John Hopkins - wywiad ze wschodzącą gwiazdą MotoGP
,,Możemy namieszać!" Nawet nie zamierzam ukrywać swojej sympatii względem Johna Hopkinsa. „Hoppera" znam od lat i z podziwem obserwowałem jego metamorfozę z nieśmiałego debiutanta do pewnego siebie zawodnika z czołówki jakim jest obecnie. Johnowi nigdy nie brakowało zapału i talentu jednak na jego barkach prawie od samego początku spoczywał ogromny ciężar wiążący się z posadą fabrycznego zawodnika Suzuki. Gdy w końcu wszystko zaczęło układać się zgodnie z planem, przed Grand Prix Niemiec paddock obiegła szokująca informacja. Decyzja o przejściu na Kawasaki w sezonie 2008 dla wielu była kompletnym zaskoczeniem, jednak jak sam przyznaje na każdym kroku, do końca tego roku Hopkins to cały czas zawodnik ekipy Rizla Suzuki i jest gotowy dać z siebie wszystko, aby dać swojemu zespołowi wiele powodów do radości. Pierwszy krok zrobił Brnie. Co dalej? Postanowiłem zapytać... Ścigacz.pl: John, to Twój najlepszy finisz w MotoGP w karierze! Gratulacje! John Hopkins: Dzięki! Byłem pewny siebie przed wyścigiem ale nie chciałem niczego schrzanić tak jak wczoraj podczas kwalifikacji. Szczerze mówiąc cieszę się, że startowałem z czwartej, a nie drugiej czy trzeciej pozycji, ponieważ mogłem od razu znaleźć się na ogonie Casey'ego. Przez cały weekend byłem przekonany, że jestem w stanie dojechać do mety na drugiej pozycji, ale wczoraj trochę zdołowało mnie tempo Daniego Pedrosy i Nicky'ego Haydena. Podczas sesji kwalifikacyjnej byli szybcy nie tylko na miękkim ogumieniu, ale także na oponach wyścigowych, więc nie wiedziałem czego będzie się po nich można dzisiaj spodziewać. Mój zespołowy kolega, Chris Vermeulen, także miał niezłe tempo, więc wiedziałem, że wszystko może się zdarzyć. Uzyskiwaliście bardzo wyrównane czasy okrążeń, ale jednak nie byłeś w stanie dogonić Stonera i nawiązać walki, dlaczego? Z punktu widzenia zawodnika obaj nie popełniliśmy żadnych większych błędów. Wchodziłem i wychodziłem z zakrętów równie szybko jak Casey. Ogromna w tym zasługa opon Bridgestone. Mimo wszystko nie miałem jak odrabiać strat które powiększały się na prostych. Ducati jest mocniejsze i w drugiej części toru Casey dość znacznie uciekał mi na podjeździe pod górkę. Który wyścig był dla Ciebie trudniejszy? Dzisiejszy czy Grand Prix Chin? Bez wątpienia Chiny z powodu samego aspektu mentalnego Nigdy wcześniej nie byłem na podium więc tamten wyścig był dla mnie bardzo stresujący. Gdybym wcześniej miał na swoim koncie wizytę na pudle, w Szanghaju pewnie pojechałbym jeszcze lepiej. Byłem dość mocno zestresowany i bałem się, że nigdy nie uda mi się wywalczyć podium, więc w końcówce trochę odpuściłem. Dzisiaj nie było już takiej presji i pojechałem na maksimum moich możliwości. Trzecie miejsce w Chinach, drugie tutaj. Jak myślisz, czy pakiet jakim dysponujesz pozwoli Ci w tym roku na wygranie wyścigu? Jest kilka torów, które bardzo lubię. Estoril ma bardzo długą prostą ale bardzo lubię pozostałą, bardzo krętą część tego obiektu. Casey'emu i Ducati zawsze bardzo dobrze szło w Malezji. Sepang jest bardzo szybkim torem ale osobiście wyjątkowo go lubię. Niewiadomo co wydarzy się w Misano. Nikt nie wie czego się spodziewać a moja ekipa jest świetna jeśli chodzi o przygotowanie bazowych ustawień na dany tor więc wszystko jest możliwe. Myślę, że możemy tam namieszać ale wiele zależy od samego toru i ogumienia. Jakie są Twoje cele na resztę sezonu? Oczywiście chcę pokonać mojego zespołowego kolegę w ostatecznej klasyfikacji ale nie to jest najważniejsze. Chris to świetny facet. Doskonale się dogadujemy, ale naturalnie chcę być przed nim i nasza rywalizacja z pewnością dodatkowo uatrakcyjni wydarzenia w drugiej części sezonu. Dla mnie najbardziej jednak liczy się to, aby być na podium za każdym razem i wynagrodzić Suzuki wszystkie wspólnie spędzone lata, podczas których mi się to nie udało. Nie chodzi tu tylko o fabrykę ale także moich mechaników i wszystkich członków zespołu z którymi ciężko pracowaliśmy w naszym garażu od 2003 roku. Trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej chyba wciąż nie jest poza zasięgiem, prawda? Tak. Może gdyby Dani Pedrosa nie ukończył kilku wyścigów, albo zaliczył kilka słabszych rund podczas gdy ja znalazłbym się na podium, mógłbym zbliżyć się do niego, ale nie myślę o tym. Chcę dać z siebie wszystko i zobaczymy co dzięki temu wywalczę. Przed wyścigiem o Red Bull US GP byłem przekonany, że jeśli Casey będzie tam w stanie wygrać, to z pewnością wygra całe tegoroczne mistrzostwa. Ducati nigdy w przeszłości nie szło tam najlepiej więc jestem pod wrażeniem. Dziękujemy za rozmowę. Dzięki!
Co dalej? Wyniki mało doświadczonych Randy'ego de Puniet i Anthony'ego Westa budzą uznanie wśród ekspertów, podczas gdy szefostwo Kawasaki cały czas zaznacza, iż motocykl jest o wiele lepszy niż wskazywałyby na to tegoroczne rezultaty często upadającego Francuza i debiutującego w MotoGP Australijczyka. Już dzisiaj wiele osób wierzy, iż Hopkins na ZX-RR będzie w stanie osiągać przynajmniej takie same rezultaty jak na GSV-R. Nie jest to jednak pewne, więc skąd decyzja o porzuceniu zespołu z którym od pięciu lat dążyło się do wyścigowej „perfekcji" i przesiadce na wciąż niesprawdzoną w stu procentach konstrukcję? Chyba każdy regularnie śledzący wyścigi kibic zauważył, iż jako osobisty sponsor Hopkinsa, firmę Red Bull zastąpił w tym roku amerykański producent napojów enegetyzujących, „Monster Enegry Drink". Firma ta bardzo intensywnie wspiera w tym sezonie Kawasaki USA w amerykańskich mistrzostwach AMA i razem z „Hopperem" postanowiła zadebiutować na światowych rynkach. Niewiadomo jak dużą część kontraktu (opiewającego na prawie dwadzieścia milionów złotych!) Hopkinsa z Kawasaki pokrył Monster, jednak wiele wskazuje na to, iż zielone logo amerykańskiej firmy będzie wyraźnie zaakcentowane na jego maszynach oraz całej strukturze zespołu. Aspekt finansowo-marketingowy nie był jednak główną przyczyną decyzji Anglo-Amerykanina. Zaostrzająca się rywalizacja z Chrisem Vermeulenem o status zawodnika numer jeden w Suzuki, delikatne „spięcia' z menedżerem zespołu oraz lata „stagnacji" i pracy z tą samą grupą ludzi, odcisnęły na „Hopperze" swoje piętno. Choć wielu uważa, iż biorąc pod uwagę ostatnie ogromne postępy Suzuki, pozostanie w zespole byłoby dla Johna najlepszą opcją, w taki sam sposób komentowano odejście Valentino Rossiego z Hondy do Yamahy pod koniec roku 2003. Kto wie, może Hopkins zmieni pracodawcę w równie efektownym stylu co jego włoski rywal i zamiast jako „jeździec Suzuki" zostanie na zawsze zapamiętany jako jeździec z wielkimi... |
Komentarze 10
Pokaż wszystkie komentarzeNiesamowity artykuł!! Pełen podziw i szacunek ;))gratulacje!
OdpowiedzFantastyczny artykol! Mimo ze bardzo dlugi to sie przyjemnie czytalo do samego konca. BRAWO MICK!
OdpowiedzByłem na GP Czech, zobaczyłem i jestem szczęśliwy, widoku, a przede wszystkim odgłosu sprzętów nie da się niczym zastąpić, bilety bez problemu- sobota niedziela 900 Kc, oficjalny program 150 Kc, ...
OdpowiedzPeBe - w takim razie z pewnością spodoba Ci się na Sachsenringu. Z każdej trybuny widać bardzo dużą część toru, zawodnicy są jakby "bliżej" kibiców, a i telebimy są ogromne i dokładnie widać pozycje, czasy itd. (sam sprawdzałem, bo wiele razy kręciłem się po całym torze podczas porannych treningów :-). GP Czech jest bardziej szalone, ale właśnie podczas GP Niemiec kontakt z MotoGP wydawał mi się zawsze o wiele bardziej bliski, choć tor jest wolny i w niektórych miejscach nie widać tego "pazura" maszyna MotoGP. Mugello... to już temat na osobny artykuł, ale byłem tam nie raz i mogę powiedzieć tylko jedno: jedź! Nie żałuj urlopu, czasu i pieniędzy bo wrócić z Toskanii z wrażeniami, które zapamiętasz do końca życia. Tor jest przepiękny, atmosfera niesamowita, wyścigi zacięte, kibice fanatyczni, a okoliczne miasta i miasteczka wyglądają jak z bajki (koniecznie trzeba zaliczyć zwiedzanie Florencji już po zawodach). Go! :-). Co to hoteli i pensjonatów. W okolicach każdego toru Grand Prix jest ich pełno, jednak większość - nawet w Czechach, strasznie podbija ceny z okazji wyścigu i trzeba dobrze szukać. Ja w Czechach zatrzymuję się zawsze w prywatnym domu w malutkiej miejscowości tuż obok toru - jest w niej jeden sklep i jedna restauracja ale trzy świetne hotele i dwa pola namiotowe :-). Trzeba dobrze szukać :-).
OdpowiedzJa byłam w 2005, 2006 i w tym roku na Sachsenringu w Niemczech ;) Dodatkowo zaliczyłam też GP Czech. Róznica między tymi dwoma wyścigami jest ogromna. W Brnie SUPER atmosfera itd... w Niemczech się tego nie czuło. Co do cen gadżetów - niestety, oficjalnych taniej nie kupisz, więc sie nie złość, że takie drogie. Też miałam bilet na wszystkie sektory i wg mnie najlepiej było na trybunie C :) CO do telebimów - zależy gdzie siedziałeś, bo ja na C bez problemu dwa widziałam i czasy i wszystko. Taniej byłoby Ci kupić bilety w przedsprzedaży u Grandysów ;) Ja kupowałam u nich to za bilet na A+B+C+D+E+F+G na piątek, sobotę i niedzielę płaciłam 55euro :) Jeżeli chodzi o nocleg, to dość wybredny byłeś. Ja byłam na polu namiotowym Camp Start i było spoko, porównując do tego co działo się w Niemczech. Z pola na tor miałeś 1km. Płaciło się 160kc za auto za dobe, 160kc za namiot i bodaj 80kc za osobę dorosłą za dobę.Chociaż jeżeli porównując to wyszło Ci to samo, ale byłeś bliżej toru. Ja z mamą spałam w aucie (mamy Sharana) to za dobe wyszło nam 290kc ;) bo za dziecko płaci się 50kc (ale do 15-tego roku życia). Ogólnie niezapomniane wrażenia, 1000 zdjęć i radość, że się tam było. Za rok Holandia i Niemcy! :) :D
OdpowiedzToż to szok! Wywiady, opisy poprostu massssa, wielki podziw dla Ciebie Mick, za tak wspaniałą relacje! Jeszcze raz gratulacje i czekamy na kolejną :)
OdpowiedzNo kurcze...jest mi niezmiernie głupio jak patrze na to co mam przed soba i przypominam sobie wszystko co widziałem i czesto pisałem sam wcześniej. relacja MEGA i to niekoniecznie chodzi o rozmiar ...
OdpowiedzNie trzeba nawet komentowac,artykuł mowi sam za siebie...Poprostu MEGA.Tego nie ma w zadnej polskiej gazecie i w niewielu europejskich...Bravo Mick. Ps.Czekam na taka sama relacje z MMP:)
Odpowiedz