„What we gonna do, is we gonna get your speed faster!” – Andy Ibbott, ambassador CSS UK
To ważny moment dla polskiej sceny motocyklowej. Kiedy pojawiły się pierwsze potwierdzone informacje, że California Superbike School zawita do naszego kraju niewielu ludzi wiedziało czym tak naprawdę szkoła się zajmuje, jak uczy i właściwie dlaczego mają „tyle” zapłacić za to szkolenie. Jesteśmy już po i wniosek jest prosty. Brytyjczycy nie tylko pokazali nam jak jeździć, ale także otworzyli nasze umysły, aby zrozumieć jak robić to lepiej.
Kwestie organizacyjne
W czwartek ok. godziny 7 rano na miejsce zaczęły się zjeżdżać motocykle. Ich różnorodność była ogromna. Oprócz spodziewanych sprzętów sportowych przybyli motocykliści na nakedach, turystycznych enduro, a także, uwaga, na chopperach. Motocykl każdego z uczestników został dokładnie obejrzany przez trenerów, podobnie zresztą jak i odzież motocyklowa. Kursanci zostali podzieleni na trzy grupy: zieloną, białą i żółtą. Wszystko po to, aby wdrożyć świetne, jak się okazało rozwiązanie. Jedna grupa miała wykład, jedna jeździła na torze, jedna miała przerwę. Dzięki temu całe szkolenie przebiegało efektywnie i nikt nie czuł się nim znużony. Kwestie organizacyjne zostały dopięte na ostatni guzik. Nie było sytuacji, w której ktoś nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Warto wspomnieć, że każdy z uczestników otrzymał pakiet dydaktyczny oraz torebkę z upominkami. Organizatorzy zapewnili także jedzenie i wodę, której picia kursanci otrzymali wręcz nakaz.
Dzień 1 - stabilizacja motocykla
Po prezentacji zespołu CSS i odprawie dotyczącej bezpieczeństwa, rozpoczął się pierwszy wykład prowadzony przez Glenna Rothwella. Tematem było ogólne pojęcie stabilizacji motocykla. Glenn w sposób ciekawy, przystępny i interesujący omówił pierwsze ćwiczenie, które czekało nas na torze – operowanie gazem. Ten element okazał się kluczowy i od tego momentu był wykorzystywany przez cały czas trwania szkolenia. Instruktorzy sygnalizowali kursantom gestem „odciągania” dłoni od kasku kiedy mają na to zwrócić szczególną uwagę. Po tym przyszedł czas na ćwiczenie nr. 2 – inicjowanie skrętu. Na nawierzchni toru zostały umieszczone krzyże oznaczające miejsca, w których należało szybko zainicjować skręt motocykla stanowczym pchnięciem odpowiedniej strony kierownicy. Można to było zrobić dokładnie w miejscu znaku, 2 m wcześniej lub 2 m dalej. Trzecie ćwiczenie ściśle wiązało się z drugim i obejmowało szybsze i efektywniejsze inicjowanie skręcania. Ćwiczenie nr. 4 wszyscy uczestnicy zgodnie określili najfajniejszym. Nosiło ono nazwę „Relaks” i było dokładnie takie, jak brzmiało. „Pozwól motocyklowi robić swoje, rozluźnij się, nie przeszkadzaj mu” – mówił Glenn. Rozluźnienie rąk na kierownicy pozwala motocyklowi poprawić przejeżdżanie właściwej linii w zakręcie w sposób dramatycznie sprawniejszy. Krótko mówiąc, nie-wiszenie na łapach czyni wszystko lepszym. Piąte, ostatnie w tym dniu ćwiczenie było wprowadzeniem do dnia kolejnego. Skręcanie dwustopniowe to tak naprawdę meritum całego szkolenia i sposób na poznanie zakrętu. Znacznie więcej pracujemy oczami, niż samym motocyklem.
Co ciekawe, w każdym z ćwiczeń kursanci mieli pewne ograniczenia. Np. w pierwszym ćwiczeniu można było używać tylko jednego biegu, ale nie można było używać hamulców. W drugim można było używać dwa biegi i lekkie hamulce, w czwartym dorzucono trzy biegi i lekkie hamulce, a w ćwiczeniu piątym używać można było wszystkiego. Po pierwszym dniu wszyscy zadowoleni kursanci zaproszeni zostali na pysznego grilla organizowanego przez firmę JBB, specjalistów od pieczonych mięs. Ten dzień zakończyliśmy bardzo pozytywnie.
Dzień 2 - oczy otwarte
Dzień drugi przywitał nas mokrym torem. Rozpoczęliśmy od krótkiego ćwiczenia w grupach polegającego na udoskonaleniu techniki przeciwskrętu. Następnie rozpoczął się wykład traktujący o zagadnieniu, które towarzyszyło nam cały dzień. Punkty odniesienia. Każdy kursant dostał za zadanie wyszukać charakterystyczne punkty na torze, które pomogą mu określić, w jakim miejscu zakrętu aktualnie się znajduje i znaleźć swoje punkty wyjścia. Wszystko po to, aby zaplanować przejazd przez zakręt. Trenerzy wykazali się tutaj niezłymi umiejętnościami. Cóż, jeśli ktoś potrafi jedną ręką prowadzić BMW S1000RR w bardzo głębokim złożeniu, drugą wskazywać kursantowi potencjalne punkty referencyjne na torze, jednocześnie zerkając w lusterko czy faktycznie na nie patrzy, prawdopodobnie potrafi jeździć motocyklem. Prowadzący wykłady w drugim dniu Gary Adshead genialnie ujął to w słowa pokazując zdjęcie zawodnika w zakręcie, który patrzy w kolejny: „On nie musi patrzeć pod koło motocykla. Tam już wszystko zostało zrobione i rozwiązane”.
W jednym z kolejnych ćwiczeń pierwsze okrążenie mieliśmy pokonać wyłącznie po prawej stronie toru, drugie wyłącznie po lewej, trzecie normalnie. To w bardzo wyraźny sposób uzmysłowiło nam, jak tor jest szeroki i ile na nim jest miejsca oraz jak efektywnie je wykorzystywać. Zadaniem kursantów było także znalezienie punktów referencyjnych w momencie, kiedy któryś zaliczy wycieczkę poza swój tor jazdy. Łatwiej jest wrócić na nitkę toru, kiedy mamy punkt zaczepienia, a wiadomo, że jedziemy tam gdzie patrzymy. Szukaliśmy swoich punktów wyjścia z zakrętu oraz dowiedzieliśmy się nieco więcej na temat zjawiska jakim jest fiksacja wzroku. Wbrew pozorom jest to jeden z większych wrogów motocyklisty. Ostatnie ćwiczenie wieńczące drugi dzień szkolenia było moim zdaniem najprzyjemniejsze. Wyraźnie było widać, że wszyscy jeżdżą pewniej a sama jazda sprawia im jeszcze większą przyjemność.
Warto również wspomnieć o samym systemie szkolenia. Obsługa wyraźnie zaznaczyła, aby po sesji na torze nie rozchodzić się, ale bezpośrednio udać się do trenera, który omówi wszystkie elementy, które wymagają poprawy. Każdy z nas był traktowany indywidualnie. Zaraz po rozmowie na dywaniku odpowiednia grupa udawała się na kolejny wykład. To rozwiązanie spisało się idealnie. Wróćmy na chwilę do zaklejonych prędkościomierzy i klapniętych lusterek. Patrzenie w nie rozprasza, a w trakcie tych dwóch dni my mieliśmy skoncentrować się na technice jazdy. Kiedy wydawało się nam, że jedziemy sami, trener trzymał się dosłownie 2-3 metry za kursantem i dokładnie śledził nasze poczynania.
Warto?
Cena jednego dnia szkolenia jest wysoka, ale jednego można być pewnym. Nigdzie indziej w Polsce motocyklista nie jest w stanie otrzymać tak obszernej wiedzy, podanej w tak przystępny i efektywny sposób przez takich profesjonalistów. Ekipa CSS okupiła swoje umiejętności tysiącami zjeżdżonych opon i motocykli, udziałem w wyścigach oraz latami praktyki w trenowaniu motocyklistów. Ci goście wiedzą, co robią, a robią to naprawdę dobrze. No i mają najbardziej odjazdowe ksywy na świecie – Hollywood, Gormit, Badger, Bullet i Lord R.
Debiut California Superbike School w Polsce można uznać za udany. Kultura na torze, warunki szkolenia, praca z trenerami, wiedza zaserwowana w przystępny i ciekawy sposób, świetna organizacja całego eventu, świetny system szkolenia (tor/wykład/przerwa) i co najważniejsze – efekty. Informacje zwrotne pod koniec szkolenia były jednogłośne – wszyscy byli zadowoleni i wszyscy nabrali pewności siebie. Czy warto zatem wydać pieniądze na California Superbike School? Jak to powiedział jeden z zawodników "Żałuję tylko, że CSS nie pojawiła się w Polsce pięć lat temu, kiedy zaczynałem jeździć po torze. Zaoszczędziłbym sporo na oponach, motocyklu i na własnym zdrowiu".
|
|
Komentarze 8
Pokaż wszystkie komentarzeSuper sprawa! W tym roku mi się nie udało (urlop, żona, dzieciaki) ale w przyszłym roku jestem na 100%.
OdpowiedzMoże nie brałem czynnego udziału, ale najbardziej podobały mi się ćwiczenia związane z punktami skrętu i liniami przejazdu. Na jakiej innej imprezie można by tak poeksperymentować jak tutaj,tzn. ...
OdpowiedzTo moze ja cos powiem, bo w przeciwienstwie do obecnych tutaj szpecjalistow (albo zawistnej konkurencji) bylem i na CSS i na chyba wszystkich szkolach i szkoleniach w Polsce (Radomie, Bednary, ...
OdpowiedzAmen...
OdpowiedzMyślałem mocno o CSS będąc pod wrażeniem ich zaplecza (youtube:) ) zdecydowałem się jednak na konkurencyjne szkolenie. Ułamkowy koszt, a czytając sprawozdanie miałem to samo. Nie chcę nikogo ...
OdpowiedzSzukaj... Co do realiów. Kursantów nie zabrakło. Podczas szkolenia nikt nie miał również problemów z komunikacją. O co Ci tak naprawdę chodzi? Chcesz tutaj na siłę namieszać? Nie uda się. Szkolenie wyszło im zaj...e. Nie stać Cię, nie chcesz? Cokolwiek... Nie udzielaj się jak nie musisz i nie mieszaj niepotrzebnie. Ciesz się, że taka szkoła pojawiła się w Polsce.
OdpowiedzPo co mamy szukać czegoś bardziej dostosowanego do naszych realiów i mówiących naszym językiem? Czemu by to miało służyć? "Naczytałeś się pierdół o żabach i teraz, na siłę, próbujesz tym zainteresować innych". Ucz się człowieku gdzie chcesz i rób w życiu co chcesz bylebyś nie szkodził innym. I jeszcze jedno, jeśli wolno, skąd pomysł, że miałeś to samo skoro nie wiesz co miałbyś biorąc udział w CSS? Trudno o bardziej czytelny objaw ignorancji: Nie byłem ale wiem, że tam gdzie nie byłem jest gorzej bo tam gdzie byłem było lepiej. Żeby móc obiektywnie ocenić czy coś jest lepsze od czegoś innego, trzeba zbadać obie te rzeczy. Ty na razie zbadałeś tylko jedną. Masz przed sobą jeszcze daleką drogę. Postaraj się jej nie zmarnować. I nie trwoń czasu na bzdurne doszukiwanie się problemów tam gdzie ich nie ma.
OdpowiedzOBCE CHWALICIE SWEGO NIE ZNACIE, w PL są szkoły techniki jazdy które mają równie wysoki poziom nauczania.
Odpowiedz3MMRacing, przyjedz na ich szkolenie a kopara Ci opadnie.
OdpowiedzBuahahahahahah, nie bądź śmieszny;)
OdpowiedzChodzi Ci o szkolenia Maćka Michałka? Utalentowanym sportowcem to może on nawet jest. Nie mam zamiaru kwestionować jego osiągnięć. Wydaje mi się jednak, że jest kolosalna różnica między utalentowanym chłopakiem, który ma ambicje szybko jeździć, a trenerem zawodowcem, który ma przejeżdżone na najlepszych torach wyścigowych całego świata więcej lat niż Maciek żyje. Kopara by mi pewnie opadła ale, jak sądze, raczej z braku kompetencji instruktorów niż z walorów szkoleniowych. W każdym razie dzięki. Pojadę i sprawdzę. Wtedy będę miał więcej do powiedzenia.
Odpowiedzo To chyba o mnie to sie wypowiem:) mimo wszystko dzięki za komplement o tym sportowcu:) Pewnie że są różnice w trenerze ktory ma przejechane wiecej lat niz ja zyje(nawet nie wyobrazasz sobie co bym dał aby te wszystkie tory objeździć), ale on tez zaczynał tak jak my, od doświadczenia z toru które chciał przekazać innym. Mam nadzieję że pan. Keith Code przyjedzie osobiście za rok to mu podam rękę i pogratuluje bardzo senesownych ksiązek o motocyklach i swietnie funkcjonującej szkoły. Ja nie byłem na szkoleniu w CSS i sie o tym szkoleniu nie wypowiem jak ktos jeszcze nie był u mnie na szkoleniu też niech sobie daruje komenatrze tylko niech przyjedzie i sam sie przekona. pozdrawiam,
OdpowiedzIgnorancją bije od ciebie na kilometr. Kode na pewno ucieszy się z twoich gratulacji z "sensownych książek" i zdjęcie jak mu ściskasz dłoń na pewno powiesi sobie nad kominkiem. O ty wielki numerze 36. Schlebiasz sobie porównując się do gości z CSS. Nawet nie masz pojęcia jaki muszą przejść program szkoleniowy żeby zostać trenerami. I wcale nie chodzi w nim o to żeby szybko jeździć po torach tylko żeby mieć wiedzę i bardzo dobrze uczyć.
Odpowiedzpewnie ja o niczym nie mam pojecia przecież znasz mnie lepiej ode mnie i byles na szkoleniu ktore organizowalem...:) to była moja 1 i ostatnia wypowiedz na jakimkolwiek forum bo jak widze nie ma to najmniejszego sensu. przepraszam ze wykazuje inicjatywe probuje podpowiedziec kilka rzeczy osobom ktore nie maja paru tysiecy na szkolenie w jedynej slusznej szkole, przepraszam ze probujemy w ten sposob zebrac na nasz sezon wyscigowy i dalej realizowac swoje marzenia, przepraszam ze nie wykupiłem reklamy za kilka tysięcy na tym portalu , przepraszam ze zyje, kurcze za co tu jeszcze przeprosic abys mnie nie obsmarowal... aa juz sie nie podpisze #36 tylko Maciej to dosyc pospolite imię wiec chybe cię nie urażę.
OdpowiedzUrzekła mnie Twoja historia :)))
OdpowiedzZ taką mięciutką psychiką to Ty wystartuj raczej w konkursie na najładniejszą serwetkę zrobioną szydełkiem, a nie w wyścigach motocyklowych.
OdpowiedzDeklaracje o nie wypowiadaniu się więcej publicznie przyjmujemy z radością i trzymamy za słowo.
OdpowiedzKtóre? Daj jakiś namiar, podaj chociaż nazwy.
OdpowiedzNie ma, wierz mi :) Starają się, ale im po prostu nie wychodzi :)
OdpowiedzCóż się stało, że nagle warunki szkolenia były super? Przecież w Poznaniu nie ma infrastruktury, wirażowych i w ogóle jest słabo.
OdpowiedzTo nie byly wyscigi do ktorych potrzeba 40 boksów i rozbudowane depo. To bylo szkolenie i infrastruktura do niego jest w zupelnosci wystarczajaca. A wirazowi na Poznaniu sa bardzo dobrzy, widać że dawno (a pewnie nigdy) tam nie byłeś.
OdpowiedzWidzę, że nie rozumiesz sarkazmu i nie śledzisz na bieżąco tekstów :)
OdpowiedzNo wlasnie jestem tutaj dosyc na bierzaco i jedyne co zrozumialem to ze szukasz dziury w całym.
Odpowiedz