Grand Prix Stanów Zjednoczonych pojedzie na Laguna Seca
Już w ten weekend czeka nas moc wrażeń związanych z Mistrzostwami Świata MotoGP. Na legendarnym torze Laguna Seca w Kalifornii rozegrana zostanie dziewiąta tegoroczna eliminacja mistrzostw świata i wszystko wskazuje na to, że będzie to wydarzenie wyjątkowo emocjonujące.
Jak zapewne wiecie obaj główni pretendenci do mistrzowskiego tytułu musieli wycofać się z Grand Prix Niemiec na Sachsenring, co umożliwiło debiutującemu w klasie MotoGP Marcowi Marquezowi wyjście na prowadzenie w klasyfikacji generalnej.
O ile start Daniego Pedrosy w Stanach wydaje się być pewny, Hiszpan ma co prawda pęknięcie kości obojczyka i jest poobijany, ale nie wymagał interwencji chirurga, o tyle udział w zawodach Jorge Lorenzo stoi pod dużym znakiem zapytania. Broniący tytułu Mistrza Świata zawodnik Yamahy zaraz po drugiej operacji barku jasno deklarował, że chciałby przede wszystkim dojść do siebie i wrócić na tor w pełni sił, ale szybko pojawiły się głosy z zespołu Yamahy (dyplomatycznie nie nazywamy ich naciskami), że Jorge powinien jechać, aby nie stracić dystansu do zawodników Hondy. Czy Lorenzo będzie na tyle sprawny, aby się ścigać i na tyle odważny, aby po raz kolejny zaryzykować swoim zdrowiem na torze? Wiadomo jedynie, że Hiszpan spakował się i jest już w Stanach Zjednoczonych.
W sytuacji gdy tytani są osłabieni, pierwszoplanowe role odegrać mogą zawodnicy grający zazwyczaj w drugim planie. Valentino Rossi po euforii w Assen musiał na Sachsenring przełknąć gorzką pigułkę w postaci przegranego pojedynku z Calem Crutchlowem na satelickim motocyklu. Sam Crutchlow wypowiada się ostatnio bardzo odważnie o swoich szansach i możliwościach, otwarcie deklarując chęć walki o podium, a może nawet o wygraną. Sceptycy tymczasem podkreślają, że ton tych wypowiedzi byłby zapewne łagodniejszy, gdyby Lorenzo i Pedrosa byli w pełni sił.
Raczej słabe nastroje panują w obozie Ducati. Ostatnie modyfikacje poczynione w maszynie Dovizioso nie wydają się przynosić oczekiwanej poprawy. Atmosfery w boksie stajni z Borgo Panigale zapewne nie poprawia też fakt, że z ekipy odejdzie wierny, pracowity i nie narzekający Nicky Hayden. Co gorsza na torze nie zobaczymy też Andrei Iannone. Włoch w Niemczech doznał przemieszczenia barku i musi pauzować. Laguna Seca nie jest chyba zresztą najszczęśliwszym miejscem dla Iannone. Zawodnik Pramac Ducati wybrał się do Kalifornii jakiś czas temu, aby poznać tor i po kilku okrążeniach zobaczył czarną flagę i został wyrzucony z treningu, bo jego 1199 Panigale było… za głośne (powiedzcie że takie rzeczy dzieją się tylko w Polsce). Nadal dochodzi do siebie drugi z zawodników Pramac Ducati - Ben Spies. W USA zastąpi go Alex de Angelis, ale jak zapewne sami wiecie, nie podniesie to przesadnio siły ofensywnej Ducati w najbliższy weekend.
Czarne chmury zbierają się też nad Stefanem Bradlem. Występ Niemca na GP Niemiec był dla wielu rozczarowaniem i coraz głośniej mówi się o tym, że jego miejsce może zająć Cal Crutchlow, który regularnie walczy o czołowe pozycje i staje na podium. Bradl będzie miał zatem dodatkową motywację, aby się sprężać w Kalifornii.
W czasie Grand Prix USA nie startują klasy Moto2 i Moto3, które zobaczymy dopiero w połowie sierpnia na torze Indianapolis.
Z uwagi na różnicę czasu pomiędzy Europą i Zachodnim Wybrzeżem USA treningi, kwalifikacje i wyścigi zobaczyć będziemy mogli na żywo w późnych godzinach wieczornych. Wyścig zaplanowany jest na niedzielę na godzinę 14.00 czasu lokalnego, czyli 23.00 czasu polskiego.
Komentarze 2
Poka¿ wszystkie komentarzeKorkoci±g !!!!! Lofciam:*
OdpowiedzWróbelki æwierkaj±, ¿e Bradl trafi na Dukata a "Crash" zast±pi go na Hondzie, co z jednej strony by³o by na rêkê dla Yamahy bo pozbyli by siê niepos³usznego Karolka ale z drugiej strony mieli by 3 ...
Odpowiedz