Oslo bez elektryków na buspasach. W³adze maj± do¶æ. Komunikacja miejska ma gigantyczne k³opoty. W czym problem?
Od samego początku elektrycznej rewolucji państwa skandynawskie były stawiane jako wzór zmian w motoryzacji, również pod względem licznych przywilejów dla osób, które zdecydują się na pojazd zasilany z gniazdka.
Tymczasem władze stolicy Norwegii zdecydowały, że samochody elektryczne nie będą już mogły jeździć buspasami. Powód? Po prostu nasycenie rynku pojazdami zasilanymi bateryjnie jest w Oslo tak duże, że buspasy przestały spełniać swoją funkcję i zamiast przyspieszać komunikację miejską, są zawalone elektrykami.
Nowe przepisy zaczęły obowiązywać już w zeszłym miesiącu, natomiast 1 lipca br. elektryki zostały wyrzucone również z buspasów na obwodnicy Oslo. Jak wyjaśnił Halvard Gavelstad z norweskiego zarządu dróg publicznych, w godzinach szczytu jest tak dużo pojazdów elektrycznych, że wstrzymują autobusy i opóźniają miejski transport.
Przy okazji warto przypomnieć, że w Polsce właściciele pojazdów elektrycznych też stracą swoje przywileje. Data jest już ustalona. Zasilane prądem z gniazdka auta i motocykle mają czas do końca 2025 roku. Od 1 stycznia 2026 roku znika przywilej korzystania z buspasów przez pojazdy elektryczne.
Co z innymi przywilejami? Jak na razie nie ma planów zlikwidowania darmowego parkowanie elektryków w strefach płatnego postoju, ale ten stan nie będzie przecież trwał wiecznie, chociaż akurat w Polsce zmiana następuje bardzo wolno. W 2016 roku ówczesny premier Mateusz Morawiecki zapowiadał, że w 2025 roku po polskich drogach będzie jeździło milion elektryków. Było to ambitne założenie w ramach "Planu rozwoju elektromobilności w Polsce".
Okazało się, że plany są zbyt optymistyczne, bo Polacy nie chcą kupować elektrycznych pojazdów. Między innymi z tego powodu w połowie 2021 roku ruszył program "Mój elektryk", w ramach którego osoby fizyczne mogą uzyskać aż 18 tys. zł dopłaty, a w przypadku posiadania Karty Dużej Rodziny nawet 27 tys. zł do pojazdu na prąd.
Pieniądze oczywiście nieco poprawiły sytuację, ale nieznacznie. Pod koniec grudnia 2023 roku po polskich drogach jeździło zaledwie 98 tys. samochodów osobowych z napędem elektrycznym. Okazuje się, że 2025 rok mamy za pasem, a do miliona elektryków brakuje bardzo, bardzo dużo.
Przy okazji sprawdźmy jeszcze, jak wygląda sytuacja elektrycznych jednośladów, które program "Mój elektryk" również obejmuje, ale w niższych kwotach. Na koniec grudnia 2023 roku flota elektrycznych motorowerów i motocykli w Polsce składała się z 19,5 tys. sztuk. Jeśli porównamy liczbę motocykli spalinowych, która wynosi ponad 1,5 mln egzemplarzy, okazuje się, że elektryczne jednoślady to zaledwie 1,3 proc.
Polacy nie są skłonni do zakupu samochodów i motocykli na prąd, ale to przecież da się zmienić. Przypomnijmy, że w tzw. kamieniach milowych zawartych w KPO znalazły się dwa ważne punkty. Pierwszy to podatek od posiadania pojazdu emitującego spaliny, a drugi to opłata rejestracyjna. W przypadku podatku od spalinowca nowy podatek ma pojawić się już w 2026 roku.
Druga opłata zostanie wprowadzona jeszcze wcześniej, na początku przyszłego roku. Co prawda zasady opodatkowania nie są jeszcze znane, ale możemy być pewni, że opłaty będą uderzać w posiadaczy pojazdów z silnikami konwencjonalnymi. Innymi słowy, skoro marchewka nie działa, pojawi się kijek. Polacy mają jeździć elektrykami, czy tego chcą, czy nie. Spalinowce zwyczajnie będą się coraz mniej opłacać ze względu na nowe daniny, strefy ograniczonego ruchu dla benzyniaków i diesli, itd. Witajcie, oto "nowy, wspaniały świat".
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze