Circuit of Wales pobłogosławiony przez Dornę
Podczas gdy nasi włodarze nabijają kosy na sztorc w tak strategicznych kwestiach jak związki partnerskie, cywilizowany świat żyje "nieco" bardziej produktywnymi tematami. W takiej dla przykładu Walii zapaliło się właśnie zielone światło dla budowy i uruchomienia ultra nowoczesnego toru wyścigowego, który ma szansę z marszu wejść do wyścigowej ekstraklasy goszcząc takie wydarzenia jak motocyklowe Grand Prix i World Superbikes. Choć Dorna w ostatnich latach wykonuje dynamiczne ruchy w kierunku włączenia do kalendarza MotoGP (a obecnie także WSBK) krajów i torów z najdynamiczniej rozwijających się rynków motocyklowych (czyli z Ameryki Południowej i Azji), to obie serie nadal kręcą się głównie wokół zachodniej i południowej Europy. Carmelo Ezpeleta właśnie odwiedził Południową Walię i zapoznał się z planami nowego obiektu, spotykając przy okazji ludzi zaangażowanych w projekt oraz miejscowego ministra gospodarki, Edwina Harta. Ezpeleta potwierdził, że Circuit of Wales będzie spełniał wymogi Dorny do rozgrywania wyścigów najważniejszych serii wyścigowych świata.
Obiekt który kosztować ma 250 milionów funtów powstanie niedaleko miejscowości Ebbw Vale i jego budowa rozpocząć ma się w lipcu tego roku. Tor będzie miał 3,5 mili (5,6 km) długości i spełni jednocześnie wymogi FIM oraz FIA. Konsultantem przy planowaniu toru jest Leon Haslam, zawodnik WSBK. Ten rejon Południowej Walii usiany jest wzgórzami, przez co na trasie zawodnicy doświadczą znaczących zmian wysokości terenu. Już teraz pojawiły się pierwsze porównania do takich obiektów jak Portimao oraz Istambul Park.
Obok imprez takich jak MotoGP, WSBK czy World Touring Car obiekt ma gościć o wiele więcej mniejszych, ale nie mniej ważnych wydarzeń. Międzynarodowe wyścigi kartingowe, park technologiczny, hotele, ośrodki wypoczynkowe, szkoły jazdy dla kształcenia kolejnych pokoleń bezpiecznych kierowców na drogach i najszybszych kierowców na torach - wszystko to ma być impulsem rozwojowym dla całego regionu. Miejscowy rząd szacuje, że każde duże wydarzenie sportowe przyniesie lokalnej gospodarce 2,5 miliona funtów dochodu oraz wygeneruje 9000 nowych miejsc pracy.
"To fantastyczne. Myślę, że jest to bardzo ważny projekt dla MotoGP oraz dla sportów motorowych jako całości. Nowy tor będzie pożyteczny dla całego regionu oraz dla ludzi tutaj mieszkających i pracujących. Ci którzy stoją za tym projektem mogą liczyć na naszą pomoc i wsparcie. Pracujemy z nimi i będziemy tą współpracę kontynuowali. Jesteśmy bardziej, niż szczęśliwi z powodu tego projektu" - stwierdził Carmelo Ezpeleta i dodał, że Tor Walii (Circuit of Wales) mógłby zostać dodany do kalendarza MotoGP już w roku 2015.
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeGodzinkę jazdy ode mnie.. :) Już się nie mogę doczekać. :P Zaraz składam podanie o prace. Haahaha. Koledze wyżej nie polecam wyjazdu do UK.. Jest bardzo krucho z robotą, szczególnie teraz na ...
OdpowiedzEhh.. od dłuższego czasu zastanawiam sie - emigracja czy nie?
OdpowiedzA nad czym sie zastanawiac?! Ja tu siedze jeszcze do konca studiow, a potem kierunek Anglia skladac hamburgery z tytulem magistra. Na pewno lepsze to niz szukanie pracy tutaj za 1200zl
OdpowiedzTo tak na poważnie? Czyżbyś studiował socjologię albo inny pseudo-kierunek dla ludzi bez żadnych zdolności?
OdpowiedzPrzy okazji - nawet w Biedronce widziałem ogłoszenie do pracy za 2000 plus "premia zależna od wyników zespołu" - cokolwiek ten termin oznacza w praktyce. Nawet oferta pracy z UP dla pracownika sprzątającego jest z pensją 1800 więc może przestań chrzanić ( chyba że piszesz o pracy biurowej z językiem chińskim, wietnamskim lub podobnym). Jak trafisz za granicę to możesz dostać opiernicz w ojczystym języku za lenistwo - ja to już raz przez hotelową ścianę słyszałem: nikt Cię tak nie zwyzywa jak rodak który jest twoim kierownikiem.
OdpowiedzJak kończysz jakieś durne studia "zarządzenie tralalala" to się nie dziw. Robotę koniec końców, ktoś zrobić musi i im lepiej ją robi tym więcej kasy dostanie. To jest bardzo proste - żeby byli ci na górze - i było ich stać na przysłowiową furę, skórę i komórę - muszą być ci na dole. To oni pracują na menadżerów. Inna sprawa że menadżerowie nie mają ochoty płacić fachowcom PO studiach i dlatego sięgają po studentów. Ci z kolei w podejmują się pracy za marne pieniądze i w pewnym sensie podcinają gałąź na której sami niedługo zasiądą. A po tym jak robota zostanie spartolona przez studentów - po co się starać skoro robota dorywcza - taki menago znika więc musi się szybko i dużo nachapać...
OdpowiedzWięc Twoim zdaniem jakie są "dobre" kierunki studiów? Tylko nim wyjedziesz z politechniką sprawdź proszę statystyki bezrobocia...
OdpowiedzTo nie będę z polibudą wyjeżdżał bo i na niej są durne kierunki, ale może warto sprawdzić oferty w urzędzie pracy i na portalu z ofertami. Gość któremu nieobcy jest śrubokręt - pardon wkrętak - miernik, bebechy i obsługa komputera raczej nie powinien narzekać na brak zajęcia. Fakt, zajęcie w którym nie pobrudzisz rąk pewnie byłoby fajniejsze bo lepiej płatne... Co do polibudy to mogę dodać jedno co podobno powiedział dziekan czy rektor - wiedza wyuczona przez inżyniera po kilku latach jest przestarzała i trzeba się dokształcać na okrągło. Ale warunek nr 1: trzeba chcieć. I to się liczy dla pracodawcy - gość z poszukiwanymi kwalifikacjami może się trafić jeden na stu a może i na tysiąc chętnych, ale stosunek chętnych do nauki do liczby kandydatów może być już 5 na 10.
Odpowiedz