Abernathy Kids. Ponad sto lat temu dwaj ch³opcy przejechali na motocyklu 2600 kilometrów
Louis i Temple Abernathy rozpoczęli swoją motocyklową podróż w wieku, który dziś pewnie uznalibyśmy za zdecydowanie zbyt wczesny. Bracia "Bud" i "Temple" kupili motocykl marki Indian, kiedy mieli zaledwie… 9 i 14 lat. Skąd wzięli pieniądze na drogi motocykl?
Zarobili je, pokonując samotnie, na końskim grzebiecie, całe Stany Zjednoczone. Brzmi niewiarygodnie? To się wydarzyło naprawdę.
Ojciec chłopców był surowym człowiekiem, kowbojem i amerykańskim szeryfem z Frederick w Oklahomie. Do tego przyjacielem samego Franklina Delano Roosevelta, 32. Prezydenta Stanów Zjednoczonych. Znajomość obu mężczyzn miała zadziwiający początek. W młodości Abernathy zasłynął z tego, że łowił wilki, łapiąc je... gołymi rękami. Opowieści o tych szalonych i niebezpiecznych zmaganiach z dzikimi zwierzętami dotarły aż do Roosevelta, który uznał, że są przesadzone, ale pogłoski o niezwykłym Amerykaninie bardzo go zaciekawiły.
Ostatecznie przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych uległ perswazji przyjaciół i własnej ciekawości. W trakcie licznych podróży udał się do Oklahomy, aby spotkać myśliwego, który łapie wilki, jakby to były indyki. Roosevelt poznał Jacka Abernathy’ego w kwietniu 1905 roku. Polityk wziął udział w polowaniu, podczas którego Abernathy rzeczywiście osaczył i złapał gołymi rękami wielkiego basiora. Theodore Roosevelt był pod wielkim wrażeniem siły, szybkości i zręczności kowboja. Po powrocie nie zapomniał o nim, a później mianował Abernathy’ego szeryfem miasta.
W tym czasie Louis miał zaledwie sześć lat a Temple nieco ponad rok. Kiedy mieli odpowiednio dziewięć i pięć lat, ich ojciec stwierdził, że już czas, aby się… usamodzielnili. W tym celu dał im konia, trochę suszonego mięsa, starą strzelbę i przykazanie, aby udali się do Sante Fe w Nowym Meksyku, a następnie wrócili do domu. Pamiętajmy, że to był początek XX wieku, a Nowy Meksyk wciąż był dzikim terytorium. Santa Fe zostało włączone do Stanów Zjednoczonych zaledwie 60 lat wcześniej. Chłopcy mieli przejechać łącznie prawie 1000 mil, czyli około 1600 kilometrów przez wiele rzek i dawne terytoria Indian Pueblo. Co najbardziej zdumiewające, rzeczywiście tego dokonali. Sami.
Kiedy malcy wreszcie wrócili do domu, ojciec po prostu dał im zgrzebło i szczotkę, kazał wyczyścić konia i pójść spać. Wielkich fanfar nie było. To wtedy "Bud" i "Temple" nauczyli się samodzielności, ale Jack Abernathy nie wiedział, że przy okazji zaszczepił synom pragnienie włóczęgi, podróży, poznawania nowych ludzi i miejsc. Bracia zaczęli planować kolejną podróż, tym razem do… Nowego Jorku, aby spotkać wujka Roosevelta, który miał wkrótce powrócić do Stanów Zjednoczonych z wojaży po Afryce i Europie.
Jak zaplanowali, tak zrobili. Ojciec oczywiście nie miał nic przeciwko, żeby chłopcy wpadli do wujka Delano w odwiedziny. Był 1910 rok i tym razem trasa miała liczyć ponad 1600 mil w jedną stronę. To blisko 2600 kilometrów, dlatego tym razem Jack Abernathy dał synom dwa konie i nieco więcej suszonego mięsa.
Chłopcy rzeczywiście przybyli do Nowego Jorku po miesiącu ciężkiej drogi. W tym czasie pogłoski o małych podróżnikach krążyły już całym kraju, a sława wyprzedzała małoletnich kowbojów. Kiedy dotarli do Nowego Jorku, powitały ich tłumy. Na fali tej popularności zostali też zaproszeni do Białego Domu przez samego Williama Tafta, 27. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Gazety rozpisywały się o braciach, a słynny lotnik i podróżnik Orville Wright zaproponował im darmowy przelot samolotem.
"Bud" i "Temple" spotkali również Theodore Roosevelta, który nie tylko gorąco ich ugościł, ale i poprosił, aby wzięli udział w paradzie słynnej Rough Riders, czyli 1 Regimentu Kawalerii Ochotniczej, dowodzonemu niegdyś przez Roosevelta. Rough Riders zyskał wielką popularność za dzielność i nieustępliwość podczas wojny amerykańsko-hiszpańskiej. W trakcie parady bracia Abernathy jechali na swoich koniach tuż za samochodem Roosevelta.
