Great Escape Rally 2010 - nawigacja i dziesiątki kilometrów czołgówek
W ubiegły weekend, 19-21. marca w Żaganiu po raz drugi offroadowcy oddali hołd bohaterom II Wojny Światowej, biorąc udział w rajdzie Great Escape Rally
Dokładnie 66 lat temu, w nocy z 23. na 24. marca, na terenie dzisiejszego poligonu wojskowego w Żaganiu miało miejsce historyczne wydarzenie, które otrzymało miano Wielkiej Ucieczki. Tamtej nocy z niemieckiego obozu jenieckiego Stalag Luft III uciekło 76 lotników sił alianckich, wśród których była także szóstka Polaków. 73 uciekinierów schwytano, z czego 50 rozstrzelano. Ucieczka powiodła się jedynie trzem lotnikom. W ubiegły weekend, 19-21. marca w Żaganiu po raz drugi offroadowcy oddali hołd bohaterom II Wojny Światowej, biorąc udział w rajdzie Great Escape Rally.
Pierwszy dzień rajdu, pierwsi pokonani
Zawody były przeznaczone dla około 100 ekip i na zapełnienie list startowych organizatorzy rajdu nie musieli długo czekać. Ostatecznie na starcie Great Escape Rally 2010 stanęło blisko 120 pojazdów. Wszyscy, po długiej zimie, zwarci i gotowi do boju, czekali na rozpoczęcie pierwszych w tym sezonie poważnych zawodów offroadowych. Godzina „zero" wybiła w piątek w samo południe. Tego dnia zawodnicy mieli do pokonania pięć okrążeń po liczącej około 30 km pętli, poprowadzonej głównie po piaszczystych terenach żagańskiego poligonu. Dla załóg samochodowych i quadowych klas Open (pojazdy z napędem na obie osie - przyp. red.) przygotowano kilka bagiennych odcinków oraz wypełnionych wodą czołgówek. Pozornie było łatwo, ale to tylko pozory. W rzeczywistości wiele osób pobłądziło i ominęło punkty kontroli, przez co zostały obarczone karą czasową. Nie obyło się także bez awarii, a dla niektórych ekip pierwszy dzień rajdu okazał się dniem ostatnim. Półtoragodzinny postój zaliczył również jadący quadem Krzysiek Kretkiewicz, który urwał wahacz w przednim kole. Chcąc później odrobić stracony czas Krecik - jak to sam określił - dosłownie nauczył się latać quadem. Na szczęście lądowanie przychodziło mu równie sprawnie, dzięki czemu obyło się bez wypadków i kontuzji. Wieczorem, gdy już wszyscy dotarli do bazy rajdu, rozpoczęły się naprawy i reanimacje maszyn. W ruch poszły młotki, klucze, spawarki, wiertarki i inne narzędzia, wspólnie stanowiące mobilny serwis i magazyn części zamiennych w jednym.
Ruska Droga - góry lodu i błota
Drugi dzień rajdu rozpoczął się w sobotni poranek o godzinie 9:00. Wczesna godzina startu była podyktowana długością trasy, która tego dnia wynosiła ponad 200 km. Podzielono ją na trzy odcinki specjalne. Pierwszy z nich stanowił dobrze znany uczestnikom rajdów organizowanych w Żaganiu i budzący lęk wśród debiutantów OS „Ruska Droga". Kilkusetmetrowa czołgówka z ukrytymi pod głęboką wodą dziurami w tym roku zaskoczyła uczestników GER pokrywą, grubego na ok. 20 cm, lodu. Najlepszą taktykę na pokonanie tej próby obrał Krzysiek Kretkiewicz.
„W sobotę rano postawiłem sobie za cel dojechanie do Ruskiej Drogi najszybciej, jak to możliwe. Cisnąłem od samego początku, by do tej próby dojechać, jako pierwszy i mieć czyste pole, bez korków i rozrytej drogi. Po dojechaniu do niej nieco zdziwiłem się, gdyż spotkałem się z lodową pokrywą, a spodziewałem się błota. Wjechałem na nią delikatnie przednimi kołami i odkręciłem gaz do oporu. Lód zaczął pękać, ale zanim zupełnie się załamał, ja już zdążyłem dojechać do brzegu." - powiedział Krzysiek Kretkiewicz.
