Honda CBR600RR
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 Następna strona »
Honda CBR600RR
Punktem wyjściowym oceny tego motocykla jest poprzedni model, który dosyć dobrze przemaglowaliśmy w naszej redakcji. Ubiegłoroczna CBR-ka utkwiła w mojej pamięci, jako kompaktowy do bólu, niewygodny motocykl o ogromnym potencjale sportowym. Gdy zobaczyłem po raz pierwszy nową CBR600RR, jeszcze mniejszą i jeszcze bardziej zwartą, przez myśl przebiegło jedynie - „Boże, Japończycy oszaleli!". Odchudzony o 8 kg pojazd waży zaledwie 155 kg na sucho! Gabaryty takie, jak w 250-tce, a przecież mówimy o motocyklu klasy Supersport.
Siadając na najnowszą CBR spodziewałem się, że z miejscem dla mnie będzie gorzej, niż w przypadku poprzedniego modelu. Jednak już po pierwszych kilkuset metrach byłem w tej maszynie bez pamięci zakochany. Niewiarygodne, ale prawdziwe.
Silnik
Jednostka napędowa tego motocykla to pierwszy obiekt pełnych zachwytu westchnień. Od pierwszego obrotu wału korbowego imponuje kultura pracy silnika i łatwość, z jaką pracuje on w całym zakresie obrotów. Żadnych wibracji, żadnych zająknięć, czy niepotrzebnych metalicznych odgłosów. Czterocylindrowiec Hondy pracuje jedwabiście, niczym silnik elektryczny, dostarczając ciągu na każde zawołanie kierowcy. Nie ma co prawda takiego kopa, jak Daytona, ale przecież nie zawsze chodzi o to, aby drzwi wywalać z buta... Sprzęgło pracuje świetnie. Lekko i precyzyjnie. Szkoda, że podobnie jak w Triumphie nie ma tutaj antyhoppingu. Konkurencja już to posiada, a na torze ten gadżet naprawdę się przydaje! Zamiast tego mamy coś, co Honda nazywa Air Intake Control Valve. Mówiąc po ludzku, chodzi o sterowany serwem zawór, pozwalający na dostarczenie do silnika powietrza z obejściem przepustnic w układzie wtryskowym. Ułatwiać ma to szybką redukcję na wejściach w wiraże.
Uzupełnieniem całości jest skrzynia biegów, która pracuje tak wspaniale, że mogłaby być sprzedawana przez Hondę osobno dla sprawiania frajdy samego obcowania z nią. Zmiany przełożenia są intuicyjne i bezproblemowe. Skok dźwigni jest krótki i precyzyjny. Cały zespół napędowy jest ze sobą doskonale zgrany. Świetnie dobrane przełożenia, minimalny luz w układzie przeniesienia napędu oraz liniowy przebieg krzywej mocy sprawiają, iż CBR płynnie i dynamicznie nabiera prędkości.
Podwozie
Sztywny zawias a'la taczka, znany z poprzedniego modelu, nie wytrzymał próby czasu. Dziś Honda oferuje coś zdecydowanie bardziej sensownego. Zacznijmy od ramy spawanej z aluminiowych profili. Przy niskiej masie oferuje świetną sztywność i kompaktowe gabaryty. Przedni widelec to oczywiście w pełni regulowany element USD. Z tyłu Honda zastosowała doskonale znany i przetestowany układ Pro-Link. Koniecznie należy wspomnieć o autorskim amortyzatorze skrętu (HESD) pracującym za górną półką widelca. Zestrojenie całości jest wzorowe, zapewniając świetne właściwości jezdne, a jednocześnie gwarantując komfort, o jakim na Daytonie można jedynie marzyć.
Uzupełnieniem świetnego zawieszenia są rewelacyjne hamulce. Nie wiem, co mógłbym więcej o nich napisać, poza tym że są mocne, bardzo precyzyjne i łatwe w dozowaniu. W samym podwoziu widać ponownie spójność, jaką zaobserwowałem w pracy napędu. Nic nie zostało tutaj pozostawione przypadkowi. Zachowanie motocykla w czasie bardziej skomplikowanych manewrów, jak choćby dohamowywanie w złożeniach, czy też ostre wyjścia z ciasnych łuków, naznaczone jest spokojem i pewnością.
