Arai RX-7V - kask nie tylko dla zawodnika [TEST]
Arai RX-7V to topowa konstrukcja japońskiego producenta kasków, zatem oczekiwania wobec niej są naprawdę spore. Miałem przyjemność testować tę skorupę od początku tego sezonu. Czy sprawdziła się w codziennym użytkowaniu?
Mówi się, że bezpieczeństwo nie ma ceny. I tak jest w istocie. Człowieczeństwo, charakter i osobowość kryje się w głowie, i tę trzeba chronić najlepiej jak tylko się da, za… najwyższą cenę. Marka Arai znana jest z tego, że w takim sam sposób chroni głowy wszystkich użytkowników ich produktów. Kask, w którym jeździ Jonathan Rea w serii wyścigowej WSBK to dokładnie taka sama konstrukcja, którą ja mam na swojej głowie. Filozofią Araia jest to, że życie każdego jest dla nich warte tyle samo - czy jest to zawodnik, czy zwykły użytkownik pojazdów spalinowych.
Priorytetem jest bezpieczeństwo
Filozofia marki Arai to bezpieczeństwo przede wszystkim. Firma cały marketingowy bełkot pozostawia niejako za sobą, skupiając się na tworzeniu jak najbardziej zaawansowanych skorup, które chronią ludzkie życie na najwyższym poziomie. Udowadnia to od lat nie stosując w swoich produktach wewnętrznych blend przeciwsłonecznych, które zmniejszają poziom bezpieczeństwa, osłabiając czołową część kasku. Trzeba pamiętać, że priorytetową funkcją kasku motocyklowego jest zapewnienie bezpieczeństwa w czasie wypadku. Ochrona głowy jest najważniejsza, reszta rzeczy takich jak wentylacja, wygląd, komfort użytkowania są ważnymi, ale jednak dodatkami. Firma Arai konsekwentnie kroczy swoją drogą, nie zbaczając z niej nawet na chwile i za to bardzo ją cenię.
Skorupa jest najważniejsza
Arai RX-7V to topowa konstrukcja japońskiej marki. Skorupa, która tworzy ten model, powstała w technologii PB-SNC2, z mat uplecionych z włókien kompozytowych - tzw. Super Fiber. Charakteryzuje je zwiększona wytrzymałość od włókna szklanego, wg badań aż o 30%! Skorupa kasku powstaje przez nakładanie na siebie kolejnych warstw mat uplecionych z Super Fiber, które smarowane są specjalną żywicą - lżejszą i bardziej wytrzymałą niż tą użytą przy produkcji poprzedniego modelu - RX-7GP. Płat czołowy zostaje wzmocniony jeszcze dodatkowym pasem z włókien o specjalnych właściwościach - to odróżnia topową konstrukcję, od reszty modeli pozostających w ofercie firmy. Sztywność i wytrzymałość skorupy jest niezaprzeczalna. Mam taką manię, że każdy kask, trzymając odwrócony, próbuję zgnieść w dłoniach. O ile kaski z policarbonu czy nawet niektóre konstrukcje z włókien szklanych potrafią dość mocno odkształcać się w rękach (a nawet pękać!), o tyle skorupa Arai RX-7V pozostaje niewzruszona na moje wysiłki.
R75 Shape, czyli bezpieczny kształt
Kształt skorupy ma bardzo duży wpływ nie tylko na właściwości aerodynamiczne kasku, ale przede wszystkim na bezpieczeństwo. Badania w laboratoriach Arai dowiodły, że skorupa powinna być jak najbardziej krągła, gładka i wytrzymała, aby rozpraszać jak najwięcej energii w czasie zderzenia.
To filozofia R75 Shape, która stosowana jest przez firmę Arai przy projektowaniu kształtu skorup. Wszystkie wloty i wyloty powietrza są wytwarzane z kruchych tworzyw sztucznych, które przyklejane są do skorupy, aby nie zaburzyć gładkiego kształtu "kasku właściwego".
Smuklej, ciszej, bezpieczniej
RX-7V jest pierwszą konstrukcją Arai wyposażoną w innowacyjny mechanizm mocowania wizjera - VAS. System ten wpisuje się w filozofię R75 Shape, gdyż dzięki jego zastosowaniu można było jeszcze bardziej "wysmuklić" części skroniowe konstrukcji kasku. Dodatkowo system VAS spowodował obniżenie umieszczenia wizjera w stosunku do poprzedniego rozwiązania, co wzmocniło skorupę kasku w tak ważnej części czołowej.
VAS - koniec z problematyczną wymianą szyby
Wielu użytkowników kasków Arai narzekało na niezbyt intuicyjny stary system mocowania wizjera, który przy nieumiejętnej obsłudze mógł zostać łatwo uszkodzony. W rzeczywistości należało po prostu poświęcić chwilę na zrozumienie jego działania, ale jak pokazują badania, wiele osób po prostu nie ma na to czasu. VAS jest dużo bardziej intuicyjny, dzięki temu, że boczki nie zasłaniają mechanizmu mocowania szyby podczas jej wymiany. Wszystko mamy widoczne jak na dłoni, a sama zmiana szybki zajmuje maksymalnie kilkadziesiąt sekund - pod warunkiem, że trochę poćwiczymy. System dla użytkownika jest o tyle lepszy, że nie musi on robić nic na czuja, nie boi się, że coś uszkodzi, bo po prostu widzi co robi, dzięki zdjętym boczkom. Te trzymają się całej konstrukcji kasku przy pomocy sprytnych gumowych linek, co sprawia, że w przypływie roztargnienia nigdzie ich nie zapodziejemy.
Nie ma nic lepszego od podwójnego D
Zapięcie Araia RX-7V to oczywiście podwójne D. Rozwiązanie klasyczne i genialne w swojej prostocie. Tutaj od lat nic się nie zmienia i wszystkie konstrukcje tej japońskiej marki zapinane są tym właśnie systemem.
Głośny jak Arai? Nie sądzę…
Wokół kasków Arai narosło wiele mitów. Jeden z nich to głośność konstrukcji przeznaczonych do sportu spod znaku RX-7 (RX-7 Crosair, RX- 7GP oraz RX-7V). Miałem przyjemność jeździć po kilka sezonów w konstrukcjach takich jak Astro-R, Quantum czy RX-7GP. Głośność wszystkich była na zbliżonym (niezbyt wysokim w porównaniu do konkurencyjnych konstrukcji) poziomie, mimo że z wyżej wymienionych, przeznaczony na tor RX-7GP miał najbardziej rozbudowany system wentylacji. W żadnej z tych konstrukcji nie pokonywałem jednak dalszej trasy bez dedykowanych do jazdy na motocyklu zatyczek do uszu. Dłuższa jazda z większymi prędkościami powodowała po prostu dzwonienie w uszach. Zakładając RX-7V byłem przekonany, że i w tym modelu będzie podobnie. Okazało się jednak, że przy prędkościach, przy których w Quantumie słyszałbym już huk, w RX-7V nadal jest cicho. To rzecz, która mocno mnie zaskoczyła. W RX-7V pokonałem trasę nad morze na supersportowym GSX-R 1000 czy 240 km na Mazury na Husqvarnie 710 SM bez żadnej ochrony słuchu. Po zejściu z motocykla nie czułem charakterystycznego dzwonienia. W czasie jazdy z różnymi prędkościami, będąc schowanym za owiewką lub też nie, było całkiem cicho. Przekonstruowane kanały wlotowe powietrza naprawdę działają.
Chłodna cyrkulacja
Wentylacja w kasku Arai RX-7V jest więcej niż dobra. Do dyspozycji mamy szczelnie zamykane - co ważne w chłodne dni - trzy górne wloty powietrza, dwa brwiowe w wizjerze oraz jeden szczękowy. Z tyłu i na górze kasku znajduje się w sumie 6 (4 z nich są zamykane) wylotów powietrza, dzięki którym nawet w upalne dni czujemy przeciąg, mimo szczelnie zamkniętej szyby. To naprawdę świetnie działa.
Szersze pole widzenia bez parowania
Wizjer kasku Arai RX-7V skonstruowany jest tak, aby dopasować go do możliwie największego pinlocka. Dzięki temu motocyklista ma dużo większe pole widzenia. To system Max Vision, który sprawdza się w codziennym użytkowaniu dużo lepiej, niż zwykłe pinlocki. Poprawia się widzenie peryferyjne - tzw. kątem oka. W ogóle ma się wrażenie, że szyba którą mamy w naszym kasku nie posiada żadnego pinlocka, a mimo to w jakiś dziwny sposób w ogóle nie paruje.
Proste rozwiązania działają najlepiej
Jedną z najbardziej drażniących mnie rzeczy podczas jazdy - może obok nieznośnego łomotu wiatru - są wpadające do środka kasku owady. Podczas jazdy w innych kaskach zdarzało mi się to często - szczególnie dlatego, że dużą część przejechanych przeze mnie motocyklowych kilometrów pokonane były na motocyklach bez owiewek. Przez jakiś czas było to dla mnie zagadką, w jaki sposób do środka kasku, mimo zamkniętej szczelnie szyby, dostawała się mucha, która jakby nigdy nic siadała od środka na wizjerze i cieszyła się jazdą wewnątrz mojego kasku. Po jakimś czasie doznałem olśnienia. Przecież powietrze, które wpadało na moją klatkę piersiową kierowało się ku górze i od dołu trafiało do kasku. Dlatego zimą w kasku hula zimno, mimo szczelnego zamknięcia wentylacji oraz szyby. Inżynierowie z Araia wpadli na to samo i postawili rozwiązać ten problem - przynajmniej w testowanym przeze mnie modelu. Oprócz wysuwanego deflektora - który obecny był już we wcześniejszych konstrukcjach, zamontowali w kasku podbródek, który problem podwiewania zmniejszył do minimum. Prosta rzecz, a cieszy. Pamiętam, że którejś zimy stuningowałem swojego Araia Astro-R w podobny sposób za pomocą silvertape’a i kawałka tektury. Może japońscy inżynierowie podejrzeli ten patent u mnie?
Jeśli lubicie turbulencje, to nie polubicie RX-7V
Aerodynamika kasku Arai RX-7V musi niejako z automatu być na najwyższym poziomie, w końcu kaski te używane są przez zawodników i jeżdżą w WSBK czy w MotoGP (podkreślam, że są to identyczne kaski, bez żadnych dodatkowych wzmocnień skorupy czy przeróbek). Kształt skorupy i wlotów powietrza, przetłoczenia po bokach kasku, kształt wizjera i jego mocowania - wszystko to ma wpływ na to, jak strugi powietrza opływają kask. Czy jazda przy 300 km/h odbywa się w miarę stabilnie i spokojnie, czy jest to walka z wiatrem i niekontrolowanymi ruchami głowy. Jako że prywatnie jeżdżę Hondą CBR 1100 XX, a także testowałem na dłuższym dystansie najnowszego supersporta Suzuki - GSX-R 1000, sprawdziłem trochę aerodynamikę kasku przy, nazwijmy to, prędkościach zbliżonych do maksymalnych. Huku nie da się uniknąć, ale najważniejsze jest to, że kask zachowywał się mega stabilnie. Przy częściowym schowaniu się za owiewki tych szybkich, ale jakże różnych motocykli, czułem zespolenie z maszyną i pełny komfort jazdy. Żadnych niekontrolowanych ruchów, żadnej walki z bocznymi, dziwnymi strugami powietrza, zero turbulencji. Po prostu duży napór z przodu kasku, tak że niemalże nos opierał się o szybę. To wszystko.
Ciekawy aerodynamiczny bajer
Przy aerodynamice nie można nie wspomnieć jeszcze o skrzydełku, które zamontowane jest z tyłu kasku. Według specjalistów z Arai jego prawidłowe ustawienie zapewnia jeszcze gładsze opływanie strug powietrza i stabilniejszą jazdę, a dzięki temu nawet zwiększenie prędkości maksymalnej na motocyklu. Ja najwięcej jeździłem z lekko uchylonym skrzydełkiem powiedzmy w pozycji nr 1, przy mocniejszym jego odchyleniu nie czułem większej różnicy w komforcie jazdy. Oczywiście mówimy tu o wysokich prędkościach. Dla Kowalskiego jest to po prostu bajer, ale fajny bajer.
Bezpiecznie i wygodnie
Wyściółka kasku Arai RX-7V - Eco Pure - jest klasą samą w sobie. Jest antyalergiczna, w pełni wyjmowalna do prania, miła w dotyku i wygodna. Boczki posiadają system awaryjnego ich wyjmowania - w razie potrzeby zdjęcia kasku, bez pogłębiania urazów poszkodowanego. Ważne jest to, że wykfalifikowani ratownicy - nawet w naszym kraju - wiedzą o tych rozwiązaniach, są szkoleni w tym kierunku i potrafią je zastosować.
Tytułem podsumowania
Jazda w topowym kasku Arai jest dla mnie ogromną przyjemnością. Ważący 1560 gramów Arai RX-7V leży mi idealnie. Jako że obwód mojej głowy jest niewielki - 55 cm i łapię się w rozmiar S - ważne jest to, że skorupa w Araiach dostosowana jest do rozmiaru kasku. Dzięki temu nie mam na głowie sagana, wypełnionego przesadną ilością EPSu, którego skorupa mogłaby być użyta równie dobrze dla rozmiaru 63 cm.
W "erikssiódemce" czuję się komfortowo, przyjemnie, bezpiecznie - zupełnie jak w domu. Jedyną rzeczą, którą można byłoby zmienić w tym kasku to… cena. Na naszym rynku za Arai RX-7V bez malowania (kolor biały lub czarny) zapłacić trzeba równowartość 3 800 zł. Za malowanie trzeba jeszcze niestety dopłacić. Bezpieczeństwo jednak nie ma swojej ceny i ja swoje zdrowie oraz życie od lat powierzam kaskom Arai i myślę, że przy tym wyborze pozostanę.
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeOczywi¶cie, s± bezpieczne ale równie wysokie bezpieczeñstwo zapewniaj± znacznie tañsze kaski jak HJC, SHOEI czy LS2.
OdpowiedzSk±d to odwa¿ne twierdzenie? Shoei - jeszcze ok, ale HJC czy LS2? ¯artujesz sobie? Haha
Odpowiedza kolega mo¿e podaæ jakie¶ argumenty? :) jakie¶ testy? Statystyki? Bo argument ¿e kolega, kolegi uderzy³ i ¿yje to ¿aden argument :)
Odpowiedz