Chłopcy pozostali w Nowym Jorku jeszcze jakiś czas. Z datków i zarobku za liczne wywiady uzbierali pewną kwotę, którą przeznaczyli na… bilety kolejowe dla swoich wiernych koni. Do domu postanowili powrócić niewielkim samochodem Brush Motor, który podobno zakupili z własnych funduszy, ale bardziej prawdopodobne, że dostali go od producenta, bo stali się przecież na tyle sławni, że ich losy śledziła cała Ameryka. To była doskonała okazja do reklamy dla właściciela fabryki automobili.
Gdy bracia powrócili do Oklahomy, byli już bohaterami kraju, a właściwie jego maskotkami, uosobieniem amerykańskiego ducha odwagi i zaradności, a także zdobywcy, trapera i osadnika. Prasa nazwała ich pieszczotliwe Abernathy Kids. O chłopcach rozpisywały się największe dzienniki w Stanach Zjednoczonych. Co ciekawe, bracia nie mieli sprecyzowanych planów kolejnej podróży, ale okazja pojawiła się sama.
Zaledwie rok później, w 1911 roku bracia Abernathy przyjęli wyzwanie. Tym razem polegało na konnej przeprawie z Nowego Jorku do San Francisco w ciągu 60 dni, lub mniej. Zgodzili się również na pewien trudny warunek. Mieli spać i jeść wyłącznie pod gołym niebem przez cały okres podróży, podobnie jak dawni traperzy. Za ten wyczyn mogli wygrać 10 tysięcy dolarów, co stanowiło wówczas bardzo pokaźną kwotę.
To było piekielnie trudne. Trasa w poprzek Ameryki Północnej miała długość blisko 4000 mil, czyli ponad 6500 kilometrów! Chłopcy pokonali ją konno w… 62 dni i ustanowili nowy rekord. Mimo że spóźnili się o 48 godzin i nie zdobyli 10 tysięcy dolarów, prasa i komentatorzy nie szczędzili im pochwał, zaś sponsorzy wspomogli finansowo. Za te pieniądze kupili swój pierwszy motocykl, wczesną wersję modelu Indian.
Trzecia wielka wyprawa Abernathy Kids odbyła się dwa lata później. W 1913 roku "Bud" i "Temple" oraz ich przyrodni brat Anton wyruszyli motocyklem z Oklahomy do Nowego Jorku. Amerykańskie media ponownie śledziły i relacjonowały podróż chłopców, która zajęła równo 45 dni. Warto zaznaczyć, że bracia gościli po drodze u przedstawicieli i dealerów marki Indian, dla których to oczywiście była doskonała reklama. W każdym mijanym miasteczku Abernathy Kids witano jak bohaterów, a przecież wciąż byli po prostu dzieciakami z małego miasteczka. Louis miał trzynaście lat, a Temple zaledwie dziewięć.
Po powrocie do domu chłopcy nie mogli usiedzieć w miejscu. Ubłagali ojca, aby wyraził zgodę na kolejną eskapadę, która zaplanowali na kolejny rok. Tym razem chcieli pokonać… Europę. Do tego przedsięwzięcia nigdy nie doszło. Nadszedł mroczny czas. Był 1914 rok i świat stanął w ogniu. Wybuchła pierwsza wojna światowa, a uwaga mediów oraz zwykłych ludzi skupiła się na ważniejszych sprawach. Stany Zjednoczone miały dołączyć do konfliktu, w którym ginęły miliony żołnierzy. Europa stała się bardzo niebezpiecznym miejscem i podróż trzeba było odłożyć. Jak się okazało, wojna trwała długie lata. Abernathy Kids nigdy już nie wyruszyli w nieznane.
Ale chłopcy wyrośli na wartościowych, porządnych ludzi. Louis ukończył studia na University of Oklahoma Law School i został prawnikiem w Wichita Falls w Teksasie. Zmarł w 1979 roku. Jego brat Temple pracował całe życie w przemyśle naftowym i gazowym. Dożył dni w Teague w Teksasie, a odszedł w 1986 roku.
Chociaż Abernathy Kids byli niezwykle popularni w pierwszej dekadzie ubiegłego wieku, niemal zniknęli z kart historii. Dopiero kilka dziesięcioleci później znowu sobie o nich przypomniano. W mieście Frederick - gdzie się urodzili, postawiono pomnik ku pamięci dzielnych chłopców i ich niezwykłych wypraw. Powstała również książka oraz film o losach "Buda" i "Temple".
Co ciekawe, również spadkobierca starej amerykańskie marki motocykli, czyli Indian Motorcycle, chętnie przywołuje historię braci Abernathy, bo to także opowieść o motocyklach Indian, nawet jeśli chodzi tylko o jeden rozdział...
Komentarze 2
Poka¿ wszystkie komentarzeZ tekstu wynika, ¿e Bia³y Dom znajduje siê w Nowym Jorku.
OdpowiedzCzy ci ch³opcy byli znajomymi Teodora czy Franklina Rooseveltów? Jest to o tyle ró¿nica ¿e ten pierwszy to by³ prawdziwy Jankes a ten drugi to by³a niezwykle czarna postaæ w naszej historii a i w ...
OdpowiedzRó¿nica jest zasadnicza i pytanie jest jak najbardziej zasadne! Totalny odlot. S³oñ a sprawa polska.
Odpowiedz