Ścigacz.pl

Chwalmy Pana, chwalmy go śpiewem! Yamaha, jako pierwszy (i miejmy nadzieję, że nie ostatni) japoński koncern motocyklowy dokonał aktu nawrócenia i w przyszłym roku zaproponuje miłośnikom offroadu najlepszy oręż do zaatakowania trudnego terenu - porządne dwusuwowe enduro! Ogromna popularność w Europie i Stanach imprez typu cross country, superenduro, extreme enduro czy też enduro cross (jak zwał tak zwał) nie mogła pozostać niezauważona nawet w Japonii. Szybki rzut oka na to jaki sprzęt wybierają zawodnicy do tego typu konkurencji prowadzi do oczywistych wniosków. W trudnym terenie najlepiej sprawdzają się lekkie i rącze dwupaki.

WR 250 2016 (która w Stanach będzie oferowana w wersji cross country pod oznaczeniem YZ250X) wyposażona będzie w sprawdzony silnik z modelu YZ250. Ta jednostka napędowa przez lata była bardzo dobrą bazą do przeróbek crossówki na motocykl enduro. Teraz będzie to konwersja fabryczna obejmująca zmodyfikowaną głowicę, nowy zawór wydechowy oraz zupełnie nowy moduł zapłonowy. Jednocylindrowiec wykorzystuje standardową 5 biegową skrzynię biegów (niestety sprzęgło sterowane jest linką) oraz układ wydechowy zestrojony pod oddawanie mocy przyjazne do jazdy w enduro.

Yamaha oparta jest na modelu crossowym, co oznacza że wykorzystuje tą samą lekką aluminiową ramę. Z przodu znalazł się widelec Kayaba AOS, a z tyłu zawieszenie typu monocross z aluminiowym wahaczem oraz ustawieniami bardziej do jazdy w terenie, niż po torze crossowym. Oczywistą modyfikacją jest tutaj także zmiana tylnego koła z 19 calowego na 18 calowe, co daje kierowcy więcej gumy i lepszą amortyzację przy atakowaniu przeszkód. WRka wyposażona jest również w osprzęt niezbędny do homologacji (światła, kierunki, lusterka, wieszak pod tablicę rejestracyjną). Pytanie jak zasilany gaźnikiem motocykl poradzi sobie z normami Euro4, które obowiązywały będą od 1 stycznia 2017? 

Nie uprzedzajmy jednak faktów i zastanówmy się skąd to odrodzenie dwusuwów? To dosyć prosta historia. Gdy ósmego dnia Bóg osobiście zstąpił z nieba i przekazał nam do rąk własnych silnik dwusuwowy - przykazał, abyśmy nic przy nim nie kombinowali, tylko trzymali gaz. Tymczasem motywowani ludzką pychą uznaliśmy, że będziemy w stanie poprawić ideał. Dlatego w głowicach pojawiły się zawory, wałki rozrządu, spadła moc jednostkowa, wzrosła cena, masa, poziom komplikacji i tendencja do przegrzewania się do ciężkim terenie. Do tego pogorszyło się prowadzenie motocykla. Tak właśnie powstały silniki czterosuwowe. Strzały z korby i przygnębiająco wysokie rachunki za naprawy oraz utrzymanie czteropaków stały się dosyć powszechną karą za naszą pychę.

Na szczęście tam gdzie rzadko docierają wirtuozi marketingu, czyli w naprawdę trudnym terenie, dwusuwowy motocykl enduro jest najlepszą reklamą samego siebie. Pojawienie się dwusuwowej WRki to bardzo dobra wiadomość, bo na wielu rynkach będzie to pierwsza od lat realna szansa na przełamanie hegemonii KTMa na rynku maszyn enduro napędzanych premixem. Małe europejskie marki po prostu nie mają szans na rywalizację z austriackim potentatem i w wielu miejscach traktowane są jako egzotyka utrudniająca późniejsze odsprzedanie używanej maszyny… Cenę motocykla w Polsce poznamy niestety dopiero w przyszłym roku, ale importer obiecuje miłą niespodziankę. Trzymamy za słowo!