Benelli Leoncino 800 Trail. Carbonara z Aliexpress i moja opinia o niej
Wielki lew orze wszystko, co stanie mu na drodze, a im dalej od asfaltu, tym lepiej się czuje. Kostki na oponach działają jak kultywator na każdą nawierzchnię, która wejdzie z nimi w kontakt, ale maszyny rolnicze zazwyczaj nie są takie ładne. Bardzo lubię, kiedy motocykle od razu mówią mi do czego służą i nie muszę się nad tym zastanawiać. Tutaj "Szlak" w nazwie od razu sugeruje, gdzie ta chińsko-włoska interpretacja powinna się udać.
O dramatyczno-romantycznej historii Benelli powiedziano już chyba wszystko, ale w skrócie: było ciężko, jeszcze przed kryzysem w 2008 roku, ale z pomocą i nowymi perspektywami przyszli Chińczycy z wielkiej grupy Qianjiang, którzy wykupili włoską markę, a potem przyszli Chińczycy z jeszcze większej grupy Geely, którzy wykupili tych pierwszych. Żeby zrozumieć jak grubym graczem jest Geely, trzeba powiedzieć, że budują latające samochody i kupili Volvo bo akurat był Black Friday. Wracamy do 2023 roku. Więc Benelli dostało zastrzyk środków finansowych niezbędny do dalszego rozwoju, ale to wiązało się ze zmianą filozofii marki i nowymi pomysłami, które z perspektywy czasu wyszły zdecydowanie na dobre, bo motocykle Benelli nowej ery systematycznie okazywały się hitami. Leoncino to gałąź oferty, którą ja lubię nazywać "motocyklami weekendowymi" służącymi do robienia użytku z soboty i niedzieli oraz skutecznego poprawiania sobie humoru. Możesz sobie wybrać Leoncino od 125cc, przez 250cc i 500cc, aż po mocarne osiemsety, z których wersja Trail stoi na szczycie łańcucha pokarmowego.
Miejmy to z głowy. Trail jest ciężki, 234 kilogramy na mokro, sporo jak na scramblera, ale z drugiej strony kiedy stery niemieckiego parlamentu dzierżyła nieustraszona Angela, ważące 70 kilo więcej obładowane GS’y latały w terenie i nikt się tym nie przejmował. Jasne, GS’y oblatywały kulę ziemską, a Leonciono Trail obleci ścieżkę dookoła lasu i trafi do kawiarni na mieście, ale wspólny mianownik jest taki sam - frajda, co trafia w sedno Leoncino Trail. Chodzi o się cieszenie, od radochę, o banan na gębie, o to, że masz gdzieś, że turystyczne enduraki dojadą dalej, a Ducati Scrambler waży prawie 50 kilogramów mniej.
WTF następuje w momencie odpalenia silnika. Wciskasz rozrusznik i dwucylindrowiec się budzi. No właśnie, ale jaki dwucylindrowiec? Benelli twierdzi, że to silnik rzędowy, ale brzmi jak V2. Wsiadasz, jedziesz i czuje się go tak jak V2, ciągnie na każdym biegu, od dołu, zupełnie jak V2, potrafi być trochę nerwowy przy otwieraniu gazu, tak jak V2. Naprawdę musiałem sprawdzić skąd wychodzą kolektory wydechowe, bo nie potrafiłem uwierzyć, że to jest rzędowe R2. Dopiero jak stoisz, a silnik jest odpalony, kiedy naprawdę, ale naprawdę się wsłuchasz, możesz wyłapać to charakterystyczne, delikatne "podskakiwanie" obrotów jak w rzędowej dwójce. Całe to podobieństwo do widlaka było możliwe dzięki przestawieniu czopów wału korbowego, zabiegowi znanemu i stosowanemu do dziś przez np. Yamahę w MT-07, ale nie sądzę, żeby komuś udało się udawać silnik V2 lepiej niż Leoncino. Jazda z tym piecem między nogami to sama przyjemność. Jest super-charakterny, chrapliwy, niestłumiony, odpowiednio głośny i mimo papierowych 76 KM ciągnie jak zły od samego dołu skali obrotowej na każdym biegu i jest po prostu przyjemny w obcowaniu.
Ostatni raz widziałem takie golenie przedniego zawiasu chyba w V-Maxie. USD 50mm w sprzęcie poniżej 40 tysięcy? Ciekawe gdzie te oszczędności o których wszyscy mówili. Oczywiście zawieszenie nie tylko dobrze wygląda, ale dobrze pracuje. Napisałem już we wstępie, Leon idzie jak czołg po wszystkim, absorbuje cokolwiek pod niego trafi. Jeśli jesteście ze Śląska, to wiecie, że tutaj niektóre dziury w drodze są tak wielkie, że buduje się w nich Żabki. Przejedźcie się z Bytomia w stronę Szombierek i zobaczycie, że po drodze jest więcej salonów dentystycznych niż kebabów, bo ludzie częściej tracą zęby na dziurawych drogach niż używają ich do rozdrabniania pokarmu. Leon zawodowo się rozprawia z wszystkim, co Zarząd Dróg Wojewódzkich nam zafundował, albo raczej czego nie ufundował. Jeśli chodzi o szybkie asfaltowe zakręty, to sprawa jest prosta - nie kupuj Traila, ale zwykłe Leoncino 800 na drogowych gumach. Podwozie ma potencjał, a sprzęt sprawia wrażenie dobrze wyważonego, gotowego sobie poradzić z masą, ale na nie-kostkach po prostu lepiej wykorzystasz to, co ten motocykl potrafi.
Wyobraź sobie, że siedzisz w małej kawiarence w Bolzano. Uśmiechnięty, dobrze ubrany kelner przynosi ci cappucino (jest przed 11:00), włóczysz się po niekończących się uliczkach, zasiadasz w jakiejś restauracji, zerkasz w menu, a tam wyłącznie wołowina w pięciu smakach i sajgonki. Podnosisz wzrok i widzisz jak Jack Ma idzie za rękę z Monicą Bellucci, po czym całują się w blasku popołudniowego słońca. Nic tu nie powinno działać, ale mimo to działa. Działa cholernie dobrze. To właśnie Leoncino 800.
Motocykl udostępniony przez Benelli Chorzów
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze