Gwen Giabbani wygrywa 8H Oschersleben
Lider Mistrzostw Polski Superstock 1000, Gwen Giabbani zrobił kolejny krok w drodze po upragniony tytuł Mistrza Świata Endurance wygrywając 8H Oschersleben
Gwen Giabbani po zwycięstwie w legendarnym 24h Le Mans i wygraniu pierwszej rundy Mistrzostw Polski w Poznaniu podtrzymał dobrą passę podczas 8H Oschersleben. Właściwie wyścig powinien się w tym roku nazywać 6h 40 minut Oschersleben, ponieważ organizatorzy zdecydowali się przerwać zmagania przed czasem z powodu ulewnego deszczu. W tym czasie zawodnicy YART zdołali pokonać 257 okrążeń. Zwykle w Endurance nie stosuje się takich praktyk (w sytuacjach niebezpiecznych na torze pojawia się samochód bezpieczeństwa), jednak wszyscy mieli w pamięci wydarzenia z przed kilku lat, kiedy to w podobnych okolicznościach doszło do poważnych wypadków z opłakanymi skutkami dla zawodników. Niemiecki tor jest słabo oświetlony i śliski, a w czasie nawałnicy deszczu nawet jazda za samochodem bezpieczeństwa jest ryzykowna.
Zespół Yamaha Austria, w którym Giabbani startuje w Mistrzostwach Świata Endurance wraz z Igorem Jermanem i Stevem Martinem był najlepszy już podczas kwalifikacji i sesji Superpole. Początek wyścigu należał jednak do rewelacji tegorocznych mistrzostw, zespołu RT Racing. David Morillon prowadził stawkę przez kilka okrążeń tuż przed Giabbanim i Williamem Costesem z zespołu Michelina. Jednak tą przyjemność dostał troszkę w prezencie, ponieważ Costes i Giabbani na początku specjalnie jechali wolniej, żeby spokojnie doprowadzić swoje opony do właściwej temperatury. Gdy nadszedł właściwy moment faworyci wyprzedzili rywali i rozpoczęli walkę o zwycięstwo.
Zanim to nastąpiło brytyjski zespół Phase One zameldował się w boksie z defektem motocykla. Trzykrotni Mistrzowie Świata wrócili do rywalizacji, ale pogoń za czołówką zakończyła się wywrotką i końcem marzeń o punktach. Zespół, który co sezon jest zaliczany do faworytów z roku na rok prezentuje się coraz gorzej i wymieniany jest w tym gronie już chyba tylko kurtuazyjnie (w latach 2004-2007 w barwach juniorskiego zespołu startował z nimi Alek Dubelski, a w zeszłorocznym Bol d'Or rezerwowym zawodnikiem był Paweł Szkopek). Szkoda, ponieważ kiedyś Brytyjczycy byli przykładem tego, co w Endurance najważniejsze, czyli dokładności i solidności. Dwa z trzech tytułów zdobyli przecież nie wygrywając żadnego wyścigu w sezonie, a za sprawą równej jazdy.
Pasjonująca walka na czele trwała przez następne trzy godziny. Wtedy to Michelin Power Research Team stracił dużo czasu na naprawę łańcucha, późniejsza szybka jazda zakończyła się upadkiem. Skrócenie wyścigu spowodowało, że francuski zespół zdołał wdrapał się zaledwie na dziesiąte miejsce. W tym momencie było już jasne, że YART może stracić zwycięstwo tylko za sprawą wywrotki lub awarii. Cztery okrążenia przewagi, jaką wypracowali nad następnym zespołem to przepaść w tak „krótkim" wyścigu, a i pościg jechał wolniej niż liderzy.
O godzinie dwudziestej nad torem pojawiły się ciężkie, deszczowe chmury, na które wszyscy wyczekiwali już od soboty. W namiocie Michelina technicy już od sobotniego poranka wycinali ze slicków opony deszczowe znając prognozy pogody. Na niewiele się ta praca zdała z powodu czerwonej flagi.
Na zaistniałej sytuacji najbardziej skorzystał zespół Amadeus X-One, który był drugi. Włosi, którzy dotychczas w swojej karierze uznawali za sukces miejsce w pierwszej dziesiątce po wzmocnieniu składu przez Paolo Tessariego i Ayrtona Badoviniego mogą w tym roku powalczyć o dobre pozycje. Trzecie miejsce zajął wspomniany na początku RT Racing. Francuzi w Le Mans niespodziewanie byli na czwartym miejscu i dziś są wiceliderami klasyfikacji generalnej. Jednak strata do YART to już dwadzieścia osiem oczek. Austriacy z kompletem punktów pewnie kroczą w tej sytuacji po swój pierwszy, upragniony tytuł. Yamaha prowadzi też w klasyfikacji konstruktorów.
W Pucharze Świata, czyli klasie Superstock 1000 wygrali obrońcy tytułu, katarski zespół QERT. Jednak walka o zwycięstwo z LTG57 trwała do samego końca. W momencie, kiedy nad torem pojawiła się ulewa Katarczycy lepiej wykonali zmianę kół i wyjechali z alei serwisowej dużo wcześniej, niż rywale. Po mokrym torze Mashel Al Naimi też jechał rewelacyjnie uzyskując kilkakrotnie nawet po dziesięć sekund przewagi na kółku nad francusko-belgijką ekipą. Dzięki zwycięstwu przybysze z bliskiego wschodu są liderami klasyfikacji generalnej.
W Oschersleben wyjaśniło się także kilka spraw związanych z przyszłością Mistrzostw Świata Endurance. Decyzją federacji i samych zespołów podczas 8H Suzuka nie będzie klasyfikacji Superstock 1000, co obniża koszta dla w większości prywatnych zespołów startujących w tej klasie. Nie jest tajemnicą, że „wycieczka" do Kraju Kwitnącej Wiśni to blisko pięćdziesiąt tysięcy euro samych kosztów logistycznych.
Kolejną dobrą wiadomością było przedłużenie na kolejne trzy lata umowy sponsorskiej pomiędzy FIM, a katarską federacją motocyklową (QMMF) i Q-Tel (operator telekomunikacyjny z Kataru). Dzięki tej współpracy zespoły będą miały obniżone koszta startu w ostatniej rundzie w Katarze, a całe mistrzostwa zyskały profesjonalną oprawę telewizyjną. Endurance będą pokazywane teraz w telewizjach całego Świata, a w Polsce zobaczymy je za pośrednictwem Eurosport. Z pierwszych informacji wynika, że pięćdziesięciodwuminutowy program ma być pokazywany w czwartki po każdym wyścigu.
Kolejna runda Mistrzostw Świata Endurance i Pucharu Świata odbędzie się siódmego lipca na hiszpańskim torze Albacete. Podobnie jak w Oschersleben planowany jest wyścig ośmiogodzinny. Jak będzie naprawdę dowiecie się najszybciej na Ścigacz.pl.
Gwen Giabbani:
Na początku wyścigu jechałem spokojnie rozgrzewając opony, ale Costes był zaraz za mną i wiedziałem, że czeka nas mocna walka. Nasi rywale mieli mniej szczęścia niż my i awaria motocykla ułatwiła nam zadanie. Przerwanie wyścigu było dobrym posunięciem, ponieważ było naprawdę niebezpiecznie. Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa, to kolejny krok w drodze po tytuł, ale wszyscy wiemy, że to jeszcze długa droga. W kwalifikacjach miałem upadek i trochę się poobijałem, ale na Mistrzostwa Polski w Brnie będę już w pełnej dyspozycji.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze