Honda XL1000 Varadero - turystyczny gigant
Komfort przez duże K. Dystanse, które pokonane w przypadku innych motocykli zmuszają do hospitalizacji, Varadero pokonuje jednym tchem „Viadro" to sprzęt, którego nie trzeba przedstawiać. Na rynku obecny od 10 lat. Wciąż ma liczne grono entuzjastów, mimo, że konkurencja, zwłaszcza ta z Monachium, w turystycznej klasie XXL od pewnego czasu dzieli i rządzi. Varadero jest określane jakże kontrowersyjną nazwą „turystycznego enduro". Powstałe w roku 1999 miało być następcą Afryki Twin, jednak na próżno szukać w nim cech typowo off-roadowych. Okazało się, że Varadero doskonale radzi sobie w dalekich podróżach, głównie za sprawą komfortu, jaki oferuje. W tym przypadku offroad powinien się ograniczać do szutrowych ścieżek pokonywanych na przemian z autostradami. Dlaczego gigant? XL1000 swoimi gabarytami może onieśmielać. Motocykle takie jak ten są zwykle złudne. Wyglądają na ciężkie, ale zwykle okazują się bajecznie łatwe w prowadzeniu. Mają wyglądające na wygodne siedzenia, które okazują się średniowieczną torturą na długich dystansach. Mają też ogromne zbiorniki paliwa, ale kiepski zasięg. Z Viadrem jest inaczej. Wygląda na ciężkie i jest. Kanapa sprawia wrażenie fotela domowego i tak się sprawuje, a sporych rozmiarów zbiornik paliwa umożliwia międzykontynentalne dystanse. Czy to jednak jest recepta na chwycenie duszy klienta? Od strony wizualnej Honda jest całkowicie pozbawiona jakichkolwiek stylistycznych fajerwerków. Projektantem musiał być raczej spokojny ojciec i mąż, niż fanatyczny ekstremista. Jedynie przednia lampa może dawać namiastkę agresywności i to chyba tylko dlatego, że wygląda jak żywcem wzięta z CBR900RR. I na tym się kończą stylistyczne pozytywy. Nie oznacza to, że Varadero to powód do wstydu i musisz je parkować 20 m od maszyn Twoich kumpli. BMW R1200GS jest znacznie, znacznie brzydsze, a na brak popularności nie narzeka. Centralna sekcja motocykla „zajmuje" tu najwięcej miejsca. Owiewki okalają chłodnice, które są umiejscowione dokładnie tak, jak w dawcy silnika - Hondzie VTR1000. Estetykę psują osłony dłoni przy kierownicy, przypominające uszy dorodnego hipopotama. Zestaw wskaźników daleki jest od nowoczesności, ale trzeba przyznać, że dobrze spełnia swoje podstawowe zadanie. Honda dobrze prezentuje się z zestawem kufrów. Aby je posiadać, trzeba z kieszeni wysupłać pokaźną sumkę. O wyglądzie Hondy Varadero nie da się pisać w sposób wyniosły i ekscytujący, ponieważ nie uwalnia ona odpowiednich bodźców. Nie można się też specjalnie do niczego przyczepić. Varadero to poprawny, turystyczny kolos, który zainteresowanie wzbudza swoimi gabarytami, ale niczym poza tym. VTR na spokojnie Jak wspomniałem już wcześniej, Varadero otrzymała jednostkę napędową od sportowej VTR. Może to zwiastować emocje, jednak tutaj serducho zostało nieco ugładzone. Nie zapomniano też o dobrych manierach. Podczas, gdy VTR poniżej 3000 obr/min szarpała, jak wilk na smyczy, Viadro toczy się spokojnie, bez nerwowych wzdrygów. 95 KM, które XL1000 osiąga przy 7500 obr/min, oraz 99 Nm momentu obrotowego przy 6000 obr/min to dobry wynik. Praca silnika jest miękka, przewidywalna i pozbawiona wibracji, co czyni ten motocykl idealnym kompanem do dalekiej turystyki. W przeciwieństwie do VTR-y, skrzynia ma pięć, nie sześć biegów (w pierwszej odsłonie). Hondy przyzwyczaiły nas do płynnej i precyzyjnej zmiany przełożeń. Varadero nieco odbiega od tego przekonania, ale nie ma powodów do narzekań. Honda Varadero musiała się zmagać z opinią, że jest zbyt łagodna i brak jej drapieżności. Nie jestem do końca pewien, czy w takim motocyklu potrzebne jest wyrywanie rąk ze stawów przy każdym przekręceniu manetki gazu. Jeżeli tego chcesz, warto rozejrzeć się za innym motocyklem. Elastyczny silnik, pozwalający na płynną i dynamiczną jazdę bez ciągłego wachlowania prawą stopą przy dźwigni zmiany biegów. Oto pakiet, który oferuje XL1000 Varadero. Bujamy się - czyli podwozie Mówi się, że jeżeli mieszkasz w Polsce i do stanu agonalnego doprowadza cię stan znajdujących się tu nawierzchni, kup Varadero. W tym stwierdzeniu jest sporo prawdy. Zawieszenia są nastawione zdecydowanie na komfort. W skład przedniego zawieszenia wchodzą rury teleskopowe o średnicy 43 mm i skoku 155 mm, niestety bez możliwości regulacji. Z tyłu znajduje się amortyzator Pro-Link, w którym przewidziano regulację napięcia wstępnego i tłumienia odbicia. Generalnie zawieszenie świetnie radzi sobie z wybieraniem nierówności, jednak kiedy wjedziemy albo na ekstremalnie dziurawą drogą lub leśną ścieżkę, nie spodziewajmy się jazdy, jak „po jedwabiu". Niektórzy zarzucają XL zbyt miękki widelec, ale powtarzam jeszcze raz: to nie jest torowa wyścigówka. Tu ma być wygodnie i miękko. Hamulce to zdecydowany pozytyw. Z przodu trzytłoczkowe zaciski wpijają się w dwie tarcze o średnicu 298 mm, z tyłu robi to taki sam zacisk na tarczy o średnicy 258mm. Ale nie to jest najważniejsze. W Varadero zastosowano kombinowany układ hamulcowy. W praktyce oznacza to, że niezależnie który hamulec będzie użyty, zadziałają obydwa. Co to daje? Przede wszystkim większe bezpieczeństwo, ale też powoduje, że w razie potrzeby nagłego wytracenia prędkości, nurkowanie przodu motocykla jest ograniczone. Dodatkowo ułatwia to kierowcy manewrowanie przy niewielkich prędkościach. Za sterami ... jest wyjątkowo wygodnie. Jednak aby się tam znaleźć, należy wysoko przerzucić nogę nad siodłem, które umieszczone zostało na wysokości 845mm (w późniejszych modelach regulowane), dla wysokich inaczej może stanowić poważny problem. To Honda, więc musi być funkcjonalnie. Kiedy już znajdziesz się za kierownicą, potwierdzisz to zdanie. Wszystkie przełączniki (które notabene pamiętają czasy starego Nighthawka) znajdują się w odpowiednich miejscach i nie trzeba ich szukać. Zegary, które też nie grzeszą nowoczesnością, są do bólu czytelne i funkcjonalne. Bardzo funkcjonalne są też akcesoryjne elementy, takie jak topcase, kufry boczne, podgrzewane manetki czy centralna podstawka (dlaczego nie jest montowana fabrycznie?). Problem pojawia się w momencie, kiedy trzeba za to wszystko zapłacić. Za cenę wyżej wymienionego zestawu można nabyć używanego Transalpa. Ci, dla których to nie będzie problem, zrobią z Varadera turystycznego wielbłąda, połykającego kolejne kilometry w ogromnych ilościach. Jest tu kilka elementów, które budzą pewne wątpliwości, jednak złożywszy je w całość, przyczyniają się do drastycznej poprawy komfortu i funkcjonalności. Na przykład ochraniacze dłoni wielkości paletki pingpongowej, czy szyba, która wygląda, jakby kiepsko chroniła przed wiatrem. W rzeczywistości, właśnie dzięki temu można ubrać się w lekką kurtkę i letnie rękawice nawet w chłodniejszy dzień. Punkt dla Hondy za praktyczność. Wysoki zbiornik paliwa daje wrażenie siedzenia w motocyklu. Kierownica, może niezbyt piękna z pozycji jeźdźca, jest wygodna i zapewnia wyprostowana i odprężoną pozycję. Lusterka są kolejnym dowodem na to, że przestarzały wygląd nie zawsze musi oznaczać spadek użyteczności. Widać w nich całkiem sporo, a obraz nie będzie zmącony wibracjami. W drogę! Varadero nie jest najlepszym motocyklem do miasta, głównie za sprawą swoich gabarytów. Przedzieranie się pomiędzy samochodami w korku jest mocno utrudnione przez szeroką kierownicę i odstające ochraniacze dłoni. Jeżeli jednak tą czynność w jakiś sposób jesteś sobie w stanie odpuścić, Viadro da radę. Silnik pozwala na sprawne poruszanie się po ulicach, a zawieszenie doskonale daje sobie radę z dziurami i nierównościami, które stanowią nieodłączną część polskich nawierzchni. Nie do tego jednak XL1000 został stworzony. Czas objuczyć sprzęt ekwipunkiem i uderzyć w długą. Praktycznie wszystko w tym motocyklu przemawia na korzyść dalekich podróży. Na autostradzie XL jest stabilny, nawet przy wyższych prędkościach. Szyba doskonale radzi sobie z napierającym wiatrem i wszelkimi robalami. Kiedy jedziesz z pełnym zestawem kufrów i pasażerem, a na prędkościomierzu ukazują się liczby 160,170,180, zaczyna się robić nie ciekawie. Pojawia się wężykowanie, które skłania do odpuszczenia gazu. Wzmocniona rama zastosowana w modelu z roku 2003 doku, nieco niweluje ten problem. Bez pełnego rynsztunku można się rozbujać do 210-220 km/h. VTR-owski silnik zapewnia zadowalającą dynamikę i elastyczność. W 2003 roku powrócono do oryginalnej liczny sześciu biegów, co prawdę mówiąc, było dobrym posunięciem. Ten zabieg pozwolił zmniejszyć spalanie w trasie, które w przypadku egzemplarza zasilanego wtryskiem paliwa waha się w granicach 5-6 litra na 100km. Oczywiście jak odkręcisz to Viadro łyknie i dyszkę. Warto wspomnieć o zbiorniku paliwa o pojemności 25l, który jak zapewnia producent daje teoretyczny zasięg 431 km między tankowaniami. Całkiem sporo. Kanapa jest, jak przystało na rasowego turystyka, duża i wygodna. Nawet międzykontynentalny przebieg nie spowoduje, że pewnym częściom ciała trzeba będzie zafundować okład z rumianku. | |
Komentarze 13
Pokaż wszystkie komentarzeWitam wiaderko xl1000 rocznik 1999r na liczniku 70 tysia km mam go 3 sezony, zrobiłem około 20tysia km. + wygoda luksus podróżowanie, wypad jednodniowy nad morze a dla mnie to 400km czysta ...
OdpowiedzDrugi sezon z Varadero 1000 z 99. Licznikowo teraz prawie 70tyś ile naprawdę tego nie wie nikt. Łącznie na nim zrobiłem około 12tyś jest to motocykl, który spełnia moje wszystkie oczekiwania. ...
OdpowiedzDrugi sezon z Varadero 1000 z 99. Licznikowo teraz prawie 70tyś ile naprawdę tego nie wie nikt. Łącznie na nim zrobiłem około 12tyś jest to motocykl, który spełnia moje wszystkie oczekiwania. ...
Odpowiedzto smigaj bu....raku to yamacho znasz sie kur...wa
OdpowiedzOdnośnie porównań viadra z gs-em.Miałem gs trzy sezony,trochę nim się potaczałem i nie narzekałem. To dobry i na pewno bezaawaryjny sprzętTteraz mam śliczne viaderko.Po pierwszym sezonie jestem ...
Odpowiedzwsac se w dup...e to yamahe ku...wa
Odpowiedzintelligent jeb***
Odpowiedz