Ruuura!
Przejdźmy do najlepszego. CBR600RR jedzie sama jak natchniona, wystarczy jej nie przeszkadzać. Ten motocykl instynktownie przekłada myśli kierowcy na superprecyzyjne manewry na drodze. Gdy siedzisz za sterami Hondy, trudno rozdrabniać się na analizowanie pracy poszczególnych podzespołów, ponieważ wszystko w tym motocyklu pracuje jak jeden, doskonale zgrany organizm. Tutaj nic nie puka, nie stuka, nie brzęczy.
W ulicznym zgiełku od razu w oczy rzuca się świetna ergonomia, o niebo lepsza od modelu poprzedniego i znacznie lepsza od tej, oferowanej przez Daytonę. To niewiarygodne przy tak malutkim, wręcz „rowerowym" motocyklu, ale przy moim wzroście mieściłem się tam idealnie, a do tego było mi bardzo wygodnie. Nic, tylko zarzucić torbę na bak i jechać, gdzie oczy poniosą! Fantastyczny silnik sprawia, że każda zmiana biegu, każde dodanie i ujęcie gazu, jest jak sięganie po kolejną czekoladkę z niekończącej się bombonierki - sama słodycz. Nawet najbardziej zagorzali zwolennicy V2, uznający za jedynie słuszny moment obrotowy „z piwnicy", zostaną tutaj fanami wkręcania silnika i mieszania biegami. Liniowy przebieg krzywej mocy sprawia, że nawet mniej doświadczeni kierowcy nie zostaną zaskoczeni gwałtownymi rekcjami jednostki napędowej.
Sprężyste, ale nie przesadnie twarde zawieszenie jest świetnym komentarzem do zawieszeń Daytony. Tutaj udało się osiągnąć chirurgiczną precyzję prowadzenia bez narażania kierowcy na utratę plomb w zębach. Czyli jednak da się. Gdy dodamy do tego symboliczną masę i małe gabaryty, otrzymujemy w sumie świetny motocykl do jazdy po mieście. Zawsze uważałem, że sportowe sokowirówki powinny raczej trzymać się z dala od miejskiej dżungli, ale CBR600RR zmienia tej pogląd.
Za miastem jest jeszcze lepiej. Motocykl jest idealnie stabilny w całym zakresie prędkości, nawet na gorszej nawierzchni nic nie zakłóca pewności prowadzenia i radości z jazdy. Dopracowany i imponująco skuteczny amortyzator skrętu HESD wprowadza do jazdy niezachwiany spokój. Dochodzi do tego zaskakująco dobra ochrona przed pędem powietrza. Zaskakująca z uwagi na symboliczną powierzchnię owiewek. Tutaj Honda daje kolejnego prztyczka Triumphowi, którego plastiki lepiej wyglądają, niż funkcjonują.
To, co decyduje o zaletach Hondy, w niektórych sytuacjach stanowi o jej wadach. Do tych niedociągnięć zaliczyć należy znikomą ilość miejsca dla pasażera. Małe siedzisko, wysoko podciągnięte podnóżki i brak uchwytów skutecznie obrzydzą wspólne przeloty, zwłaszcza jeśli za sterami siedzi kierowca o ciężkiej prawicy. Obrzydzenie będzie przy tym obopólne, ponieważ o ile przy dynamicznych startach pasażer walczył będzie o pozostanie na pokładzie, o tyle kierowca toczył będzie nierówną walkę o utrzymanie przedniego koła przy ziemi i zachowanie wybranego toru jazdy. Niestety, konsekwencją obniżania masy motocykli jest wyższa wrażliwość na zmianę obciążenia.
Ergonomia
Jak już wyżej wspomniałem poprzedni model CBR600RR nie powalił mnie na kolana jeśli chodzi o ergonomię i komfort. Na tym polu nowa CBR600RR nie ma absolutnie nic wspólnego ze swoją poprzedniczką. Już sam układ kierownica - siodło - podnóżki nie przeciąża nadgarstków i nie prowadzi do skurczy w podciągniętych do granic zdrowego rozsądku nogach.
Przejdźmy dalej. Tablica przyrządów w końcu przestała wyglądać, jakby pochodziła z wyprzedaży stanów magazynowych zakładów Ursusa. Zespół wskaźników nie dość, że wygląda ładnie, to jeszcze informuje nas prawie o wszystkim, czego potrzebujemy. Prawie, ponieważ zabrakło tutaj wskaźnika wybranego biegu! W najdroższym motocyklu w klasie mamy chyba prawo oczekiwać czegoś, co producenta kosztowałoby dodatkowe klika Euro, a u konkurentów jest już od kilku lat standardem...
Jeśli chodzi o komfort jazdy pasażera, to poruszaliśmy tą niefortunną kwestię kilka linijek wyżej, natomiast nie można zapomnieć o braku schowka. To co producent określa jako „schowek", ja opisałbym raczej słowami „wziernik" lub „skrytka". Jest to rzecz jasna konsekwencja pakowania układu wydechowego do zadupka. Bogu dzięki ta, moim zdaniem, bezsensowna moda powoli dobiega końca i nowe modele coraz częściej mają układy wydechowe upchnięte pod silnikiem. Oczywiście wszystkie te uwagi to jedynie drobiazgi, bo mówimy tutaj przecież o sportowej maszynie, zbudowanej do jazdy po torze, a nie o turystycznym kredensie.
W kilku słowach
Szkoda, że podobnie jak w przypadku Triumpha, nie miałem okazji polatać tym motocyklem na torze. Ciekawe, czy wtedy dałby się we znaki brak sprzęgła anyhoppingowego w obu maszynach. Pomimo jego przyjazności dla użytkownika i łatwości jazdy, ani przez chwilę nie odniosłem wrażenia, że jest to niemrawa kanapa do jazdy po zakupy. Ten motocykl jest na wskroś sportowy, każdy detal jego konstrukcji nakierowany jest na sportową rywalizację. Widać to w filigranowych częściach, zastosowanych technologiach i agresywnej stylizacji. Motocykl jest piekielnie szybki, precyzyjny i poręczny. Dokładnie taki, jaka powinna być współczesna sportowa 600-tka.
Na uznanie zasługuje fakt, iż mimo swojego sportowego potencjału, maszyna ta jest tak bardzo uniwersalna. Ostatnimi czasy, w dobie coraz ostrzejszej specjalizacji motocykli sportowych jest to swoiste novum, ale jednocześnie powrót do korzeni CBR600F, zawsze chwalonej za idealne połączenie parametrów wyścigówki z cechami motocykla do codziennego użytku. Honda CBR600RR to produkt najwyższej jakości. Dokładność montażu, jakość powłok lakierniczych, czystość szwów spawalniczych może być punktem odniesienia dla każdego innego producenta.
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 Następna strona »
Komentarze 2
Poka¿ wszystkie komentarzeW sumie, to zgadzam siê z przedmówc±. Trochê wiêcej info na temat samej eksploatacji. A tak poza tym, to artyku³ na bdb ;)
OdpowiedzSuper! Wreszcie nowy test na scigacz.pl! Wasze testy s± ¶wietne, na kolejne czekam zawsze z niecierpliwo¶ci±. Jednak jest te¿ kilka rzeczy, których mi zabrak³o. Np wy³onienia konkretnego ...
OdpowiedzSiema, no jak nie ma zwyciêzcy?:) Cytat z nastêpnej strony: "nie waha³bym siê ani chwili. Je¶li tylko ró¿nica w cenie nie by³aby przeszkod±, kupi³bym Hondê. W ogólnym rozrachunku jest to moim zdaniem lepszy motocykl". Pozdrawiam,
OdpowiedzBezsprzecznie wygrywa Honda. Jednak nie wskazujemy zwyciêzcy, gdy¿ ... w tabelce z poszczególnymi parametrami z pewno¶ci± wygrywa Honda, jednak motocykle czêsto kupuje siê ze nie ze wzglêdu na parametry, lecz ze wzglêdu na fun z jazdy nimi. Triumph jest motocyklem innym ni¿ Honda i osoba, która pojedzi Hond± i potem zmieni j± na Triumpha, wcale nie pope³ni b³êdu. Po prostu posmakuje czego¶ innego, a w sumie trochê o to w tym wszystkim chodzi ... aby wsiadaj±c na moto oderwaæ siê trochê od rzeczywisto¶ci i posmakowaæ czego¶ innego...
Odpowiedz