BMW F800R - w bia³ym ko³nierzyku
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 Następna strona »
To naprawdę ciekawa maszyna. Jest klonem standardowego F800S, ale jak wiemy bawarski koncern rozmnażanie pozaustrojowe opanował do perfekcji. W ten oto sposób powstał motocykl dedykowany do jazdy po mieście, którego z pewnością w ofercie BMW brakowało. Lekka maszyna z nowoczesnym kompaktowym silnikiem ubrana została w lekko rebeliancki charakter, firmowany dokonaniami legendy ulicznego freestylu - Chrisa Pfeiffera i pojawiającym się w kadrze detonatorem. Celowo użyłem tutaj sformułowania „ubrana została", ponieważ surowcem z którego stworzono R-kę jest motocykl, który z zaczepnym charakterem ma tyle wspólnego, ile czeska armia...
Beta wygląda... jak Beta. Trudno zarzucić jej ekstrawagancję oczywistą w Ducati. Jedynym widocznym znakiem, iż ktoś w dziale projektowym nie wytrzymał, zdjął na chwilę krawat i poszedł na całość jest... asymetryczna przednia lampa. Reszta jest idealnie zaprojektowana, wykonana i spasowana. Ktoś powie: nuda, ktoś inny powie: ład i porządek. Wedle uznania. Niezależnie do tego, gdy siada się za sterami bawarskiego dwucylindrowca, wrażenie jest takie, jakby wpadało się w ulubione kapcie, człowiek jest po prostu w domu. Wszystko jest dokładnie tam gdzie powinno być, ergonomia nie daje jakiejkolwiek podstawy do narzekań. Nawet jajowaty zestaw wskaźników nie powoduje grymasu niezadowolenia na twarzy kierującego. Wersja R wyróżnia się nie tylko brakiem owiewki i dziwną lampą, ale przede wszystkim napędem łańcuchem.
Sercem pojazdu jest dwucylindrowy silnik, chłodzony cieczą i zasilany wtryskiem. To bardzo ciekawa jednostka napędowa, którą szerzej opisywaliśmy przy okazji prezentacji modelu F800S. Nie będę zatem brnął tutaj w detal jeśli chodzi o jej konstrukcję, dodam jedynie, że kompaktowy układ napędowy został przez Niemców dopracowany do absolutnej perfekcji. 800-tka pracuje cicho, świetnie reaguje na gaz i płynnie rozwija moc. Skrzynia biegów równie dobrze mogłaby nie posiadać dźwigni. Do jej obsługi w zupełności wystarcza siła woli. Sprzęgło pracuje lekko i precyzyjnie. Delikatne stuknięcie przy wbiciu pierwszego biegu i bawarski sprzęt rusza z miejsca.
Już od pierwszych metrów czuć zupełnie odmienną charakterystykę w porównaniu z Ducati. Rzędowej dwucylindrowce bliżej do rzędowych czwórek, niż do widlastych dwucylindrowców. Dolny zakres nie jest tak mocny, jak w Hypermotardzie, za to F800 chętniej kręci się do wysokich obrotów dostarczając bardzo płynnie i bardzo liniowo mocy aż po czerwone pole na obrotomierzu. Nie ma tutaj zadyszki, jaką motard dostaje po wkręceniu go na najwyższy zakres pracy. Ten typ oddawania mocy jest z pewnością mniej spektakularny, niż bolońskie otwieranie drzwi przy pomocy dubeltówki, lecz ma swoje fundamentalne zalety. Betą da się mianowicie spokojnie jeździć po mieście. Nie meczą jej powolne jazdy w korku, przeciskanie się bocznymi uliczkami. Silnik pracuje bardzo miękko, świetna skrzynia i dobrze dobrane przełożenia naprawdę ułatwiają poruszanie się w gęstym ruchu. Motocykl wymaga od kierowcy zdecydowanie mniej uwagi i koncentracji, niż Ducati. A mówimy przecież o sprzętach do jazdy po mieście.
O ile w przypadku jednostek napędowych można spierać się, który charakter jest fajniejszy do jazdy, to na polu zawieszeń Beta nie może równać się z Hyperem. Przedni, klasyczny widelec radzi sobie wyraźnie słabiej. Jest nieco gumowaty, nie ma w nim precyzji sterowania i efektywności tłumienia, jakie oferuje Ducati. Nie jest jednak źle, choć sytuacji z pewnością nie poprawia brak możliwości regulacji. Przednie zawieszenie F800 robi po prostu swoje i... tyle. W przypadku tyłu jest już znacznie lepiej. Aluminiowy wahacz, pracujący z regulowaną jednostką resorująco-tłumiącą bardzo dobrze daje sobie radę z pracą zarówno pod obciążeniem kierowcą, jak i pasażerem. Podwozie uzupełnia świetny układ hamulcowy. Duże tarcze (320mm) i czterotłoczkowe zaciski wspomagane przewodami w stalowym oplocie, podobnie jak w przypadku Ducati, znakomicie wywiązują się z powierzonego zadania. Bardzo dobra siła hamowania oferowana jest tutaj wraz z precyzją dozowania. No i ten świetnie spisujący się ABS...
Pozostaje jeszcze kwestia charakteru. W moim odczuciu Beta bardziej ubrana jest buty rozrabiaki, niż jest nim w rzeczy samej. F800R, to dopracowany i bardzo przyjemny w obejściu motocykl, z którym świetnie dogada się szerokie grono motocyklistów, nawet tych z mniejszym stażem za kierownicą jednośladu. Nawet sam Chris Pfeiffer zawadiacko uśmiechający się do klienta gdzieś z tła folderu reklamowego, nie jest w stanie przekonać do radykalności w przypadku tej maszyny.
« Poprzednia strona strony: 1 2 3 4 Następna strona »
|
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeWitam, Od tygodnia jestem szczê¶liwym u¿ytkownikiem f800r... przyznam, ¿e decyduj±c siê na tê maszynê trochê obawia³em siê czy to bêdzie dobra decyzja. W internecie brakowa³o informacji na temat ...
Odpowiedzzgadzam siê w 100% procentach z przedmówc±, nie je¼dzi³em nigdy motorem tak ³atwym i wygodnym w prowadzeniu. Jazda po Warszawie to pestka, motor jedzie "sam". Troche brakowa³o mi mocy, bo je¿dzê mocniejszym motocyklem na codzieñ, ale na miasto chyba nic lepszego nie wymy¶lono. (BMW powinno w cenie dodawaæ jakiego¶ Akrapa czy co¶ podobnego, bo d¼wiêk z seryjnego wydechu to niestety ponury ¿art...)
OdpowiedzDzieki za info :)
Odpowiedz