Czarne chmury nad torem Wschodzący Białystok. "Nam jest za głośno!"
Normy hałasu nas nie obchodzą! Nam jest za głośno! - twierdzą sąsiedzi toru Wschodzący Białystok i domagają się ustawienia ekranów akustycznych wokół obiektu. Toru bronią i Inspektorat Ochrony Środowiska, i władze Białegostoku.
Tor Wschodzący Białystok został wybudowany w konsekwencji głosowania mieszkańców miasta w ramach Budżetu Partycypacyjnego w 2015 r. Przeznaczony jest do amatorskiej jazdy w celach szkoleniowych oraz doskonalenia techniki jazdy.
Niestety, jak to zwykle bywa w takich przypadkach, okoliczni mieszkańcy marzą o absolutnej ciszy, całkowcie ignorując fakt, że mieszkanie w mieście wiąże się z koniecznością zaakceptowania jego specyfiki. Nie podoba im się, że za sąsiada mają tor, gdzie miłośnicy motoryzacji bezpiecnie mogą trenować i rozwijać swoją pasję.
Jak dotąd sąsiedzi toru zebrali 300 podpisów pod petycją o montaż ekranów akustycznych, oddzielających tor od zabudowań. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska ma z tą petycją kłopot, bowiem wszelkie pomiary akustyczne, dokonywane na torze, jak i w jego otoczeniu wskazują, że nie dochodzi do przekroczenia norm.
Zarządca toru tłumaczy, że obiekt dokłada wszelkich starań, by pojazdy uczestniczące w organizowanych przez Wschodzący Białystok imprezach, zawsze wyposażone były w zgodne z prawem układy wydechowe i aby poziom generowanego przez nie hałasu nie przekraczał 93 dB.
Wiceprezydent Białegostoku, Przemysław Tuchliński, broni toru. Cytując jego słowa za portalem poranna.pl: Jeśli chodzi o odgłosy z toru, to pamiętajmy, że żyjemy mieście. Dźwięków miasta nie da się całkowicie uniknąć.
Mieszkańcy okolic toru wydają się być jednak głusi na argumenty. Nie chcą przyjąć do wiadomości, że drobna niedogodność w postaci odległych odgłosów przyniesie korzyść w postaci bezpieczniejszych dróg. Dla nich ważna jest absolutna cisza. - Być może normy nie są przekraczane. Ale nam jest głośno - twierdzą.
To nie pierwszy taki przypadek w Polsce. Na skutek protestów mieszkańców zamknięto tor w Lublinie, niewiele brakowało do zamknięcia toru w Poznaniu, także tor w Starym Kisielinie od dłuższego czasu zmaga się z atakami ze strony jednego z radnych, podobne problemy ma tor w Bednarach.
Komentarze 6
Pokaż wszystkie komentarzeNormy ich nie obchodzą, bo im jest głośno? To ja montuję pusty przelot w moto. Normy mnie nie obchodzą, dla mnie jest wystarczająco cicho!!
OdpowiedzNiech postawią ekrany wzdłuż działek to da największą skuteczność i nie będzie blokowało rozwoju gabarytu toru na przyszłe lata
OdpowiedzJeśli domagają się tylko budowy ekranów, to jest to całkiem rozsądna opcja. Pod jednym wszakże warunkiem - że sami sfinansują projekt, pozwolenia, same ekrany i ich montaż (jak również ich ...
OdpowiedzNo widze ze sasiedzi nie sa tacy zli chca tylko budowy ekranow a nie likwidacji obiektu... Dla mnie to ma sens
OdpowiedzMyślę, że kompromisowym rozwiązaniem jest budowa ekranów. Rozumiem, że zapewne jak zwykle chodzi o kasę.
OdpowiedzW całej Europie może być normalnie tylko u Nas są tacy pojebani sąsiedzi. Kiedy u Nas będzie normalnie?
OdpowiedzNie bądź taki krytyczny dla Polski i Polaków. Podobne problemy są na całym świecie, a szczególnie w UE. Ostatnio czytałem o proteście mieszkańców miejscowości sąsiadujących z lotniskiem w Monachium. Wiele razy czytaliśmy o zamykaniu dróg w Alpach, a czasem nawet całych miasteczek lub ich centrów.. Często w zimie i w lecie jeżdżę do Austrii, do Mayrhofen (Zillertal). Od kilku lat jest tam ustanowiony zakaz ruchu dla motocykli, pomiędzy godziną 22-6. Podczas ostatniego pobytu autochton powiedział mi, że jest rozważany całkowity zakaz ruchu dla motocykli w miasteczku. Na marginesie zawsze jest tak, że jeżeli chodzi o jakieś uciążliwe obiekty, to wszyscy są za ale czasami nie w sąsiedztwie mojego domu. Nie ma się temu co dziwić. Każdy chce w domu wypocząć, w ciszy po dniu w pracy, czy w szkole. Z wiekiem coraz bardziej się to docenia. Oczywiście zawsze pozostaje alternatywa przeprowadzki. Dlatego uważam, że w tym przypadku kompromisowym rozwiązaniem byłaby budowa ekranów akustycznych. Nie miejmy o sobie takiego złego zdania. Nie jesteśmy ani lepsi, ani gorsi od innych. Ludzie na całym globie są tacy sami i generalnie mają bardzo podobne potrzeby.
OdpowiedzNigdy !!! W Polsce sasiad to najwiekszy wrog, któremy trzeba dopie..rdolic - takim właśnie jestesmy tolerancyjnym/katolickim krajem.
OdpowiedzPiszesz o sobie? Ja mam świetne stosunki z moimi sąsiadami. Zacznij naprawiać świat od siebie i z całym szacunkiem nie mieszaj do tego wiary. Podpowiem Ci tylko, że gdybyś w Niemczech albo w Holandii, nie wspominają już o Skandynawii hałasował komuś koło domu, to nie zdążysz się obejrzeć i będziesz miał do czynienia z policją. Poczytaj sobie w internecie, jakie zasady panują w budynkach mieszkalnych w Szwajcarii. Zamiast pluć na Polskę i Polaków czasami warto najpierw zasięgnąć informacji.
Odpowiedz100% racji. Niemiecka mentalnosc sasiedzka. Usmiechy od ucha do ucha i czestowanie ciastem z jednej strony, a z drugiej donosy jesli dzieci za glosno tupią w trakcie sjesty poobiedniej, albo kosisz trawe poza scisle wyznaczona porą, nie mowiac o koniecznosci zgloszeniu strazy pozarnej checi grillowania, wraz z wniesieniem odpowiedniej oplaty (choc tego malo kto przestrzega). Znajomy wyjal na podworku kamienicy gazniki z motocykla, zabral do mieszkania, wyczyscil i zalozyl z powrotem. Zero halasu, zero odpalania. Na drugi dzien znalazl na drzwiach kartke podpisana, przez sasiadow, z informacja, ze podworko to nie warsztat i nie zycza sobie takiego korzystania z przestrzeni publicznej. Niestety zmierzamy w tym samym kierunku nadmiernego uporzadkowania co Niemcy i zakres swobody oraz podejscie "no nonsense" zaczyna sie kurczyc. Nie doceniamy tego co mamy i sami plujemy na siebie nawzajem. Przykre to.
OdpowiedzNie mówić już o takich niemiecko- socjalistycznych zapędach: https://moto.pl/MotoPL/7,88389,26002181,zakaz-jazdy-motocyklem-w-niedziele-niemcy-chca-wprowadzic-nowe.html
OdpowiedzKenlee masz zupełną słuszność. Sytuacje z takimi karteczkami zdarzają się głównie na nowych osiedlach zamieszkanych przede wszystkim przez stosunkowo młodych ludzi. Jestem zaskoczony, że wszystko im bardziej przeszkadza niż osobom starszym zamieszkującym stare bloki z wielkiej płyty.
OdpowiedzStarzy w bokach z płyty już wszystko widzieli i słyszeli. A młodzi jak już kupią tą klitę dla szczurów za setki tysięcy na 30letni kredyt, na "prestiżowym osiedlu" ogrodzonym siatką, to im wielka bańka w nosie rośnie. Bo przecież tyle kasy wydali to wszystko ma być na tip top, cichutko "ekskluzywnie" i perfekcyjnie, płacę -żądam. A koniec końców to taka sama wielka płyta, tylko gorsza i w dodatku człowiek drugiemu wilkiem.
Odpowiedz