Krecik i Brylant (Marcin Lipski) to chyba jedyni kierowcy, którym sztuczka rodem z filmów o słynnym agencie 007 się udała. Dla pozostałych zawodników przeprawa przez pierwszy OS była prawdziwą rzeźnią. Szybko powstał ogromny korek. Paliły się wyciągarki, sprzęgła, posłuszeństwa odmawiały silniki. Góry lodu i błota pochłaniały kolejne ofiary. Załogi, którym udało się wyjść z tych opresji bez uszczerbku na zdrowiu własnym oraz maszyn, odetchnęły z ulgą, gdyż kolejne próby miały charakter pętli szybkościowych i wymagały głównie umiejętnej nawigacji.
Sobotni dzień i tym samym cały rajd zakończył się Balem Bohaterów Great Escape Rally 2010. Podczas gali zawodnicy w towarzystwie organizatorów i przedstawicieli władz miasta Żagań, którzy zawsze chętnie goszczą na swoich ziemiach offroadowców, wspólnie ucztowali i opowiadali o przeżyciach i przygodach, z jakimi spotkali się przez minione dwa dni. Wręczone zostały również odznaczenia i nagrody za zdobyte miejsca. W klasie quadów przeprawowych, pomimo dużej starty czasu w piątkowym etapie, zwyciężył Krzysiek Kretkiewicz. Wśród kierowców „osiek" triumfował Maciej Albinowski. Z kolei w małych grupkach kierowców pojazdów UTV i motocykli najwyższe pudła na podium wywalczyli odpowiednio S. Muszyński i M. Trzciński. Całą imprezę zamknął niedzielny 2-godzinny (w przypadku quadów i motocykli) oraz 4-godzinny - dla załóg aut terenowych - wyścig cross country pt. Memoriał Karoliny.
Podsumowanie
Great Escape Rally to bardzo młody rajd, ale za sprawą swoich twórców, którzy od lat zajmują się organizacją różnego rodzaju zawodów offroadowych, bardzo szybko dołączył do grona elitarnych imprez. Dla osób ze światka już sama informacja, iż osobą odpowiedzialną za organizację zawodów jest Albert Gryszczuk, daje gwarancję świetnej zabawy. Między innymi z tego powodu na starcie GER stanęło wielu kierowców, którzy brali udział w Małym Dakarze. Jedną z nich jest Krzysiek Kretkiewicz, który bardzo chętnie bierze udział we wszelkich zawodach organizowanych w Żaganiu.
„Tegoroczny Great Escape Rally to było ponad 400 kilometrów bardzo miłej i przyjemnej ściganki. Było wszystko, co lubię, czyli nawigacja, choć mniej niż w ubiegłym roku i dziesiątki kilometrów czołgówek. Jak co roku, tradycyjnie już, choć nie powiem żeby mi się ta część tradycji podobała, miałem awarię. Na szczęście udało się quada doprowadzić do porządku, ukończyć rajd, no i wygrać, z czego się bardzo cieszę. GER stanowiło dobry trening przed kolejnymi zawodami, które mam w planach. Na pewno pojadę w rajdzie Drezno-Wrocław, a jeśli czas pozwoli, to myślę, że wystartuję również w Transghotica Baja w Toruniu, który odbędzie się już za miesiąc." - skomentował Krzysiek Kretkiewicz.
O podsumowanie imprezy z perspektywy organizatora poprosiliśmy również twórcę rajdu - Alberta Gryszczuka. Oto, co nam powiedział.
„Uważam, że rajd wypadł bardzo dobrze. Druga edycja Great Escape Rally była bardzo szybkim rajdem i myślę, że w tym kierunku będziemy rozwijać te zawody. Niektóre z aut osiągały prędkość nawet 160 km/h! Przez piątek i sobotę zawodnicy pokonali łącznie ponad 300 km. W niedzielnym Memoriale Karoliny także było dużo jazdy. Dla większości z zawodników był to pierwszy w tym sezonie rajd, dlatego przygotowaliśmy taką trasę, aby wszyscy mogli się wyjeździć. Poziom trudności ogólnie nie był wysoki, jednak jak się okazało już w piątek odpadło ponad 50 % uczestników. Niestety w tym roku musieliśmy zrezygnować z etapu nocnego ze względu na czynniki związane z ochroną środowiska, które ma dla nas priorytetowe znaczenie. Cały rajd przygotowaliśmy stale współpracując z przedstawicielami zarządu Lasów Państwowych, dowództwa Wojsk Lądowych oraz władzami Żgania, które walczą o zdobycie dla miasta tytułu Europejskiej Stolicy Offroadu. Nikt się jednak w nocy nie nudził. Niektóre z drużyn przez całą noc naprawiały swoje pojazdy, by móc wystartować w sobotnim etapie."
Szczegółowe wyniki:
|
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeRajd po prostu rewelka, polecam!
Odpowiedz