Branża motocyklowa apeluje do Parlamentu Europejskiego
ACEM stowarzyszenie reprezentujące przemysł motocyklowy w Unii Europejskiej wystosowało do Parlamentu Europejskiego apel o pomoc dla kurczącego się rynku jednośladów, a nie niszczenie go niepotrzebnymi wymogami i regulacjami.
Jak wiemy biurokraci w Brukseli dzień w dzień odwalają kawał dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty i aby uzasadnić konieczność istnienia swoich ciepłych, dobrze opłacanych etatów wymyślają, planują, zmieniają niezależnie od tego czy ma to sens czy nie. Niestety robienie dla robienia z czasem okazuje się uciążliwe nie tylko dla zwykłych ludzi, ale nawet dla całych gałęzi przemysłu. Jako motocykliści musimy zmierzyć się z tym twórczym procesem na kilku płaszczyznach. Pomijamy tutaj kwestię dostępu do praw jazdy, bo mówimy tutaj o motocyklach.
Tym, co w sposób szczególny niepokoi branżę motocyklową są kolejne nakazy i ograniczenia. Ograniczenie emisji spalin, przekładające się na konieczność wycofywania z oferty starszych modeli to jeden z przykładów. Obligatoryjne wprowadzenie sytemu ABS do wszystkich motocykli po pierwsze oznacza z czasem drastyczny wzrost cen jednośladów (zwłaszcza mniejszych), po drugie nie powinien być stosowany we wszystkich jednośladach (np. motocyklach offroadowych). Eurokraci chcą też wprowadzić zakaz dokonywania modyfikacji pojazdu i zamysł jest taki, aby producenci nie pozostawiali miejsca na modyfikacje użytkownikom. Z czasem obowiązkiem stać się może układ kontroli trakcji (wszystko dla naszego bezpieczeństwa) czy pokładowe urządzenia rejestrujące parametry jazdy motocykla. Tęgie brukselskie głowy, które zapewne nigdy nie widziały z bliska motocykla kipią także od pomysłów na temat tego jak dokładnie powinniśmy być ubrani na motocykl i z jak wielu kilometrów ma być widać odblaskowe elementy naszego stroju. Co więcej są tam również tacy, którzy głośno mówią o potrzebie zakazania jazdy motocyklem, bo jest to zbyt niebezpieczne…
Regulacje o których mówimy to na razie plany. Nie wiadomo kiedy zostaną poddane pod obrady PE, nie wiadomo również kiedy miałyby wejść w życie, a mówi się o latach 2013-2020. Co gorsza te wszystkie wizjonerskie pomysły mają jedną drobną wadę. Są idiotyczne. Producenci motocykli sprzedający je w EU nie chcą niepotrzebnie ponosić ogromnych kosztów na modernizacje które nie wiadomo czy wejdą w życie. Co gorsza to zmiany w motocyklach, które kłócą się z logiką, realiami, tradycją korzystania z jednośladów i być może zostaną z czasem wycofane gdy ktoś choć nieco mądrzejszy zasiądzie w parlamentarnych ławach Brukseli (co jednak wydaje się mało prawdopodobne). Nikt nic nie wie na pewno. Jak zatem Honda czy Triumph mają planować produkcję na kolejne lata, szczególnie gdy w EU sprzedaż motocykli w ostatnich pięciu latach spadła o 40%?
ACEM pyta retorycznie, który z producentów motocykli będzie chciał ogromnym nakładem pracy i kosztów budować bardzo drogie motocykle, tylko po to aby sprzedawać je na małym i dynamicznie kurczącym się rynku EU? Szczególnie, że tuż obok znajduje się cała lista dynamicznie rozwijających się rynków w Azji, Afryce i Ameryce Południowej, gdzie normy Euro5 nikogo nie obchodzą.
Postępująca w ten sposób marginalizacja Europy doprowadzi z czasem do załamania całej gałęzi przemysłu i utraty tysięcy miejsc pracy. ACEM już teraz apeluje do Europarlamentu o refleksję i spojrzenie na sprawę w szerszym kontekście. Jednoślady, które mają szansę być skutecznym narzędziem w ograniczaniu zużycia paliw i w rozładowaniu korków w europejskich miastach być może już niedługo będą zbyt drogie aby je kupić. Do tego prawo jazdy na kategorię A będzie równie trudno zdobyć jak uprawnienia do pilotowania wojskowych myśliwców i nie każdy będzie chciał jeździć w migającej diodami jak bożonarodzeniowa choinka odzieży tylko po to, aby być dostatecznie widocznym z daleka. Tworzenie regulacji wyłącznie na Europę, bez oglądania się na resztę świata doprowadzi prędzej czy później do zaniku zainteresowania motocyklami i upadku całej branży.
Hendrik von Kuenheim, prezes BMW Motorrad i jednocześnie przewodniczący ACEM ujął to następująco: „Wprowadzenie niektórych regulacji musi być dopasowane do realiów i odpowiednio rozłożone w czasie. W innym wypadku wzrost kosztów motocykli wyjdzie ponad poziom możliwy do zaakceptowania przez klientów i zaszkodzi planom produkcyjnym. Zachęcamy osoby zajmujące się tworzeniem prawa w PE aby dokonały analizy sytuacji, szczególnie że rozmiar branży motocyklowej może drastycznie skurczyć się zanim jeszcze regulacje wejdą w życie i okaże się że tworzone są przepisy dla nieistniejącego segmentu rynku.”
Komentarze 6
Pokaż wszystkie komentarzeJak coś to robimy międzynarodowy zlot motocyklowy pod europarlamentem ;) Te euro-osły nawet się nie odważą, kiedy tysiące motocyklistów przyjadą do Brukseli, pogadać z nimi przez przelotowe kominy.
OdpowiedzTrzeba tanczyc puki gra orkiestra a ostatni gasi swiatlo.
OdpowiedzNadmiar regulacji jest bez sensu, to oczywiste. Niektóre sprawy należy jednak regulować, jak choćby powszechnie chyba akceptowany przez motocyklistów obowiązek jazdy na światłach, których zresztą w...
OdpowiedzChyba sam nie wierzysz w to, co piszesz! Jaki "powszechnie akceptowany" obowiązek jazdy na światłach. Jeżdżę, bo muszę i jestem przekonany, że wielu innych motocyklistów ma podobne odczucia. To jest jednak jeszcze do przełknięcia, bo jakieś tam logiczne uzasadnienie ma (choć nie aż tyk mocne, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać!). Jeżeli chodzi o obowiązkowy ABS, to chyba nie sadzisz, ze producent nie przerzuci kosztów na klientów? Szczególnie jeżeli wszyscy producenci będą musieli to samo wyposażenie montować, więc wszyscy będą produkować drożej.
OdpowiedzJeżeli chodzi o emisje spalin to może wycofamy samochody które spalają ponad 25l benzyny na 100km bo motocykle w tej kwestii chyba są lepsze .mam wielu znajomych którzy krytykują motocyklistów i ...
Odpowiedzzgadza sie to tylko zazdrość,znam puszkowców,którzy za nic w świecie nie wsiądą na motocykl bo się po prost tego boją,puszkę może prowadzić 90-letni niedowidzacy dziadzio a motocykl juz nie do tego trzeba miec troche sprawnośći i kondycji fizycznej co do jewropejskiej organizacji-nie przetrwa 10 lat
OdpowiedzHydry nie pokonuje się odcinając głowy tylko osuszając bagna. I zapewne ta myśl przyświeca prykom w Parlamencie EU. Jak pozbyć się tych niebezpiecznych dla dziadków w puszkach motocyklistów - ano ...
OdpowiedzObstawiam że "czarne skrzynki" będą we wszystkich pojazdach. A potem jak odczytają dane z rejestratora że np. jechałeś za szybko to ubezpieczyciel nie wypłaci odszkodowania. Fajnie, nie? Z czasem wszystkim wszczepią nam chip jak zwierzętom domowym.
OdpowiedzO co Ci chodzi? Jeżeli będziesz jeździł przepisowo nic Ci nie grozi. Już teraz jeżeli ubezpieczyciel udowodni, że nie zachowałeś należytej ostrożności, możesz zapomnieć o odszkodowaniu. Osobiście nie widzę w tym nic złego. Dlaczego ubezpieczyciel ma płacić odszkodowanie za wypadek spowodowany przez motocyklistę pędzącego np. 120 km/h na kole w mieście? Dlaczego ja mam później płacić wyższe składki, których wysokość uwzględniać musi m.in. odszkodowania wypłacane w takich sytuacjach, w których powiedzmy sobie szczerze wina leży tylko i wyłącznie po stronie motocyklisty. Oczekujesz odszkodowania np. w sytuacji gdy sam podpalisz swój dom? Krótko: jeżdzisz przepisowo - nie masz się czym martwić. Jak tak robię, a jeżdżę samochodem ok. 60 tys. km/rok, a motocyklem ok. 15 tys. km/rok i wyobraź sobie, że od wielu, wielu lat nie dostałem mandatu. Ciekawe dlaczego? Pozdrawiam! Ps. nie jestem policjantem, ani pracownikiem firmy ubezpieczeniowej :)
OdpowiedzNie zgadzam się z Tobą. tresują nas, jesteśmy dla nich zwierzętami dającymi przychód i tyle. Jeśli będziemy się godzić na coraz to nowe pomysły inwigilacji dla naszego dobra, to gdzie zostanie wolna wola? Mówisz tak teraz, ale praktyka pokazuje, że najpierw wprowadzą czarne skrzynki, ludzie się zgodzą, bo będą myśleć tak jak Ty, a potem zmienią przepisy (infrastruktura skrzynkowa już będzie) i co w tedy? Tak się robi cały czas. Tak samo ACTA i inne. Pod płaszczem "naszego dobra" ogranicza się naszą wolność. Dojdzie do tego, że jak będziesz wjeżdżał do miasta, motocykl automatycznie dostanie odcinkę do 40 km/h :) i co? to przecież też dobre rozwiązanie i przy obecnym stanie techniki prost w realizacji.
OdpowiedzNie zgadzam się z Tobą. tresują nas, jesteśmy dla nich zwierzętami dającymi przychód i tyle. Jeśli będziemy się godzić na coraz to nowe pomysły inwigilacji dla naszego dobra, to gdzie zostanie wolna wola? Mówisz tak teraz, ale praktyka pokazuje, że najpierw wprowadzą czarne skrzynki, ludzie się zgodzą, bo będą myśleć tak jak Ty, a potem zmienią przepisy (infrastruktura skrzynkowa już będzie) i co w tedy? Tak się robi cały czas. Tak samo ACTA i inne. Pod płaszczem "naszego dobra" ogranicza się naszą wolność. Dojdzie do tego, że jak będziesz wjeżdżał do miasta, motocykl automatycznie dostanie odcinkę do 40 km/h :) i co? to przecież też dobre rozwiązanie.
OdpowiedzNa prawdę tak myślisz? Wtedy urzędasy, korporacje itd narzucą ci dowolne prawo w dowolnej sferze życia (podatki, praca, dane osobowe, itd). I powiedzą "Jak będziesz robił wszystko zgodnie z prawem, to nic ci się nie stanie". Stary, to jest rzeczywistość z Orwella.
OdpowiedzNiech ten eurokołchoz wreszcie upadnie!
Odpowiedz