Ducati Scrambler Cafe Racer - zamiast ekspresu do kawy
W nasze ręce trafił kolejny Scrambler, tym razem w odmianie kawiarnianej. Bardzo elegancki, trochę zadziorny, z muszką pod szyją, w białej koszuli i marynarce, choć z zawadiacko podwiniętymi rękawami… Ot cały Cafe Racer.
BMW ma swoją wielką rodzinę R nineT, a Ducati serię Scrambler. Jestem ciekaw, kiedy wreszcie skończą im się pomysły. Póki co, końca nowych koncepcji nie widać. Skoro Włosi potrafią podawać makaron na dziesiątki sposobów, na pewno mogą zrobić to samo ze swoim Scramblerem. Czekając na kolejne wersje, jeździmy „kofiakiem”.
Żaden z niego scrambler
Zacznijmy od tego, że nazwa tego motocykla jest kompletnie bez sensu i może wprowadzać w błąd. Scrambler Cafe Racer? Taki z niego scrambler, jak ze świnki morskiej morskie zwierzątko. Oczywiście w tym przypadku określenie scrambler nie odnosi się do gatunku motocykli. Jest to po prostu nazwa własna wesołej rodzinki motocykli Ducati. I tak mamy w kolekcji już np. model Scrambler Flat Track Pro, Scrambler Urban Enduro, czy wreszcie mój ulubiony, hardkorowy Scrambler Desert Sled. Jest też nasz kawiarniany elegancik – Scrambler Cafe Racer. Motocykl, który wyjeżdżając z fabryki od razu wygląda tak, jakby wyjechał z garażu jednego z tych gości, którzy przerabiają motocykle na zamówienie, według indywidualnej wizji klienta.
Kawiarniane wozidło dla hedonisty
Cafe Racer trzyma się z daleka od off-roadu. Woli jeździć po zakrętach i lansować się pod kawiarniami. Osadzony na 17-calowych, aluminiowych felgach w złotym kolorze i wyposażony w opony o sportowym zacięciu - Pirelli Diablo Rosso – chętnie podejmuje wyzwania na krętych trasach. Najchętniej niezbyt długich, prowadzących od jednej kawiarni do drugiej. Lekki, zadziwiająco zwrotny i zwinny, jak mała 125-tka.
Cafe Racer jest najbardziej zwarty ze wszystkich Ducati Scramblerów. Ze swoją kierownicą typu clip-on wymusza bardziej sportową, nieco pochyloną pozycję kierowcy. Na dłuższą metę to trochę męczące dla nadgarstków i całych rąk kierowcy, ale przecież dystanse pomiędzy kawiarniami na ogół nie są jakoś szczególnie wielkie.
Cafe Racer wydaje się bardzo krótki. Trochę tak, jakbyśmy siedzieli dosłownie nad przednim kołem, a nie za nim. Z nakładką na tylnej części siedzenia wygląda jak stylowe, miejskie, kawarniane wozidło dla typowego hedonisty. Stylowego wizerunku dopełnia zbiornik paliwa o charakterystycznym kształcie, elegancka i gustownie wykończona kanapa, aluminiowy, czarny tłumik Termignoni i pola numerowe. Do tego oczywiście lusterka zamontowane w jedyny słuszny dla tego typu motocykla sposób (na końcach kierownicy). Te ostatnie trochę przeszkadzają podczas przeciskania w korku, ale nie ma dramatu. Dodatkowe smaczki to nowe logo, specjalnie dla modelu Cafe Racer, usytuowane na zbiorniku paliwa, czy wyjątkowo krótki przedni błotnik.
Trzeba wybaczać
Na pulpicie Cafe Racera, podobnie jak we wszystkich sprzętach z serii Ducati Scrambler, bardzo minimalistycznie, żeby nie powiedzieć ubogo. Na okrągłym wyświetlaczu najbardziej brakuje wskaźnika poziomu paliwa, jest tylko kontrolka rezerwy. Brak wyświetlacza biegów wybaczam. Dźwignie sprzęgła i hamulca wypadałoby od razu zmienić na akcesoryjne, bo oryginalne, przy całym tym stylowym i eleganckim wykończeniu, wyglądają słabo i nie pasują do ogólnego wizerunku. Trochę denerwujące są też plastikowe obudowy przełączników na kierownicy, ale to mogę już wybaczyć. Bardziej niewybaczalne jest tylko to okrutne grzanie w krocze przez silnik w układzie V2 (wiem, Ducatisti nazywają to L2). Jest na to tylko jedna metoda – trzeba jeździć szybko i jak najmniej się zatrzymywać… Grzanie jest dokuczliwe przy powolnej jeździe, podczas przeciskania się w korku, szczególnie w upalne dni.
Kawa w benzynie
Na pokładzie Cafe Racera mamy sprawdzony, dwucylindrowy, widlasty silnik o pojemności 803 ccm, chłodzony powietrzem. Ten sam, który zasila pozostałe Scramblery, czy najmniejszego spośród potworów, czyli nowego Ducati Monstera 797. Sześciobiegowa skrzynia biegów również ta sama – dość twarda, trochę szorstka, ale w miarę precyzyjna. Luz warto wbijać póki motocykl jeszcze delikatnie się toczy, bo po zatrzymaniu zdarzają się z tym problemy. Przyspieszenie, choć to przecież tylko 75 KM, zaskakująco dobre. Niewielka masa własna (172 kg na sucho) robi swoje. Do tego specyficzna charakterystyka oddawania mocy – kofiak jest bardzo zrywny już przy najniższych obrotach. Zupełnie tak, jakby w przewodach paliwowych płynęła benzyna z kofeiną. Początkujący muszą zwrócić na to uwagę i pamiętać, aby delikatnie obchodzić się z roll-gazem, szczególnie w momencie startu.
Kofiak na zakręcie
Jazda Cafe Racerem po zakrętach daje dużo frajdy, głównie za sprawą łatwości prowadzenia i dobrego wyczucia podwozia. Motocykl chętnie pozwala się przerzucać „z jednego ucha na drugie”. Możecie powiedzieć, że nie ma duszy, bo nie jest przerobionym sprzętem z lat 70., czy 80., tylko nowoczesnym motocyklem prosto z fabryki. Jednak na tym polega jednocześnie jego przewaga nad wszelkiej maści przeróbkami - Scrambler Cafe Racer, dzięki temu że nowoczesny, naprawdę bardzo pewnie się prowadzi i znakomicie hamuje. I żeby nie było, że mam coś przeciwko ciekawym projektom i budowaniu na bazie starych motocykli - to często są naprawdę wspaniałe sprzęty, ale zazwyczaj (wiem, wiem, że nie zawsze) nie potrafią jeździć po zakrętach, ani hamować. Kofiak potrafi.
Scrambler Cafe Racer w liczbach
Teraz porcja liczbowych konkretów. Dwa koła, dwa cylindry, dwa zawory na cylinder… Średnie spalanie w cyklu mieszanym od 5 do 5,5 l/100 km. Prędkość maksymalna około 200 km/h, komfortowa prędkość przelotowa w trasie 120-130 km/h. Masa własna w stanie gotowym do jazdy 188 kg. W zbiorniku mieści się 13,5 litra paliwa – trochę mało, ale w warunkach miejskich to nie problem. Cena Scramblera Cafe Racera wynosi 52 900 zł.
Zamiast ekspresu
Kupienie takiego motocykla jest trochę jak zrobienie sobie tatuażu. To taki sposób na wyrażenie siebie. Jeśli twój temperament lepiej wyraziłoby Panigale, albo Monster 1200R, nie dogadasz się ze stylowym kofiakiem. Jeśli jednak miejskie, kawiarniane życie ci odpowiada, ten motocykl może zostać twoim najlepszym kumplem. Po co kupować dobry ekspres do kawy, skoro można kupić kofiaka i codziennie pić dobrą kawę gdzie indziej?
|
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarze£adny, nie powiem ale brakuje mi miejsca w gara¿u ;)
Odpowiedz