Chad Reed: o swoim ostatnim sezonie w Supercrossie [WYWIAD]
Chad Reed, wielokrotny mistrz Supercrossu i Motocrossu, chce wraz z sezonem 2020 zakończyć swoją wyścigową karierę. Australijczyk, w przeszłości, trzykrotnie stawał na podium w Daytonie, a w minioną sobotę pojechał tam, prawdopodobnie, po raz ostatni.
Zbliżający się do 38. urodzin Reed ma przed sobą jeszcze tylko siedem wyścigów, jeśli zdecyduje się we wszystkich pojechać. RacerX, za którym przytaczamy ten wywiad, złapał Reeda po wyścigu w Daytonie w miniony weekend.
Który dziś byłeś? 13.?
Chad Reed - Tak, szczęśliwa 13-tka.
W zeszłym tygodniu byłeś piętnasty. Idziesz w górę?
CR - Ruszamy w górę. Szczerze mówiąc, bawiłem się dzisiaj dobrze. Tempo zaczyna powoli wracać, na motocyklu czuję się coraz lepiej. Cała ta kombinacja zaczyna działać. Niby miałem cel i wydaje mi się, że nie udało mi się go osiągnąć. Byłem na 12. miejscu i byłbym z niego zadowolony. Przez ostatnie trzy okrążenia zrobiłem się trochę niechlujny, więc Benny Bloss mnie dopadł.
Pracujesz?
CR - Absolutnie tak.
Próbujesz, aby być lepszy i jesteś coraz lepszy. Runda druga, runda trzecia, czy zastanawiałeś się kiedyś, że to naprawdę długa droga? Nie myślełeś, że może po prostu wyjdziesz na ceremonię otwarcia, zrobisz kilka Nac Nac'ów, pomachasz widzom... Czy zastanawiałeś się nad tym, ile musiałeś zrobić przez ostatnie dwa miesiące, aby być w tym miejscu?
CR - I tak i nie. Po prostu tak nie potrafię… Zobowiązałem się, nie tylko dla fanów, ale i dla ludzi, którzy bardzo mi pomagają. Wiele osób jest zaangażowanych w moje starty, zarówno przez pracę, jak i wsparcie finansowe. Więc nie potrafiłem tak po prostu odejść. Ale to prawda, część mnie mówiła, że to nie jest już zabawne. To naprawdę nie jest fajne. Ale od rundy w Dallas dobrze się bawię. Dzisiejszy dzień był, póki co, najlepszą zabawą. Uwielbiam Daytonę. Jest w niej po prostu coś, co jest wredne, ale też coś fajnego.
Szczerze mówiąc, przechodzę na emeryturę, ponieważ nie bawi mnie nowoczesny supercross. Miłość do tego, co kiedyś tak kochałem, zniknęła. Tak więc, aby być tutaj i jechać na motocyklu, musisz użyć więcej techniki, niż po prostu trzymać gaz na maksa. To była zabawa. Naprawdę mi się podobało. Mam nadzieję, że będę mógł utrzymać ten wzrost. W tym tygodniu znów padało w mojej okolicy. Mam nadzieję, że będzie tak, jak w zeszłym tygodniu i nie zagrozi nam bardzo. To był pierwszy tydzień, w którym jmogłem pojeździć przez dwa dni.
W ciągu całego roku?
CR - Tak.
To straszne...
CR - Nie tylko z powodu pogody. Kontuzje też na to wpłynęły. To była zabawa. Pojeździłem chyba w poniedziałek i w środę. To był dobry tydzień. Kiedy patrzę na wyniki i widzę 13., czy to mnie ekscytuje? Nie. Ale uczucie, podczas wyścigu, kiedy mogłem dodać mocno gazu, czy zrobić scruba, wtedy czułem, że jeszcze pamiętam, jak to robić. Naprawdę dobrze się dziś bawiłem.
A eliminacje? Pochwal się.
CR - Świetny start. Nie powiedziałbym, że potem odpadłem, ale nie jechałem tak, jak powinienem. Chciałbym móc podjąć trochę walki i uzyskać trochę płynności, rytmu i tak dalej. Od razu jechałem mocno.
Na progu sezonu, wiedziałeś, że jesteś kontuzjowany. Wiedziałeś, że to nie będzie dla ciebie dobre. Czy przed Anaheim myślałeś, że niezależnie od wyniku i tak będziesz się z tego cieszyć? A może przez cały czas wiedziałeś, że nie będziesz z tego zadowolony?
CR - Od czasu Anaheim, szczerze mówiąc, bycie poza torem było niesamowite. Po Anaheim 1 czułem się, jakbym wypalił się do końca. Naprawdę podobał mi się ten konkretny weekend. Sam wścig był przerażający. Ale, o ile byłem poza torem, było niesamowicie. W większości tak było przez cały rok. Chodziło mi tylko o to, aby spróbować wykopać się z tej dziury. Złamanie dwóch żeber ponownie w Phoenix było ciosem poniżej pasa. Ale w pewnym sensie pozwoliło mi się zresetować i dojść do wniosku, że okej, jeśli tylko chcę, w dowolnym momencie to może się skończyć. Choć to gó...o prawda, tak naprawdę chcę się ścigać.
Pojechałem oczywiście do Oakland, ale usiadłem na trybunach i obserwowałem. To było takie sprowadzenie na ziemię. Pomyślałem: twoje wyniki nie są idealne, ale nadal jeździsz i robisz to, co lubisz. Fani to lubią. To pozwoliło mi iść dalej, cieszmy się z tego. W pewnym sensie poddałem się i po prostu znowu zacząłem ciężko pracować. Wydaje mi się, że pod pewnymi względami był to dobry kopniak w tyłek i zejście na ziemię.
Wiem, że masz tutaj swojego starego busa. Co się stało z ciężarówką?
CR - Tak, silnik eksplodował. Tim chyba próbował to przeskoczyć. Nawet nie wiem. Straciliśmy silnik.
Ci kolesie wkładają spory wysiłek, w to, co robicie. Nikt nie daje ci wielkich czeków, a ty bierzesz, jakby porównać, udział w wyścigach Rolls-Royce'ów. To był cios dla wszystkich.
CR - Naprawdę tak jest. Właśnie wtedy, gdy myślisz, że wszystko załatwiłeś, a my zaczęliśmy czuć trochę rytmu, wiedzieliśmy, jak ustawić namiot, wiedzieliśmy, gdzie umieścić wszystko, wtedy ciężarówka eksplodowała i teraz, wyobraź sobie, musimy po prostu złapać podstawowe rzeczy, a następnie wrzucić je do furgonetki.
Tak więc naprawdę, mamy pod górę, ale tak właśnie czasem jest. Nie przewidziałbyś tego. Tak, działmy, ale wszyscy ciężko pracujemy. Wszystkim nam się to podoba. Wydaje mi się, że zespół zauważa moje wyniki i wysiłek, który w to wkładam. Czuję, że ci faceci nie lubią negatywnego podejścia. Czują, że jesteśmy na dobrej drodze. Więc, jeśli wszystko pójdzie dobrze, powinniśmy dostać naszą ciężarówkę przed kolejną rundą. Będzie miała nowy silnik, więc mam nadzieję, że wszystko będzie już zgodnie z planem.
To się zbliża. To już w ten weekend...
CR - Tak, będę miał 38 lat. Ten 37. rok nie poszedł dobrze. Więc myślę, że w 38. będzie znacznie lepiej i będę silniejszy.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze