AMA Supercross: wyniki drugiego starcia w Anaheim
Trzecia runda Monster Energy AMA Supercross dostarczyła szalonych emocji. Dramatyczny wyścig klasy SX250, w którym walka o prowadzenie trwała do ostatniego okrążenia. W klasie SX450: trzecia runda - trzeci zwycięzca. Natomiast w obu klasach mnóstwo upadków, trudnych batalii i zaskakujących zwrotów akcji.
SX250: Festiwal dramatów
Tym razem to klasa SX250 skradła całe show na Angel Stadium. Śmiało można nazwać ten wyścig festwialem dramatów z udziałem Dylana Ferrandisa, Jetta Lawrence'a i Christiana Craiga. Najpierw Craig i Lawrene wyszli na prowadzenie stawki i zrobili sobie trochę dystansu. Ferrandis musiał przedzierać się z tyłu, ale szybko znalazł sie na trzecim miejscu. W płaskim zakręcie absolutnie storpedował Craiga. Dylan zaliczył upadek, a Christian poleciał wystrzelony z siodełka, zniszczył kierownicę i dla niego było po wyścigu.
Ferrandis szybko się pozbierał i wrócił na drugą pozycję, ale Lawrence miał nad nim 10 sekund przewagi. Australijczyk wyglądał, jakby miał dowieźć prowadzenie do mety, do czasu aż zaliczył upadek, a później kilka kolejnych błędów na następnych okrążeniach. To pozwoliło Ferrandisowi na zmniejszenie dystansu do Jetta, co nie spodobało się widzom, za wcześniejszy chamski wjazd w Craiga. Lawrence utrzymał przewagę jeszcze przez dwa okrążenia. Niestety problemy w zakręcie sprawiły, że na ostatnim okrążeniu Ferrandis go dojechał i od tego momentu walczyli już koło w koło. Niestety niewiele metrów przed metą Lawrence zaliczył niedolot i upadek i zakończył swoją rywalizację w Anaheim ze wstrząśnieniem mózgu i złamanym obojczykiem.
Ferrandis nie fair?
Niezaprzeczalnie Ferrandis brutalnie potraktował swoich rywali, a w takiej sytuacji wygrana wygląda nieco "słabiej". Jasne, że Supercross to nie jest sport dla małych chłopców, ale pewne zasady fair play zawsze w nim obowiązywały. Kibice w Anaheim musieli uważać podobnie, ponieważ podczas wywiadu z podium Ferrandis został przez nich wybuczany.
Lawrence, ponieważ aż do ostatniego okrążenia dojechał jako lider i pokonał większość okrążenia, został sklasyfikowany na 9. miejscu. Kontuzje, które odniósł, nie pozwolą mu na start w kolejnych trzech rundach. Prawdopodobnie Jett powróci dopiero na drugą część sezonu, która dla klasy SX250 West rozpocznie się 28 marca w Seattle.
Czołówka w tarapatach
Zeszłotygodniowy triumfator z St. Louis - Austin Forkner poszedł w dzikim tempie w whoopsy, zaliczył mocny upadek, wolno się zbierał po takim uderzeniu i ostatecznie dojechał jako 17.
Z kolei lider klasyfikacji, Justin Cooper, jechał słabo przez większość wieczoru, ale zbierał bonusy z upadków innych zawodników. W ten sposób udało mu się dojechać do mety na drugiej pozycji. Trzecie miejsce zajął Brandon Hartranft.
- Czułem, jakbym zmagał się cały dzień - powiedział Cooper. - Rzucono dziś na nas wiele przeszkód. Szczerze mówiąc, płaskie zakręty były trudne, nie było nic do odbicia się, nie mówiąc już o whoopsach. Były śliskie i łatwo było jechać tam slalomem. Starałem się to rozegrać inteligentnie i konsekwentnie, co przyniosło mi drugie miejsce. W niektóre dni masz tę iskrę i dajesz z siebie wszystko. A w takie dni jak dziś, musisz po prostu jechać w granicach swoich możliwości.
Najlepsze momenty z klasy SX250W
Klasa SX250W wyniki
1. Dylan Ferrandis
2. Justin Cooper
3. Brandon Hartranft
4. Michael Mosiman
5. Alex Martin
6. Luke Clout
7. Mitchell Oldenburg
8. Jacob Hayes
9. Jett Lawrence
10. Killian Auberson
Klasyfikacja generalna SX250W (po trzech rundach)
1. Justin Cooper 72
2. Dylan Ferrandis 60
3. Brandon Hartranft 58
4. Austin Forkner 50
5. Alex Martin 50
6. Jett Lawrence 46
7. Jacob Hayes 44
8. Michael Mosiman 41
9. Mitchell Oldenburg 38
10. Luke Clout 35
Trzecia runda, trzeci zwycięzca
Po dwóch tygodniach pytań o formę i słabe wyniki Eli Tomaca, sobotni wieczór był jednym wielkim oświadczeniem wydanym przez zawodnika. Tomac zaliczył kolejny trudny start, ale szybko udało mu się przebić do pierwszej piątki. W przeciwieństwie do zeszłego tygodnia w St. Louis, tym razem Eli utrzymał tempo i przebił sie na sam przód stawki zostawiając Kena Roczena około 5 sekund za sobą. A jak już objął prowadzenie, tak nie oglądał się za siebie i dowiózł je bezpiecznie do mety.
- Po prostu wierzyłem w siebie i jechałem dobrze przez cały dzień - powiedział Tomac o swoim postępie w stosunku do trudnego początku do sezonu. - Wprowadziliśmy kilka zmian po pierwszej rundzie, które sprawdziły się w St. Louis i tutaj. Druga połowa wyścigu to było trochę kalkulowanie i zarządzanie ryzykiem, ponieważ to był bardzo trudny fizycznie tor.
Piekielnie trudny tor
Tor był przedmiotem rozmów przez cały dzień z dwoma trudnymi sekcjami whoopsów i triplami, które były zaraz po nich. Ken Roczen, który zajął drugie miejsce, przyznał, że jego problemem w sobotę były whoopsy i to ostatecznie kosztowało go zwycięstwo.
- Aby móc dziś wieczorem wygrać, musiałbym być o wiele lepszy na whoopsach - powiedział Roczen o swoich zmaganiach. - Przejeżdżałem je kilka razy, potem je skakałem, następnie znowu wróciłem do prześlizgiwania się górą. To tam Eli zaoszczędził dziś dużo czasu, był na nich nie do pokonania.
Cooper Webb miał podobny dzień jak dwa tygodnie temu w Anaheim. Nie był szybki w kwalifikacjach, a przynajmniej do późnej fazy ostatniej sesji, ale znalazł sposób na solidny występ w głównym turnieju. Przez większą część wyścigu walczył z Jasonem Andersonem, Adamem Cianciarulo i Zachem Osbornem, zanim ostatecznie oderwał się od grupy i rzucił wyzwanie Roczenowi o drugie miejsce. Miniony tydzień był trudny dla Webba, który zmagał się z chorobą.
- Po prostu w zeszłym tygodniu jechałem okropnie - powiedział Webb o swojej chorobie, która odegrała ważną rolę w jego fatalnym występie w St. Louis. - To miłe, gdy czujesz się znowu bardziej sobą i możesz ścigać się i być w czołówce.
Lider pojechał po cichu
Lider mistrzostw, Justin Barcia, miał bardzo spokojny dzień. Energia z pierwszych dwóch tygodni nie wydawała się być obecna w Anaheim. W kwalifikacjach zajął czwarte miejsce. W głównym wyścigu nawet zaczął dobrze, blisko czołówki, ale później spadł na dziewiąte miejsce. Tym sposobem, po zajęciu drugiego miejsca przez Roczena, czerwony plastron lidera przechodzi w ręce niemieckiego zawodnika.
W przyszłym tygodniu zawodnicy pojadą w Glendale, gdzie po raz pierwszy w tym sezonie wyścigi zostaną rozegrane w formule Triple Crown. Można być pewnym, że ze stratą zaledwie pięciu punktów do lidera, Tomac będzie próbował wygrać drugi weekend z rzędu. A Roczen będzie musiał mocno bronić swojej pozycji.
Najlepsze momenty klasy SX450
Wyniki SX450
1. Eli Tomac
2. Ken Roczen
3. Cooper Webb
4. Zach Osborne
5. Jason Anderson
6. Adam Cianciarulo
7. Justin Brayton
8. Malcolm Stewart
9. Justin Barcia
10. Dean Wilson
Klasyfikacja klasy SX450 (po trzech rundach)
1. Ken Roczen 66
2. Justin Barcia 63
3. Eli Tomac 61
4. Jason Anderson 57
5. Adam Cianciarulo 56
6. Cooper Webb 53
7. Justin Brayton 46
8. Zach Osborne 46
9. Malcolm Stewart 46
10. Blake Baggett 42
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze