne wyczynowe supermoto, choćby taka Husqvarna SMR 450 RR. będzie jechała lepiej i szybciej. FSa rozpatrujemy jednak w kategoriach miejskiego motocykla szosowego, a to przecież inna bajka. Na dłuższej prostej przełamanej lekkim lewym łukiem przekraczam 140km/h. Prosta kończy się ponad 90° zakrętem w prawo. Pewnie, ale nie przesadnie, wciskam klamkę hamulca. Przednim spowalniaczem jest osprzęt marki Magura. Czterotłoczkowy radialnie mocowany zacisk wraz z radialną pompą, oraz 320mm tarcza. Jednoślad lekko nurkuje przodem, unosi tylne koło i praktycznie zatrzymuje się do zera. Nad tym elementem muszę jeszcze popracować. Nie tak pięknie, jakby się wydawało Po zjeździe z górskiej pętli okazuje się, że jeździłem na programowym ustawieniu „Performance". Na kolejną rundę wybieram „Soft". Wyczuwalne różnice? Są, ale nawet w najspokojniejszej wersji Husaberg jest ostry i pyskaty. Jego wredne podejście do kierowcy koliduje trochę z płynnym prowadzeniem. Z motocyklem można zrobić wszystko - przerzucić z zakrętu w zakręt na za niskim biegu, wpaść za szybko w łuk. W każdym wypadku będzie zachowywał się neutralnie. Opony zapewniają trakcję nawet przy temperaturach bliskich zeru stopni. Tylko jak taki sprzęt użytkować w mieście? Zwiewna stylistyka jest przykrywką awanturniczo-sportowego ducha. Tym motocyklem ciężko jeździć powoli. Hamulce mają wyraźny punkt działania i dają się dobrze dozować. Mimo to, są piekielnie ostre i łatwo przesadzić. Silnik ciągnie do przodu od najniższych obrotów, ale spróbujcie zredukować o jeden bieg za nisko - koło dosłownie staje w miejscu i trzeba ratować się sprzęgłem. W sprzęcie nie ma najmniejszego schowka, ani nawet możliwości przewiezienia pasażera. Choć w sumie kto o zdrowych zmysłach wsiadł by na tak twarde siedzenie? Husaberg FS 570 to sprzęt bezkompromisowy. To wyścigówka w homologowanej skórze. Trochę bezsensowna, niefunkcjonalna i agresywna wyścigówka. Za cenę dwóch małych felg i kawałka dziwnie poukładanego żelaza można spokojnie kupić czterocylindrowego przecinaka klasy średniej. Tylko czy ten japoński przecinak będzie choć w połowie tak charakterny jak FS? Czy będzie dawał choć połowę tych możliwości prowadzenia? Czy choć przez chwilę da tyle emocji co FS? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami.
| | ||||||||||||||||
|
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 5 Następna strona »
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze