Badania techniczne jeszcze długo pozostaną bez zmian. Projekty trafiły do kosza
Właściciele stacji kontroli pojazdów nie mają łatwego życia. Kolejny raz opóźnią się prace nad wprowadzeniem zmian w badaniach technicznych. Tym razem powodem przesunięcia ich w czasie jest koniec poprzedniej kadencji sejmu. Dla kierowców to świetna wiadomość, bo wszystko zostanie po staremu, włącznie z cenami.
Po zakończeniu kadencji sejmu i senatu wszystkie ustawy, które były w fazie projektów, przepadają i nie są przekazywane nowemu parlamentowi. Jednym z takich projektów są zmiany w badaniach technicznych pojazdów. Te powinny być wprowadzone już dawno, na podstawie dyrektywy 2014/45/UE. Po drodze było wiele protestów diagnostów, wiele rozmów i płomiennych deklaracji, ale ostatecznie wszystko spełzło na niczym.
Nowe przepisy miały kilka zadań. Pierwszym było uszczelnienie systemu, które miało polegać na tym, że pojazd miałby wykonywaną dokumentację fotograficzną, a ta musiałaby być przechowywana przez 5 lat. Oczywiście to generowałoby problem w postaci konieczności przetrzymywania danych na dyskach twardych. Plusem sytuacji byłoby jednak to, że skończyłoby się przepuszczanie samochodów i motocykli w wątpliwym stanie technicznym.
Nowe przepisy zakładały też zmiany w opłatach, które nie zmieniły się od 19 lat. Projekt był jednak projektem na tyle, że nie padły konkretne stawki. Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów domagała się zwiększenia opłaty za badanie techniczne samochodu do 184,5 zł. Obecnie trzeba zapłacić 99 zł. Projekt zakładał też kary dla spóźnialskich.
Nowy rząd cały czas jest w powijakach i patrząc na to, co się dzieje, nie należy się spodziewać, że sytuacja się szybko uformuje i ustabilizuje. Dla diagnostów oznacza to konieczność zaciśnięcia zębów i czekania na lepsze lub po prostu zamknięcia działalności, czego oczywiście nikomu nie życzymy, ale jest to coraz częstsze zjawisko. Możemy też spodziewać się kolejnych protestów, dopóki sytuacja się nie wyklaruje.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze